W kwietniu 2010 r. polskie służby otrzymały sygnał o możliwości uprowadzenia samolotu z jednego z lotnisk państw Unii Europejskiej. Atak terrorystyczny miał być wymierzony w jednego z przywódców krajów członkowskich UE. Służba Wywiadu Wojskowego, która otrzymała tę informację, powinna zgodnie z art. 19 ustawy o SKW oraz SWW, przekazać ją najwyższym organom państwa.
"W artykule tym czytamy:
Szefowie SKW i SWW, każdy w zakresie swojej właściwości, powiadamiając Ministra Obrony Narodowej, przekazują niezwłocznie Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej i Prezesowi Rady Ministrów informacje mogące mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji Rzeczypospolitej Polskiej"
Tymczasem urzędnicy zarówno Kancelarii Prezydenta, jak i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów twierdzą, że nie dotarły do nich żadne sygnały o zagrożeniu terrorystycznym, dotyczące możliwego zamachu na samolot z przywódcą jednego z krajów UE.
"Jeśli więc SWW wypełniła obowiązki, sygnały powinny trafić zarówno do Kancelarii Prezydenta, jak i do KPRM. Sprawa oznacza, że albo SWW nie wypełniła obowiązków, albo urzędnicy prezydenta i premiera nie podają prawdy. Innej możliwości nie ma"
Mówiąc wprost, ktoś w tej sprawie kłamie, tylko kto i dlaczego? Nie sądzę, żeby była to sprawa nie do rozwikłania, zwłaszcza w dobie zaawansowanej techniki, chyba, że komuś zależało na zatarciu wszelkich śladów. Ale czy mu się to udało?
http://wpolityce.pl/wydarzenia/43550-ujawniamy-bbn-kancelaria-prezydenta-i-kprm-o-ostrzezeniach-przed-1004-nic-nie-slyszaly-kto-zlekcewazyl-sygnaly-o-zagrozeniu
Inne tematy w dziale Rozmaitości
