r.szklarz r.szklarz
1184
BLOG

Dlaczego wolne media są takie ważne

r.szklarz r.szklarz Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

Asymetria informacji. W ekonomii za jedną z największych słabości wolnego rynku. To ona sprawia, że rynki nie są doskonale konkurencyjne, czyli też nie są efektywne. To przez nią sukces niekoniecznie te dobra i usługi, które najlepiej zaspokajają potrzeby w stosunku do ceny.

Konsumenci po prostu mogą nie wiedzieć, że gdzieś tam na przedmieściach jest mały sklepik, gdzie mogą kupić dany towar taniej niż markowy z galerii handlowej, a jakość będzie podobna. Często też nie zdają sobie sprawy ze szkodliwości (nie tylko dla zdrowia) jakiegoś produktu, albo ze skutków ubocznych jakie niesie jego konsumpcja, czy też produkcja.

I trudno się właściwie dziwić, że tak jest. Informacji jest tak dużo, że w tym gąszczu trudno się ogarnąć. Uniemożliwia to właściwie podejmowanie zawsze racjonalnych decyzji, więc czasami podczas zakupów idziemy na skróty. Zamiast szukać najlepszego rozwiązania, sięgamy po markę, którą znamy z reklamy. I nie ma w tym nic złego. Przynajmniej dopóki wszyscy producenci mają równy dostęp do nośników reklamowych i mogą na takich samych zasadach informować o zaletach swojego produktu. Może nie osiągamy warunków doskonałej konkurencji, ale też jesteśmy daleko od monopolizacji gospodarki.

Z demokracją jest dokładnie tak samo. Bez możliwie szerokiego dostępu do pełnej informacji nie ma ona większego sensu. Ludzie nie mogą podejmować racjonalnych decyzji przy urnach jeżeli nie wiedzą czego chcą dokonać politycy poszczególnych partii i jakie mają dotychczasowe dokonania oraz "dokonania". Tutaj szczególnie ważna jest rola mediów. Powinny one reprezentować możliwie szerokie spektrum poglądów politycznych.

W zapewnieniu odpowiedniego pluralizmu mediów, lub jego braku, dużą rolę odgrywają rządzący. Wypaczenie przekazu medialnego na jedną ze stron bez wątpienia stanowi ogromną pokusę, bo daje olbrzymią władzę. Jeżeli rządzący kontrolują to, co ludzie wiedzą, to mogą dowolnie kształtować ich wybory przy urnach wyborczych. I zasada ta ma zadziwiające zastosowanie nawet w erze Internetu i swobodnego, wydawałoby się, dostępu do informacji.

Dla mnie najbardziej rażącym przykładem wypaczenia rynku medialnego jest obecna Turcja. W zasadzie niemal wszystkie koncerny medialne są tam obecnie prorządowe. Stan ten udało się osiągnąć na kilka sposobów. Po pierwsze przez przejmowani opozycyjnych wobec rządu gazet przez przedsiębiorców związanych z prezydentem Erdoğanem. Zazwyczaj odbywa się to w atmosferze skandalu, jak przejęcie dziennika Sabah przez Berata Albayraka, zięcia prezydenta Erdoğana w 2007 r.

Innym sposobem, szczególnie drastycznym było oskarżanie koncernu medialnego o wspieranie terroryzmu, instalowanie w nim zarządu komisarycznego i przejmowanie ich majątku. Ten los spotkał szczególnie grupy medialne powiązane ze skonfliktowaną z rządem organizacją Fethullaha Gülena, czyli przede wszystkim Ipek Koza oraz Zaman. W tym miejscu należy wyróżnić także gnębienie opozycyjnych mediów i uniemożliwianie im normalnej pracy przez niekończące się procesy sądowe, a nawet zamykanie ich dziennikarzy w więzieniach. Najbardziej jaskrawym przykładem tego działania jest wszystko to, co dzieje się wokół dziennika Cumhurriyet.

Choć ten drastyczny sposób jest wykorzystywany rzadko, to już sama jego groźba potrafi skłonić nieprzychylne media do współpracy. I jest to trzecia metoda podporządkowywania sobie środków masowego przekazu. Ta metoda przybrała na sile szczególnie mocno po nieudanym zamachu stanu w lipcu 2016 r. Najbardziej wprowadzeni tego typu autocenzury widać było na przykładzie mediów należących do grupy Doğan Holding, czyli np. dziennika Hürriyet i telewizji CNN Türk. Właściciele konglomeratu, działającego w szeregu licznych branż woleli nie podpadać władzy, by móc spokojnie prowadzić w Turcji biznes. Układ ten niewątpliwie się opłacił -- od puczu cena akcji holdingu Doğan wzrosła na giełdzie w Stambule niemal dwukrotnie.

To pokazuje, że jeżeli w państwie istnieją odpowiednie bliskie powiązania świata biznesu i polityki, drastyczne działania uniemożliwiające prowadzenie normalnej działalności medialnej nie zawsze są konieczne. Czasem wystarczy miękki wpływ. Właściciele mediów prywatnych z reguły chcą przede wszystkim robić biznes i zarabiać pieniądze, więc godzą na układ z władzą. Bezkompromisowi idealiści służący prawdzie, jak dziennikarze Cumhuriyet, zdarzają się o wiele rzadziej.

W tym kontekście warto obserwować rynek mediów w Polsce. W obliczu gróźb "repolonizacji" i innych planowanych przymusowych przekształceń własnościowych w działających w Polsce mediach niektórzy właściciele mogą stonować nieco przekaz w kierunku bardziej przychylnego władzy.

W Turcji zaburzenie równowagi i reglamentacja informacji doprowadziły do zwycięstwa przez Erdoğana referendum konstytucyjnego, przez co prezydent otrzymał ogromną władzę w państwie. To pokazuje, jak istotny jest dostęp do mediów w państwie demokratycznym i co można osiągnąć dzięki kontroli nad przekazem medialnym w państwie. A to wszystko dzięki zwykłemu powstaniu asymetrii informacji. 

r.szklarz
O mnie r.szklarz

Absolwent SGH i Uniwersytetu Marmara w Stambule. Zainteresowany ekonomią i sprawami międzynarodowymi, szczególnie Bliskim Wschodem. Treść notek nie odzwierciedla poglądów i opinii redakcji -- żadnej redakcji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura