Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew
2653
BLOG

Armia Polskiego Wzoru

Romuald Szeremietiew Romuald Szeremietiew Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 135

image Na konferencji prasowej 26 października br. wicepremier Jarosław Kaczyński i minister obrony Mariusz Błaszczak przedstawili założenia ustawy o obronie ojczyzny. Bez wątpienia jest ona potrzebna i miejmy nadzieje, że sejm RP ją wkrótce uchwali. Ustawa powinna uregulować funkcjonowanie sił zbrojnych RP. Wreszcie trafi do lamusa stosowana dotąd wielokrotnie nowelizowana ustawa o powszechnym obowiązku obrony Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z 1967 r. Doprawdy wstyd, że III RP potrzebowała 30 lat, aby uregulować prawnie sferę tak ważną dla państwa jak siły zbrojne.

Tym co wzbudziło duże zainteresowanie komentatorów, zwłaszcza pochodzących z kręgów niechętnych PiS, była zapowiedź utworzenia 300 tys. armii (w tej liczbie 50 tys. WOT, ale przecież „terytorialni” to też żołnierze WP). Posypały się utyskiwania, że to za dużo, przekonywanie, że nie stać Polski na taką armię i nawoływania, aby zadbać o jakość wojska, nowoczesność jego uzbrojenia, co w tym przypadku ma oznaczać, że armia powinna być mała – na dużą Polski nie stać - profesjonalna i odpowiednia do użycia na współczesnym polu walki. Jakie ono będzie są rożne opinie wypowiadane przez tzw. think-tanki i znawców wojskowości piszących scenariusze przyszłych wojen. Wszyscy oni na ogół uważają, że skończył się czas wojen w których brały udział masy wojska, tysiące czołgów i samolotów. Teraz mają być konflikty z uczestnictwem niewielkich armii zawodowców-profesjonalistów posługujących się zaawansowanym elektronicznie uzbrojeniem, dronami i robotami, działających w cyberprzestrzeni, raczej „podprogowo”, korzystających z informacji pozyskiwanych przez operujące w kosmosie satelity, chroniących się w „bańkach antydostępowych”, itp., itd. W tych wizjach i koncepcjach nie ma miejsca dla żołnierzy z poboru uzbrojonych w karabiny - stąd i wniosek, że szkolenie ludzi w posługiwaniu się bronią, a więc przygotowanie rezerw, które można będzie zmobilizować w razie wybuchu wojny, jest zbędne.

„Eksperci” zgodnie orzekli – wojny, gdy trzeba użyć masy wojska nie będzie! Dlatego zapowiedź 300 tys. armii czasu „P” jest oceniane jako szkodliwe bowiem spowoduje tylko „zmarnowanie środków”, które można przecież wydać na nowoczesne rakiety i samoloty.

Jaka Armia

Pytanie jak ma być polska armia, ilu ma liczyć żołnierzy, jak ma być uzbrojona i szkolona jest naprawdę ważne, a odpowiedź na nie trudna. Dlaczego? Na początek należy stwierdzić, że chociaż na ogół siły zbrojne rożnych państw mają podobne uzbrojenie, podobne są starania w zakresie rozwijania techniki wojskowej, wprowadzania nowoczesnego uzbrojenia, to wcale nie oznacza, że zamiary użycia armii są w każdym państwie takie same.

Każde państwo stara się zbudować takie siły zbrojne, aby stanowiły one zabezpieczenie w realizacji właściwych tylko jemu interesów. Armie często różnią się strukturą – w siłach zbrojnych USA znajduje się rodzaj sił zbrojnych nazywany piechotą morską (Marines), wojsko przeznaczone do ochrony interesów amerykańskich w rożnych odległych od USA regionach, z kolei Szwajcaria nie ma Marines, a jej siły zbrojne to głównie wojska terytorialne przeznaczone do obrony własnego terytorium. Pytanie: czy armia polska ma mieć strukturę taką jak United States Armed Forces, czy też taką jak Szwajcarskie Siły Zbrojne (Schweizer Armee, Armée suisse, Esercito svizzero, Armada svizra)?image

Rozważając jaka ma być polska armia trzeba, po ustaleniu jakie są interesy Rzeczypospolitej Polskiej, odpowiedzieć na pytanie jakimi silami, jak zorganizowanymi i uzbrojonymi musimy dysponować, aby te interesy obronić i co/kto może im zagrażać .

Począwszy od końca XVIII wieku Polska przez ponad wiek była w niewoli, państwo polskie nie istniało. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. Rzeczpospolita Polska zdradzone przez sojuszników w II wojnie światowej przez pół wieku funkcjonowało jako zależna od ZSRR Polska Rzeczypospolita Ludowa. Dopiero od 1989 r. stopniowo krok po kroku odzyskuje siłę i należną pozycję w Europie, ale zagrożenia dla bytu państwowego, zważywszy na imperialne ambicje Rosji nie zniknęły. Ustalając więc jakie są współczesne zagrożenia trzeba stwierdzić, że najgorszym byłaby ponowna utrata niepodległości, a w skrajnej sytuacja także okupacja naszego terytorium państwowego. Biorąc więc takie ustalenie jako podstawę rozważań na temat polskiej armii należy stwierdzić, że Polska powinna dysponować taką armią, aby nie zagroziła jej powtórka z lat niewoli!

Można spotkać opinie, że świat zmienił się i Rosja już nie zagraża Polsce, na Kremlu nie ma potrzeby ani ochoty Polaków podbijać, okupować, bowiem Rosja może swoje cele na terenie Polski uzyskać innymi niż agresja zbrojna sposobami. Oczywiście może tak być – zagrożeń dla bezpieczeństwa RP jest zresztą wiele i nie każde z nich musi przebierać formę najazdu obcych wojsk. Ale kiedy rozważamy kierunki tworzenia własnych sił zbrojnych trzeba uwzględniać najgorsze w swych skutkach zagrożenie i pod takim kątem przygotowywać obronę. Jeśli do najgorszego nie dojdzie, to tym lepiej, jeśli jednak mimo opinii przekonujących, że wojna/okupacja nam nie grozi do niej dojdzie to lepiej być na to obronnie przygotowanym. Rozważając kwestie obrony państwa uwzględnia się zawsze czarne scenariusze, przyjmowanie, że będzie zawsze dobrze i nie ma się czym martwić jest po prostu niemądre.

Rekapitulując powyższe należy stwierdzić, że odpowiedzi na pytanie jaka powinna być armia trzeba szukać w przyjętym sposobie obrony kraju. A o tym jak się bronić powinno ustalić się w przyjętej strategii obrony kraju.

Jaka Strategia

Satelicka „Polska Ludowa” nie miała własnej strategii obrony, obowiązywała sowiecka strategia wojny z Zachodem. W III Rzeczypospolitej przyjęto, że rozwiązaniem dla Polski będzie to, co nakaże NATO. Pojawiło się naśladownictwo obcych, teraz zachodnich rozwiązań i wzorów w oderwaniu od rzetelnej oceny krajowych potrzeb i uwarunkowań. Istotnym ograniczeniem polskiego myślenia o obronie było i jest też hodowany w Polakach kompleks słabości i przekonanie, że obrona kraju będzie niemożliwa bez pomocy sojuszniczej. Ten brak wiary we własne siły sprawia, że właściwie nie podejmuje się prób odnajdywania czynników własnej siły. Powyższe ograniczenia odcisnęły swoje piętno na strategiach dotąd przyjmowanych w III RP.

imageZmiany zachodzące w relacjach międzynarodowych wskazują, że nie można opierać się na tym, co w dziedzinie obronności tworzono w latach minionych - ten dorobek ma dziś tylko historyczne znaczenie. A nadal obowiązuje pogląd: w razie napaści należy podjąć obronę wojskami operacyjnymi (zawodowa armia z ciężkim uzbrojeniem), a w obliczu przewagi agresora zastosować obronę manewrową i dotrwać do pomocy sojuszniczej. Tymczasem powinniśmy przyjąć inne założenia. Należy w wymiarze strategicznym prezentować zdolność do powszechnej obrony kraju – wola narodu stawienia oporu asymetrycznego w razie najazdu jako czynnik przekonujący agresora, że Polski, nawet po rozbiciu jej wojsk operacyjnych, nie będzie można okupować. Podstawą systemu obrony narodowej RP musi być powszechna obywatelska obrona całego terytorium państwowego, a w tym przygotowane do obrony terytorium, rejony zurbanizowane i występujące wszędzie lokalne siły terytorialne zdolne do prowadzenia działań nieregularnych.

W projekcie ustawy o obronie ojczyzny określono, że w docelowej 300-tysięcznej armii będzie 50 tys. żołnierzy wojsk obrony terytorialnej. Nie wiadomo do jakiej wielkości zostanie WOT rozwinięty w razie wybuchu wojny, ale należy założyć, że rola WOT nie może ograniczać się tylko do wspierania wojsk operacyjnych nie mówiąc o tym, że rozbudowana OT powinna stanowić istotny czynnik odstraszający w wymiarze strategicznym.

Planujący agresję będzie starał się dysponować przewagą, która mu zapewni zwycięstwo. Jeśli stronami konfliktu są państwa posługujące się podobnymi środkami (regularne armie uzbrojone w ciężki sprzęt) to wystarczy uzyskać trzykrotną przewagę materialną, aby zwyciężyć. Dlatego zagrożone państwa dysponujące mniejszym potencjałem usiłują równoważyć materialną przewagę wroga poszukując silnych sojuszników i tak dziś postępuje Polska. Jednak los w wojnie jest uzależniony od tego, czy potężny sojusznik udzieli pomocy. Jeśli tego nie zrobi zaatakowane państwo poniesie klęskę. Polska tego właśnie doświadczyła w czasie II wojny światowej.

Jaka Obrona

Współcześnie pojawiły się nowe sposoby rozgrywania wojen w których zwycięstwa zaczęły odnosić strony materialnie słabsze. Mamy konflikty określane jako asymetryczne, wojny hybrydowe. Sposobem na uzyskania zwycięstwa stały się działania nieregularne, gdy z jednej strony jest armia ciężko uzbrojona, a z drugiej formacje nieregularne, stosujące proste, by nie powiedzieć prymitywne środki bojowe, np. improwizowane ładunki wybuchowe. Okazało się, że do pokonania przeciwnika „asymetrycznego” trzykrotna przewaga nie wystarcza. Eksperci wojskowi zauważają, że jeśli zamierza się opanować teren na którym będzie opór nieregularny to w warunkach europejskich dla osiągnięcia pełnej kontroli nad zajmowanym terenem trzeba dysponować przewagą co najmniej jak 20 :1. W takiej sytuacji wstawienie przez Polskę półmilionowych wojsk terytorialnych zdolnych do prowadzenia działań nieregularnych byłoby sposobem na zniechęcenie agresora - nie byłby on przecież w stanie wystawić dziesięciomilionowej armii okupacyjnej. To dlatego profesor Edward Luttwak, doradca prezydenta Busha powiedział, że Polska budując masową powszechną obronę terytorialną będzie NIEPOKONALNA.

imagePropagowana przeze mnie koncepcja uniknięcia wojny (odstraszenia potencjalnego wroga) dzięki masowej obronie terytorialnej jest odrzucana, a bywa też wyśmiewana. Słyszę też, że chcę narazić na jakąś powtórkę z Powstania Warszawskiego, gdy należy prowadzić wojnę na terytorium wroga. Zestawia się ciężkie uzbrojenie czołgi, rakiety, śmigłowce napastnika z lekkim uzbrojeniem żołnierzy obrony terytorialnej przekonując, że nie mają szans w walce. Uważa się, że Polska powinna kupić trochę (bo na wiele nas nie stać) rakiet, śmigłowców, samolotów, nimi grozić potencjalnemu napastnikowi i w ten sposób go odstraszać.

Czego nie rozumieją krytycy prezentowanego sposobu na obronę Polski? Nie rozumieją na czym obecnie polegają działania nieregularne i dlaczego groźba ich użycia może mieć strategiczny walor odstraszający. Lekceważą taki opór, nie pojmują, że lekko uzbrojone siły terytorialne nie będą ścierać się z ciężkimi dywizjami agresora, ale uderzać tam, gdzie będzie on słaby. Dlatego dwudziestokrotna przewaga jest potrzebna napastnikowi do nasycenia całego terytorium wojskiem, aby opór nieregularny był niemożliwy. Jeśli agresor nie będzie miał takiej przewagi, to ciągle będą rejony, których nie będzie kontrolował i tym samym nie zdoła opanować Polski. W tych warunkach lepiej jest nie atakować niż uwikłać się w niekończący się konflikt asymetryczny z Polakami.

Podkreślam: proponowany system obrony kraju powinien sprawić, że agresor nie odważy się Polski zaatakować i żadnej wojny nie trzeba będzie prowadzić. Natomiast odrzucenie tej koncepcji obrony będzie skutkować w konfrontacji z Rosją, zwłaszcza konfrontacji w osamotnieniu, że po klęsce armii regularnej, nie unikniemy też „partyzantki”, która będzie naturalnym, ale improwizowanym odruchem Polaków przeciwstawiających się okupantowi. Dlatego nawet przy założeniu, że liczną OT nie odstraszymy wroga, to lepiej wcześniej przygotować się na ewentualność prowadzenia działań nieregularnych niż podejmować je improwizując opór.image

Ostatnio pojawił się w przestrzeni medialnej kolejny pomysł zbudowania armii małej, ale oczywiście profesjonalnej i dobrze wyposażonej - „Armii Nowego Wzoru”. Nie ulega wątpliwości, że Polsce potrzebna jest armia dobrze uzbrojona, ale z racji na położenie geograficzne nie może ona być mała. Jaka natomiast będzie jej liczebność ustali się po opracowaniu strategii obronności - wtedy powstanie Armia Polskiego Wzoru, niezbędna dla ochrony i obrony państwa polskiego.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo