Harley Porter Harley Porter
1660
BLOG

Lumpeks, market Biedronka i III rp.

Harley Porter Harley Porter Polityka Obserwuj notkę 39

Latem byłem z żoną w lumpeksie. Mimo, że tam gdzie mieszkam, są trzy, jakoś nigdy do nich nie zaglądałem.. To, że nie zaglądałem nie oznacza, że nie korzystałem. Żona bywała w nich niejako w moim zastępstwie i zastępstwie naszych dzieci. W domu systematycznie pojawiały się koszule, spódniczki, bluzki, spodnie od dresu. Zostały także nabyte dwie pary dzinsów dla żony i kurtka zimowa dla mnie. Jednym słowem rzeczy używane zaczęły stanowić znaczącą częścią garderoby naszej rodziny.

Na początku jakoś godziłem się z tym, krzepiony myślą, że tysiące, ba, miliony Polaków czerpią pełnymi garściami z lumpeksów, traktując je jak coś pomiędzy PRLowskim komisem a kapitalistycznym pchlim targiem. Skoro oni mogą, to dla czego nie ja, w końcu lepszy od nich nie jestem.

Któregoś letniego dnia udaliśmy się do jednego z owych osiedlowych magazynów rzeczy używanych, ja w poszukiwaniu krótkich spodenek, zaś żona  szukając letniej spódniczki. Wzmiankowane spodenki kupiłem (jednak nie noszę ich. W domu okazało się, że są za duże i wyglądam w nich jak w jakiejś perwersyjnej spódniczce dla transwestytów), a żonie udało się nabyć spódniczki (trzy i nosi wszystkie) i choć nie spotkało nas w lumpeksie trzęsienie ziemi ani inne zdarzenie losowo negatywne, wrażenia jakie odniosłem były znaczące. Zobaczyłem ludzi, buszujących wśród używanych ciuchów z zapałem i nadzieją znaną mi z dawno minionych czasów, ludzi liczących, że za grosze ubiorą się w rzeczy, może nie trwałe, ale na pewno mało znoszone i dające poczucie posiadania czegoś umownie nowego. Zobaczyłem tam starszego pana o, do dziś pamiętam, białych jak mleko włosach, usiłującego wbić się w czarne, rzec by można pogrzebowe, spodnie od garnituru, a gdy mu to się udało uderzył mnie widok triumfu na jego twarzy.

Już po wyjściu, dotarło do mnie, że owe lumpeksy to jedna z emanacji III rp, odpowiedź na zapotrzebowanie społeczeństwa będącego w permanentnym kryzysie ekonomicznym w kraju, w którym bogaci się dwadzieścia procent społeczeństw, a osiemdziesiąt zaakceptowało fakt własnej miernoty intelektualnej i braku przedsiębiorczości, uniemożliwiających w sposób niemal genetyczny bogacenie się się i osiągnięcie dobrobytu. W każdym razie taki obowiązuje podskórny przekaz rzeczywistości post POwskiej i mediów głównego nurtu. Nie jesteś wystarczająco cwany i inteligentny, nie potrafiłeś zakręcić się wokół jakiegoś biznesu, nobilitującego ciebie i twoją rodzinę - kupuj w szmateksie. W ten sposób obecna, fajnopolska, rządząca nami formacja polityczna spod znaku Sławomira Nowaka, a przede wsystkim bosa wezystkich bosów - Donalda Tuska, złączona niczym bliźniaki syjamskie z różową, gospodarczą burżuazją, wmówiły nam, że to nie oni, ale my sami odpowiadamy za to, że ubieramy się w lumpekso szmatekasach, a nie przykładowo w Vistuli czy Bytomiu. W ten cudnie prosty sposób zrzucili z siebie odpowiedzialność i pokazali osiemdziesięciu procent społeczeństwa koniec swojego kregosłupa.

Odpowiedzialność za kraj, troska o naród, działania zmierzające do zwiększenia dobrobytu całego społeczeństwa zastąpiono retoryką dzielącą naród na fajnego człowieka sukcesu, noszącego na nadgarstku Ulysse Nardin i moherowego nieudacznika zasługującego, co najwyżej aby nosić używaną koszulkę z reklamą tego ekskluzywnego zegarka.

Ktoś powie, że to normalne, że taki jest świat, że zawsze będą bogaci i biedni. Proszę to powiedzieć ochraniarzowi z mojej osiedlowej Biedronki - sześdziecięcioletniemu zniszczonemu człowiekowi o coraz bardziej pustych oczach, oczach niewolnika. I można z sofistyczną wprawą relatywizować problem, ale nie taką Polskę obiecali nam i Wałęsa i Mazowiecki i nie o takiej rzeczywistości piał siedem lat temu w swojej olśniewającej retoryce spec od pełnych szuflad ustaw.

Wolnorynkowy, kolonialny kapitalizm stał się w Polsce (pewnie nie tylko w niej) elementem społecznego terroru, miękkiego jak jedwab, ale równie mocno jak on krępującego. Ów kapitalizm uzbrojony rządową inżynierią społeczną i medialną retoryką POwskiej fajnopolski, zamienił się w ołowianą kulą ciągnącą nas na dno bytowego upodlenia i moralnej degeneracji. Zgoda władz na taki model społeczny i akceptacja wspieranych przez dziennikarzy pokroju Paradowskiej czy Lisa, dogmatów gospodarczo kulturowych, lewackich pod względem moralnym i neokolonialnych pod wsględem gospodarczym, uczynił z naszej Polski upudrowanego pokrętnymi statystkami, antypatriotycznego, zatomizowanego społecznie i gospodarczo, zdegenerowanego potworka - chimerę, której trudno będzie przeżyć wśród innych, zdrowszych (przynajmniej gospodarczo) narodów.

Pisząc te słowa, mam na sobie lumpeksowy podkoszulek, a na tyłku równie lumpeksowe spodnie od dresu. Dzieci śpią twardo w drugim pokoju, a żona drzemie na kanapie. Zdzieram z ciała owe  ciuchy. Kiedy stawiam ostatnią kropkę jestem nagi.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj39 Obserwuj notkę

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (39)

Inne tematy w dziale Polityka