Akademicki Klub Obywetelski wystosowal protest w obronie prof. Pawłowicz, w którym, moim zdaniem, niezbyt trafnie sformułował definicję homoseksualizmu w kontekście ewolucji. W liście czytamy bowiem: "Podstawowe założenia syntetycznej teorii ewolucji wykazują, że najważniejszym zadaniem każdego gatunku jest przekazanie genów następnemu pokoleniu. Stanowi ono motor ewolucji i podstawę istnienia gatunku. Gdyby wszystkie osobniki danego gatunku (także i człowieka) zamieniły się w osobniki homoseksualne - gatunek ten przestałby istnieć, ponieważ nie nastąpiłoby przekazanie genów następnemu pokoleniu, w związku z czym nie byłoby potomków. Dlatego z całą odpowiedzialnością można stwierdzić, że z punktu widzenia ewolucji homoseksualizm jest anomalią". Uważam, że to stąpanie po kruchym lodzie , bo zastąpienie w tym tekście homoseksualizmu choćby bezdzietnym staropanieństwem czy starokawalerstwem nadal zachowuje jego sens. A to oznacza, że np. pani Pawłowicz albo prezes partii z listy której dostała się do sejmu, czy też setki tysięcy innych bezdzietnych wiodą jałowe życie bez pożytku dla społeczeństwa, przyczyniając się do jego powolnej zagłady. Shame on you AKO.