Harley Porter Harley Porter
1173
BLOG

Czarni by mnie stratowali

Harley Porter Harley Porter Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 52

Jestem wrogiem ruchów proaborcyjnych. Piszę o tym na wstępie, bowiem nie chcę żadnych nieporozumień, że flirtuję z tematem i układam się czcicielkami okrwawionego wieszaka, taki bowiem przedmiot jako symbol walki o prawo do mordowania nienarodzonych dzieci wybrały sobie "ideolożki nowej moralności " czyli trzy w jednym - aborcjonistki, lewaczki i feministki.

Wracając w piątkowe popołudnie z pracy przechodziłem koło Poznańskich Krzyży i Pomnika Adama Mickiewicza czyli  miejsca, w którym gromadzili się zwolennicy prawa do mordowania dzieci w łonach matek. Były to najczęściej kobiety w wieku 18 - 23 lata, choć nie tylko one. Widziałem tam również ich równoletnich kolegów oraz osoby starsze, niektóre z włosami przeplatanymi siwizną. Jednak owych młódek było zdecydowanie najwięcej i to właśnie one stanowiły główną "masę protestacyjną".

To właśnie te młódki zamaszystym krokiem osób, które nie chcą aby im coś umknęło, zmierzały pojedynczo i grupkami na Plac Adama Mickiewicza i to one gotowe były stratować każdego, także i mnie na swojej drodze. Rzecz jasna owo stratowanie nie miało być ostatecznym, uczynionym w imię racji dla nich najwyższych i jedynych. Bardziej chodziło o pęd stada gnu do wodopoju czyli do miejsca, gdzie dzieje się jakaś draka, zwariowany happening pełen obrazoburczych idei tak lubianych przez współczesne młódki i młodzieńców.

Nie byłem miły dla owego czarnego tłumu, nie schodziłem z drogi rozpędzonym małolatom, stawałem gdy ktoś szarżował wprost na mnie i gotów byłem na konfrontację. Jednym słowem nie miałem nic przeciw karczemnemu starciu z bluzgami, a może i rękoczynem. Na szczęście jednak rozsądek przemógł emocje i owa "prostokroczna" demonstracja niezadowolenia była jedyną formą mojego protestu wobec czarnych gnu na jaki sobie pozwoliłem.

Wróciłem do domu z solidnie nakręconą sprężyną odwetową z kibolami i OeNeRowcami w roli zbrojnego ramienia zemsty na "czrnoprotestacji" kiedy mnie olśniło, a właściwie przypomniał mi się wyraz twarzy owych dziewuch i szczunów, ta niezdrowa podnieta, fascynacja ewentualną zadymą oraz bijąca od całej tej "czarnomłodzieży" niemalże anarchistyczna potrzeba bycia w kontrze do przyjętych zasad i dogmatów. Odczucie, że właśnie tak to wygląda było dojmujące, zaś próba odnalezienia jakiegoś ideologicznego znacznika spełzła na niczym, co rzecz jasna, nie stanowi, że takowy nie istniał, jak choćby ten pozwalająca na "bzykanie się" z możliwością mordu na owocu bzykania dokonanego w majestacie prawa z dyżurnymi aborcjonistami pokroju Środy i Hartmana w roli ideologicznych mamy i taty owego zabiegu jako tych, którzy usprawiedliwiają morderstwo, aby młodej czy starej  morderczyni spało się dobrze.

W ogóle kwestia usprawiedliwienia staje się kluczowa i o ile na poziomie moralności nic nie rozgrzesza mordu to w sferze semantyki i dialektyki już niekoniecznie i podobnie jak powszechność czynu moralnie nagannego i ogólna akceptacja zdjąć mogą odium zbrodni, zamieniając  ją w czynność prawnie dopuszczalną i moralnie nieklasyfikowaną.

Tak więc zamiast człowieka mamy płód albo jak ostatnio powiedział redaktor Morozowski z TVNu - komórki rakowe. Zgniatanie kleszczami główek, urywanie rączek albo wysysanie małego człowieczka w postaci krwawej pulpy to według nowej semantyki nie mord, zbrodnia, zabójstwo czy pozbawienie życia ale aborcja i abortowanie albo najzwyklejszy "zabieg" maskujący swoją zwięzłą nazwą całe okropieństwo i zgrozę tego, co w sobie kryje. Dochodzą do tego próby upowszechnienia owej morderczej czynności  i sprowadzenia jej do czegoś na kształt iniekcji zęba aby młode i stare właścicielki czarnych płaszczy mogły się poczuć uspokojone, a co ważniejsze - usprawiedliwione, jako te, które zrobiły to, co do nich należy.

Nie można bowiem odrzucić także tezy, że owym młodym, często wyzwolonym ponad wiek dziewczynom chodzi o moralną swawolę, do której namawia dzisiejszy świat czyniąc z kobiety wyzwolonej pozytywną antytezę żony i matki i zdejmując z niej odpowiedzialność za potomstwo w imię rozdętego jak nażarta ośmiornica konsumpcjonizmu gdzie ciąża stanowi jedynie balast, dzieci adoptuje się z Afryki, a zabite dzieci to jedynie element wykorzystywany w przemyśle kosmetycznym jako panaceum na starzenie się ich mam morderczyń.

Tak więc może okazać się, że ów pęd ku czarnej manifie to oprócz pragnienia wzięcia udziału w drace mógł stać się także biegiem sztafetowym ku nagrodzie będącej anarchizacją moralności, przyzwoleniem na to aby robić to, co się chce, a nie to, co zrobić trzeba. Jeśli tak jest w istocie to drżyjcie narody, bowiem wasza przyszłość to sromota i upadek.


Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo