Jerzy Szygiel Jerzy Szygiel
1006
BLOG

Historia dziennikarza, który słusznie wyleciał z pracy

Jerzy Szygiel Jerzy Szygiel Polityka Obserwuj notkę 7

Jest to historia dziennikarza, który zwariował. Larry Derfner tak wszystkich zaskoczył, taki numer wywinął, że jego macierzysta redakcja – słynny izraelski dziennik Jerusalem Post– była zmuszona wywalić go na zbity pysk w trybie natychmiastowym. Mężczyzna, jeszcze do niedawna zupełnie normalny, może wkrótce wylądować w więzieniu, czego w skargach, które zalały Ministerstwo Sprawiedliwości domaga się słusznie oburzone społeczeństwo.

 

Upadek  

 

Larry Derfner to w Izraelu szeroko znany komentator polityczny, autor artykułów redakcyjnych Jerusalem Post i bloga Israel Reconsidered, którego tytuł wydaje się dziś złowieszczy. Jeśli coś wyraźnie zapowiadało skandal, to może sposób w jaki Derfner określał samego siebie: jako „lewicowego syjonistę”. Syjonistę ok, ale lewicowego? Ten oksymoron powinien był wzbudzić czujność zdrowej części społeczeństwa, ale Derfner dobrze się kamuflował – pisał do prawicowej gazety i zazwyczaj to, co wszyscy. Kiedy np. parę miesięcy temu jacyś Palestyńczycy zaatakowali kolonistów żydowskich, którzy pokojowo osiedlili się na ich ziemi, słusznie i odważnie przekonywał, że Palestyńczycy, jako naród są „dzicy”. Każdy normalny człowiek musi się z tym zgodzić.

 

Nikt właściwie nie wie co się nagle stało z Derfnerem, ale dał taki popis bezczelnej arogancji i bezdennej głupoty, że nie jest jasne czy nawet połączone siły policji i psychiatrów dadzą radę to wyjaśnić. Niestety, by zilustrować skalę skandalu, trzeba zacytować jego tezy. Co wrażliwsi powinni pominąć zdania w cudzysłowach.  

 

Zdrada

 

Otóż proszę sobie wyobrazić, że w zeszłym tygodniu Derfner napisał nagle na swoim blogu tekst, z którego wynika, że przeszedł na stronę terrorystów. Dosłownie to brzmiało tak: „Palestyńczycy mają prawo stawiać opór okupantom, stosować przemoc przeciw Izraelczykom i nawet ich zabijać.” Mało tego, twierdził, że wielka część izraelskich Żydów zgadza się z nim, ale milczy, bo boi się oskarżeń o zdradę. Według niego od kiedy premierem został Netaniahu Izrael nie objawia najmniejszej woli zakończenia okupacji. „A jednak czas przerwać tę ciszę, nawet kosztem sprowokowania izraelskiej opinii publicznej, gdyż powstrzymywanie się od szczerości, szczególnie teraz, mimowolnie utrwala status quo”.  

 

Derfner brnął. Utrzymywał, że „wszyscy wiedzą”, że „Palestyńczycy, jak wszystkie narody żyjące pod wrogą dominacją mają prawo się bronić, a ich terroryzm, szczególnie wobec rządu, który odmawia wszelkiego kompromisu, jest usprawiedliwiony. (...) Postawa Izraela zmusza ich do terroryzmu”.

 

To nie wszystko. Na facebooku napisał jednocześnie, że niedawny terrorystyczny atak palestyński na żołnierzy izraelskich pod Eilatem nastąpił „z uzasadnionych powodów” i że to rząd izraelski odpowiada za ofiary. Publicznie zastanawiał się „co mają robić Palestyńczycy, kiedy pokojowe środki nie wpływają na zakończenie okupacji?”. W słusznej opinii tysięcy abonentów Jerusalem Post, którzy następnego dnia po publikacji blogu zrezygnowali z prenumeraty, to było jawne wzywanie do terroryzmu i zdrada sprawy narodowej, na co jest kodeks karny. Derfner narobił sobie ciężkich kłopotów.

 

Różnica

 

U nas taka sprawa przebiega dużo spokojniej, jest sporo różnic. Po głośnej, krytycznej wobec Izraela wypowiedzi prof. Zygmunta Baumana w Polityce, ambasador Izraela w Warszawie Zvi Rav-Ner odpowiedział w budzącym współczucie tekście, że jego kraj jest niewinny, ma rację i pragnie tylko pokoju. W Izraelu reakcja też była polityczna. Wczoraj Jerusalem Post dał dużymi literami: „Cała Ziemia Izraela należy do nas” - deklarację przewodniczącego Knessetu Reuvena Rivlina, przebywającego na terytoriach okupowanych. Trzeba powiedzieć, że w Izraelu ludzie potrafią być szczerzy. Mrzonki Derfnera, jakoby było inaczej, miały w sobie coś wręcz antysemickiego. Dlatego słusznie wyleciał z pracy.  



01/09/2011

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka