Jarosław Ziętara - ur. 16 września 1968, zaginął 1 września 1992 w Poznaniu -  dziennikarz porwany i prawdopodobnie zamordowany. Był dziennikarzem Gazety Poznańskiej (wcześniej pracował we Wprost i Gazecie Wyborczej), gdzie zajmował się m.in. dziennikarst
Jarosław Ziętara - ur. 16 września 1968, zaginął 1 września 1992 w Poznaniu - dziennikarz porwany i prawdopodobnie zamordowany. Był dziennikarzem Gazety Poznańskiej (wcześniej pracował we Wprost i Gazecie Wyborczej), gdzie zajmował się m.in. dziennikarst
Janusz Szostak Janusz Szostak
822
BLOG

Czy prokuratura wyjaśni sprawę porwania dziennikarza

Janusz Szostak Janusz Szostak Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 

 

Z prokuratorem Piotrem Kosmatym, z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, który prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary, rozmawia Mirosław Koźmin

 

Wkrótce minie 21 lat od tajemniczego zniknięcia dziennikarza śledczego „Gazety Poznańskiej” Jarosława Ziętary. Ostatnio stało się głośno o tym, że wznowione śledztwo zostało przedłużone przez Prokuraturę Generalną do końca lipca. Przełom?

Trudno to tak określić. Analiza akt sprawy pokazała, że należy jeszcze zrobić wiele rzeczy. Teraz to robimy i zacieśniamy krąg osób, które mogą stać za tą sprawą. Trzeba zrobić wszystko, na co wcześniej nie pozwalał na przykład brak nowoczesnych urządzeń, jak monitoring, georadary, telefony komórkowe i tak dalej.

 

Co na pewno wiadomo?

Pewne jest, że 1 września 1992 roku w Poznaniu rano dziennikarz wyszedł z mieszkania swej przyjaciółki Beaty, z którą mieszkał i od tej pory nikt go już nie widział. Najpierw podejrzewano, że zaginął, że może poszedł gdzieś w Polskę, ale to do niego nigdy nie było podobne. Pani Beata zeznała, że był zamknięty w sobie, tajemniczy. Nigdy nie opowiadał, nad czym pracuje. Ona się o niego bała, wiedziała, że wchodzi na różne niebezpieczne tematy, ale on nie chciał jej słuchać. Po tylu latach, przeprowadziłem wizję lokalną z tą panią, zresztą pierwszą w tej sprawie, przeszliśmy z jej mieszkania do budynku redakcji. Przekazałem do sprawdzenia odciski palców zabezpieczone przez policję w jej mieszkaniu, siedem dni po zniknięciu dziennikarza.

 

Nie zrobiono tego wcześniej?

Nie.

 

Dlatego ostatecznie ta sprawa trafiła do Krakowa? Poznańskich śledczych przerosła?

To decyzja Prokuratury Generalnej, nie moja. Przeczytałem wszystkie akta, a jest ich 29 tomów głównych i drugie tyle niejawnych. Poleciłem sprawdzenie na terenie kilku województw przypadki odnalezienia zwłok osób bez ustalonej tożsamości. W jednym przypadku, gdy denat wiekowo i z rysopisu odpowiadał Ziętarze, sprawdzono DNA pobrane do porównania od brata, ale bez skutku. To nie był ten dziennikarz. Sprawdziłem też wątek, że Ziętara miał być werbowany do UOP, i że jako agent wyjechał do Londynu i tam mieszka z nową przyjaciółką. UOP zaprzeczał, ale dotarłem do materiałów w Agencji Wywiadu, z których wynikało, że Ziętara rzeczywiście był werbowany, ale dwukrotnie zdecydowanie odmówił. Nie był agentem i nie chciał nim być.

 

Skąd nagle hipoteza, że Ziętara został porwany i zamordowany?

Operacyjnie pojawiła się informacja, że za tym stoi Przemysław C. z Poznania, człowiek z półświatka, ale to ostatecznie zostało wykluczone, a sprawa umorzona ze względu na niewykrycie sprawcy. Zresztą on sam zginął w wypadku na motocyklu. Później inni przestępcy zaczęli donosić, że wiedzą, kto zabił dziennikarza. Ale to tylko naiwna próba utargowania czegoś dla siebie. Rzecz jasna, wszystkie takie sygnały sprawdzam. Niczego nie bagatelizuję. A swoją drogą, to ja zmieniłem kwalifikację tej sprawy na śledztwo w sprawie zabójstwa. I tak jest do dzisiaj.

 

Pojawił się także sygnał, gdzie są ukryte zwłoki dziennikarza.

To prawda. W maju zeszłego roku pod Poznaniem, we wskazanym miejscu poszukiwaliśmy zwłok. Nie znaleziono ich, ale fachowcy orzekli, że kiedyś były tam jakieś zwłoki. Pytanie tylko czyje i kto je usunął. I jaki w tym miał cel.

 

Teraz Pan zawęził krąg osób mogących mieć związek z porwaniem i zabójstwem. To też osoby z półświatka?

W większości tak, siedzący w więzieniach. Przesłuchuję ich.

 

Czy wykorzystuje pan w trakcie przesłuchań np. wykrywacz kłamstw?

Tak. Szczegółów nie zdradzę.

 

A nie byłoby konieczne sprawdzenie, nad czym przed zabójstwem pracował Ziętara? Może komuś się naraził? Może ktoś nie chciał być pokazany jako aferzysta gospodarczy? Może wolał zabić lub zlecić zabicie niż stracić nielegalnie zbity majątek? A zwłoki? Przecież można je rozpuścić w kwasie. I po sprawie.

Dobre pytanie. Ustaliłem, nad czym pracował dziennikarz, ale dla dobra śledztwa nie mogę odpowiedzieć. Zresztą zebrałem też wszystkie publikacje Ziętary, jakie ukazały się we wcześniejszych tytułach, w których pracował dziennikarz.

 

Śledztwo zostało przedłużone do końca lipca. Myśli Pan, że zakończy się rozwikłaniem tej tajemniczej, ale mimo upływu lat, nadal głośnej sprawy?

Robię, co możliwe, ale jestem uczciwy i nie zapewniam z góry, że doprowadzę do rozwikłania sprawy. Na pewno to jest też dla mnie moje osobiste wyzwanie. Ojciec dziennikarza jeszcze przed swoją śmiercią powiedział, że chciałby, żeby syn spoczął w tym samym grobie, co on i jego żona, w Bydgoszczy. Chciałbym, by tak się stało.

 

Fot. Mirosław Koźmin

 Rozmowa pochodzi z majowego wydania magazynu REPORTER - www.e-reporter.pl

Zobacz galerię zdjęć:

Prokurator Piotr Kosmaty  przy szafie pełnej akt sprawy zabójstwa Jarosława Ziętary
Prokurator Piotr Kosmaty  przy szafie pełnej akt sprawy zabójstwa Jarosława Ziętary

Lubię ludzi, lecz sam bywam nieznośny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości