Wszyscy wiemy co się stało w Stambule. Eksplozja w samym sercu turystycznego centrum miasta i 12 ofiar śmiertelnych - głównie Niemców.
Wiadomo już, że za zamachem stoi tzw. Państwo Islamskie, a dokonał go nacjonalista z Arabii Saudyjskiej, który przybył do Turcji z terytorium Syrii przechodząc standardową procedurę dla uchodźców.
Wygląda na to, że atak wpisuje się w przyjęta ostatnio przez IS strategię siania wśród europejczyków strachu przed wszystkimi muzułmanami. Z tych ziaren wyrasta później nienawiść, którą Daesh się żywi i z której czerpie swoją siłę. Nieprzypadkowo ofiarami byli głównie Niemcy.
Na reakcję tureckich służb nie trzeba było czekać. Niemal natychmiast w całym kraju zaczęła się seria aresztowań, w wyniku której zatrzymano 69 osób podejrzanych o powiązania z IS. Co ciekawe, wśród nich było trzech obywateli Federacji Rosyjskiej, choć nie wiadomo na razie kom oni byli.
Skąd było wiadomo kogo aresztować? Już przy okazji zamachów w Ankarze z października 2015 służby przyznały, że są w posiadaniu listy osób podejrzanych o terroryzm, ale nic im nie mogą zrobić, bo nie zrobiły jeszcze nic złego. Przyznali więc, że będą mogli ich aresztować dopiero jak się wysadzą.
Żeby była jasność - Nabeela Fadla, który wysadził się w Stambule nie było na tej liście. Jak zatem powiązano go z tymi aresztowanymi? A jeśli go nie powiązano, to na jakiej podstawie aresztowano te 69 osób? Na razie nie wiadomo.
Zaskakujące w tym wszystkim było przemówienie prezydenta Erdogana, które wygłosił w telewizji zaraz po zamachu. Najpierw oczywiście potępił zdarzenie i poinformował naród, kto go dokonał (podkreślając przy tym, że przybył on z Syrii), co zajęło mu jakieś 20 sekund. Potem przez 20 minut atakował postawę lewicowych intelektualistów z Turcji i całego świata, na czele z Noamem Chomskym, którzy podpisali list do tureckiego prezydenta domagając się wznowienia rozmów pokojowych z kurdyjską bojówką PKK.
Jedynym powiązaniem PKK i IS, które dokonało zamachu są bitwy toczone na terenie północnego Iraku, w których członkowie tych organizacji do siebie strzelali. Bo trzeba wiedzieć, że Kurdowie są największym wrogiem Państwa Islamskiego i, nadal, Turcji.
Jedno jest pewne - Turecka gospodarka, która w 10% opiera się na turystyce na pewno ucierpi. Po wybuchach w Paryżu mówiło się, że Stambuł zajmie zajmowaną dotychczas przez francuską stolicę pozycje drugiego najbardziej obleganego przez turystów miasta w Europie. Teraz to nie jest już takie oczywiste.