szczelo szczelo
1326
BLOG

O systemie wyborczym. STV.

szczelo szczelo Polityka Obserwuj notkę 19

Do napisania tej notki zbierałem się już szmat czasu, czekajać na odpowiedni moment na włączenie się do dyskusji. Jak to zwykle bywa, idealny moment nie nadchodzi, więc wykorzystam niedawną dyskusję uhazelhard’a, pomiędzy nim samym,prof. Przystawą ieternalem.

Na początek trochę wprowadzenia do problemu. W projektowaniu systemów głosowań preferencyjnych tradycyjnie istotne są dwie kwestie:

·        Reprezentatywność

·        Odpowiedzialność (ang. accountability)

Reprezentatywność ma zapewnić rodział mandatów równy (w idealnej formie) rodziałowi głosów. Innymi słowy sytuacja z tabelki hazel’a nie powinna się zdażyć. Co ważne, reprezentatywność można zapewnić na poziomie okręgu, bądź na poziomie centralnym. Wrócimy do tego później.

Odpowiedzialność sprowadza się do tego, że przedstawiciel okręgu odpowiada przed swoimi wyborcami, nie zaś przed partyjną górą. Innymi słowy, uzyskanie mandatu zależy od zdobytego poparcia w okregu, nie zaś od odgórnie ustanawianego miejsca na liście, wyniku partii w całym kraju itd.

Podział systemów wyborczych, ignorując póki co szczegóły, przebiega na linii większościowe-proporcjonalne. Pierwsze skupiają się maksymalizacji odpowiedzialności, drugie na proporcjonalności. Dochodzi do tego jeszcze oczywiści ilość mandatów w okręgu.

Co mamy w Polskich wyborach do Sejmu? Ordynacje proporcjonalną, wielomandatową z semi-zamkniętymi lista wyborczymi. Czyli w słowach pewnych starszych Pań, słuchaczek pewnego radia: architekturą polskiego systemu wyborczego wył szatan. Gorzej już się chyba nie da (choć z pewnością dałoby się wymyślić jeszcze gorszy system, gdyby się komuś bardzo chciało). Do sejmu dostają się spadochroniarze, lokalni kandydaci niezależni nie mają w zasadzie żadnych szans na otrzymanie mandatu, a wprowadzanie świeżej krwi do istniejących partii zależy wyłącznie od „starej krwi” partyjnej.

Alternatywą dla obecnej ordynacji mają być JOWy – czyli system jednomandatowych okręgów wyborczych z systemem większościowym (jak np. brytyjski First (lub Furthest) Past the Post). Kandydat z największą ilością głosów otrzymuje mandat. Odpowiedzialność zachowana.

Jednakże z tym systemem wiąża się dwa podstawowe problemy:

·        Głosowanie strategiczne (czyli tzw. zmarnowane głosy)

·        Niereprezentatywność (jak w tabelce hazel’a, partia z największym poparciem może nie otrzymać żadnego mandatu, mimo posiadania największej ilości głosów. Nie żeby ktoś rozważał tak ekstremalny scenariusz – rozchodzi się raczej o skrzywienie wyników wyborów w tym kierunku.)

Odnośnie głosowania strategicznego – wyobraźmy sobię, że w okręgu jednomandatowym startuje 3 kandydatów: A, B i C. Preferencje wyborcze Marcina Jana Kowalskiego to CBA. Załóżmy, że największe i bardzo bliskie sobie poparcie mają kandydaci A i B. C ma mniejsze. Wyborca Marcin Jan może zdecydować się zagłosować na kandydata B, zamiast na jego prawdziwie preferowanego kandydata C. Ma to o tyle znaczenie, iż prawdziwa preferencja wyborcy nie została „wyciągnięta” przez system głosowania co oznacza, że

·        parlament *nie* będzie odzwierciedleniem prefencji społeczeństwa (nie żeby przy obecnej ordynacji był), oraz

·         wybory służą także jako cenzus preferencji społecznych, który będzie dzięki takiemu systemowi skrzywiony

Mniej bezpośredni efekt głoswania strategicznego jest troszkę bardziej subtelny. Mianowicie, wyborca podejmując decyzje kieruje się swoimi oczekiwaniami odnośnie poparcia dla parti. Skąd biorą się takowe oczekiwania? Nie słyszałem o żadnym modelu formalizującym powstawanie takich oczekiwań, ale można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że oczekiwania formułuje się na podstawie sondaży. W systemie generującym zachowania strategiczne sondaże mogą być swoistą samospelniającą się przepowiednią. Dodatkowo, jeżeli odpowiednio duża część wyborców posiadania heurystyczne preferencje w formie np. „glosuję na tego kto prowadzi” (tzw. „everyone loves a winner”) lub, bardziej polskie „głosuje przeciwko władzy” (ostatnio w sumie powinno to być: „głosuję przeciwko Kaczorom”) to sondaże mogą jeszcze bardziej pogmatwać sprawę.

Można by oczywiście argumentować, że jeżeli sondaże nie są systematycznie skrzywione to niepowinny one stanowić problemu. Jest to prawda, natomiast, przy posiadaniu systemu odpornego na głosowanie strategiczne, nie ma znaczenia jaki jest sondaż, natomiast ewentualne  ich skrzywienie w systemie nieodpornym powodują szkody. Zresztą, jeżeli przyjrzeć się polskim sondażom to od razu widać, że kiepsko im idzie wyciąganie prawdziwych preferencji wyborczych, np. z reguły zadaje się pytanie „na kogo zagłosujesz w wyborach” co od razu indukuje myślenie strategiczne, nie sklaniające do ujawnienia prawdziwych preferencji.

Last but not least, sondaże są niekonsekwencyjne – nie ma żadnego bodźca do podania prawdziwych informacji, niezależnie od zadanego pytania. Jeżeli istnieją jakieś normy społeczne, a ludzi chcą się dośc tanio w nie wkupić to w ogóle sondaże będą bardzo mało miarodajne. Jak ciekawy dowód podajmy, iż w USA ekonomiści polityczni już dawno zarzucili sondaże w badaniach naukowych, po tym, gdy systematycznie w sondażach powyborczych uzyskiwali odpowiedzi świadczące o frekwencji wyborczej na poziomie np. 95%, podczas gdy w okręgu frekwencja wyniosła np. 82% (swoją drogą, kiedy to w Polsce będzie taka frekwencja? ).

Odnośnie niereprezentatywności – możliwa jest sytuacja, w której partia A przegrywa marginalnie z z partią B w 5 okręgach, w pozostałych 5 wygrywa przytłaczającą przewagą głosów, lecz w efekcie partie otrzymują tyle samo mandatów. W efekcie walka o wyborców prowadzona będzie w tzw. marginalnych okręgach. Czy to dobrze czy źle to już kwestia oceny, ale skupienie uwagi politycznej na kilku ważnych okregach z pewnością prowadzi do większej redystrybucji do tych okręgów (czytaj: wyborczej kiełbasy), jednocześnie odbierając „ważność” głosów innym okręgom.

Teraz pytanie czy istnieje system głosowania, który zachowuje odpowiedzialność kandydatów ale jednocześnie mityguje problemy „czystej” ordynacji większościowej? Innymi słowy, czy zmieniając obecną ordynację, możemy nie wylać dziecka z kąpielą?

Moim skromny zdaniem tak, dzięki systemowi Single Transferable Vote, czyli pojedyńczego głosu przechodniego. Zamiast jednego głosu podaje się cała strukturę preferencji, z reguły np. 3 kandydatów.

Przedewszystkim system ten zachowuje głosowanie na kandydatów a nie na listy partyjne. Pierwszy cel reformy zachowany.

Dodatkowo niezależnie od ilości mandatów w okręgu, system ten niweluje problemy zmarnowancyh głosów (czyli głosowania strategicznego). Jeżeli najbardziej preferowany kandydat nie otrzyma wymaganej ilości głosów, to głos przechodzi na następnego, potem ewentualnie na następnego. 

Kwota głosów to np. dla jednomandatowego okręgu wyborczego 50% +1, dla trzy mandatowego 25%+1 itd.

Oznacza to, że w jednomandatowym okręgu STV sprowadza się do dwuturowego głosowania w ordynacji większościowej. Głosowanie strategiczne wyrugowane - głos na kandydata, który nie uzyska dość poparcia nie jest

Z drugiej strony, głos na kandydata, który już uzyskał wystarczającą ilość głosów można przerzucić na innego reprezentant tej samej partii, co wyruguje sytuacje w której marignalne zwycięstwo jest liczone tak samo jak landslide. Reprezentatywność zapewniona lokalnie.

 Odnośnie skuteczności formowania rządu – pojawiło się jeszcze jedno zastrzeżenie, odnośnie rozdrobnienia parlamentu wywołanego reprezentatywnością. Przedewszystkim trzeba by się zastanowić nad podstawowym pytaniem: czy suwerenem państwa są ludzie czy system wyborczy? W mojej opinii system wyborczy ma być jak najbardziej neutralnym sposobem agregacji preferencji obywateli. Jeżeli preferencje idą ku rozdrobnieniu to cóż, widocznie taka wola narodu. W momencie, w którym zaczniemy debatować czy system wyborczy powinien preferować taki bądź inny układ, taką bądź inną partię, grupę społeczną, etc. wchodzimy na bardzo śliski grunt.

Natomiast należało by zauważyć, że STV jest bliżej systemów większościowych, z korektą na elementy reprezentatywności i głosowań strategicznych, stąd rozdrobnienia raczej nie należalo by się spodziewać. Wracając do przykladu hazel’a – partia C w systemie STV z 2 miejcami w okręgu była by w zasadzie lekko nadreprezentowana w parlamencie (50% miejsc za 40% głosów). W sumie można by to uznać za ciekawy „bonus” wynikający z otrzymania równomiernego poparcia w całym kraju vis-a-vis silnie zlokalizowanych elektoratów A i B – w końcu Konstytucja RP mówi wyraźnie, że poseł ma być reprezentantem całego kraju.

Dodatkowo, gdy popatrzymy na wyniki wyborów z 2007 roku:

·        Sejm PO: 45% PIS: 37%

 

·        Senat PO: 60% PIS:40%

 

 

Gdzie więc szukać takich cudów jak STV ? Z powyższych grafów, wszyscy powinni się już domyślić: m.in. w Polsce! Ordynacja do Senatu to wielomandatowy STV. Pozatym jeszcze m.in. Irlandia, Irlandia Północna i Australia.

Podsumowując: można mieć system, który zachowuje plus systemu JOW z większościową ordynacją, jednocześnie korygującego motywy strategiczne i zapewniającego reprezentatywność - może nie w pełni, ale po pierwsze uzyskana jest ona bez szwanku dla podstawowego celu: odpowiedzialności, a po drugie proszę mi pokazać jeden system wyborczy, który zaspokoja wszystkie założenia teorematu niemożności Arrowa (słowo kluczowe: niemożność).

 

szczelo
O mnie szczelo

... w tym także do siebie, jak mi ktoś udowodni, że bredzę. Kącik złotych myśli: Kapitalizm (łac. wyzysk człowieka przez człowieka) – ustrój polityczny, panuje na szeroko pojętym Zachodzie. Główną metodą sprawowania władzy przez kraje kapitalistyczne jest propaganda. W skrócie, zjawisko to wygląda tak: twój diler jest zadowolony, bo wziąłeś od niego palenie, dostał siano i cieszy mordę, ty jesteś zadowolony, bo masz palenie za free z prowizji, ja jestem zadowolony, bo załatwiłem kumplom stuff, oni są zadowoleni, bo maja dobry stuff. I tu wychodzi ciekawe zjawisko. Ci wszyscy ludzie są szczęśliwi, bo dzięki paleniu mają dobre humory. A jeśli oni mają dobry humor, to ich domownicy też mają dobry humor, jeśli ich domownicy mają dobry humor, to ich psy też mają dobry humor, jeśli ich psy mają dobry humor, to psy ich sąsiadów mają dobry humor, jeśli psy ich sąsiadów mają dobry humor, to ich sąsiedzi mają dobry humor i tak dalej bez końca. Wszyscy są szczęśliwi dzięki załatwianiu palenia. I to właśnie w kontekście ekonomiczno-socjologicznym jest kapitalizm. Socjalizm – ustrój polityczny bohatersko walczący z problemami w innych ustrojach niewystępującymi. Cuda socjalizmu * Nie ma bezrobocia, ale nikt nie pracuje. * Nikt nie pracuje, a wszyscy otrzymują wynagrodzenie. * Wszyscy otrzymują wynagrodzenie, ale nic nie można za to kupić. * Nic nie można kupić, ale wszyscy mają wszystko. * Wszyscy mają wszystko, ale wszyscy są też niezadowoleni. * Wszyscy są niezadowoleni, ale podczas wyborów głosują za tym ustrojem. Współczesny socjalista charakteryzuje się tym, że ma telefon komórkowy, karty kredytowe, konto w banku, jeździ zagranicznym autem i korzysta z Windowsa. Socjaliści zrzeszają się w tzw. robotniczych partiach, w których nie ma robotników. Liberał – perfidny, zapluty karzeł reakcji, odpowiedzialny za wszelakie zło, bezrobocie, plamy na Słońcu i brak smalcu w sklepie. Często opowiada farmazony o wolnym rynku i zemście szatana – kapitalizmie. Niektórzy widzieli jak zjada dzieci i współżyje z 7 krasnoludkami.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka