Harley Porter Harley Porter
283
BLOG

Zamiast koronawirusa: inne spojrzenie - skrobanka w imię orgazmu.

Harley Porter Harley Porter Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

W imię czego feministki i wszyscy im przychylni żądają prawa do zamordowania nienarodzonego dziecka na życzenie? Wiem, na tak postawione pytanie zaraz posypią się napompowane ultra liberalnym przekazem, odpowiedzi tych, którym się przewartościowała prawda bez przymiotników na prawdę liberalną, a nawet libertyńską. Usłyszę wiec o ważnych powodach społecznych o prawie kobiet do decydowaniu o swoim ciele oraz zapewne o wolności - pełnej, nieograniczonej rosnącym w nich jak pasożyt, płodem, bo przecież nie dzieckiem bo jajko to przecież nie kura, a żołądź nie dąb.

Wszystkie, wymachujące aborcyjnym skrobakiem, pompą albo haczykiem i traktujące owe narzędzia mordu jako symbole nieokiełznanej kobiecej wolności, wszystkie niedawne manifestantki sprzeciwu wobec społecznej propozycji konstytucyjnej o zaostrzeniu przepisów aborcyjnych, ani słyszeć nie chcą, a ni mówić o tym, że nie są właścicielkami, a jedynie depozytariuszkami poczętego w nich życia, które nie jest ich, ale swoje własne i choć samo na świat się nie pchało zaistniało, w głównej mierze dla tego, że ich matka, kierowana biologicznym popędem i chęcią przeżycia upojnej nocy wpuściła do siebie ich ojca podobnie nakręconego.

W każdym razie rozmowa na temat autonomii dziecięcego płodu z aborcjonistkami jest niemożliwa, bowiem akceptacja przez nie faktu, że dziecko w łonie matki jest samodzielną istotą, która co prawda zależna jest bytowo od swojej rodzicielki, ale na tej samej zasadzie, na jakiej taksówkarz uzależniony jest od swojej taksówki, przynoszącej mu dochód i chroniącej przed deszczem oznaczałaby, że zadając aborcji żądają śmieci istoty, jak wcześniej napisałem, autonomicznej, mającej prawo żyć jak każdy człowiek. Ponad to istotnym jest dla zwolenniczek swobody aborcyjnej rozdęty do granic zdrowego rozsądku ów leitmotiv wolności, który obciążony ojcowskim wkładem w poczęcie zdecydowanie by ową wolność ograniczał. Nie ma ojca - wszystko należy do kobiety zaś płód w imię owej obłąkańczej teorii, że "wszystko jest moje" traktować można jak nadprogramowy ząb, który w każdej chwili poddać można iniekcji.

Szaleństwo jednak idzie dalej. Włoskie aborcjonistki uważają, że właściwie usuwać z tego świata można by było nawet dzieci urodzone, te do trzeciego roku życia, bowiem do tego wieku maluchy nie mają ponoć świadomości samo istnienia. Zgroza? Może dla nas, dla liberalno - libertyńskich włoskich feministek bynajmniej. Ciekaw jestem czy nasze, polskie "dziewuchy" z czarnymi parasolami, te wszystkie Maje Ostaszewskie i Barbary Nowackie nie zachwyciłyby się tym projektem, a może już się zachwycają, ale wiedzione rewolucyjną czujnością wiedzą, że społeczeństwo nasze nie jest jeszcze gotowe na owo "cudo"?!

Trywializując ( czasami nie da się inaczej gdyż żądza mordu mogłaby zwyciężyć zdrowy rozsądek) dochodzę do wniosku, że być może za całą tą ideologią, za owymi kobietami przepełnionymi pewnością, że żadne dziecko na drodze ich wolności nie stanie, stoi zwyczajna chuć, pragnienie nieustającego bara bara bez konsekwencji, które to owe nieszczęśliwe kobiety utożsamiają z wolnością. O najzwyklejsze, używając języka klasyka, "ciurlanie"  bez zrobienia dzidzi wam chodzi! Chciałoby się rzucić w twarz takiej Ostaszewakiej - to jest ten wasz sposób na życie, w którym spółkowanie jak tchórzofretki nazywacie wolnością, robienie tego przez dłuższy cza z jakimś umięśnionym debilem - związkiem, a zajście w ciążę - nieszczęściem...

Nie chcę mieć z wami nic wspólnego... głupie wiedźmy z czarnymi parasolami.

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka