Taki jak tytułowy przekaz chce wtłoczyć do głów Polaków totalna oPOzycja i jej usłużne tzw. media głównego nurtu.
https://natemat.pl/384373,zbiorki-jedzenia-dla-zolnierzy-na-granicy
oraz rezonujący blogerzy co w lot pojęli przekaz dnia
https://www.salon24.pl/u/kuba-rozpruwacz/1182267,papierowe-wojsko
„Dowody” na tezę, że Wojsko Polskie, Straż Graniczna i Policja są brudne, głodne, obdarte i bose są zaiste kuriozalne. Oto np. miejscowa ludność w akcie solidarności, chcąc pokazać wsparcie i wyrazy podziękowania coś ugotuje dla żołnierzy i funkcjonariuszy. Według totalnych to oznacza, że oni nie dojadają i głodują wręcz. Tymczasem są to zwykle akty symboliczne. Ciasto, jakieś pierogi, itp. na poprawę humoru i żeby broniący naszej granicy wiedzieli, że mają poparcie. W ilościach, które na pewno sił zgromadzonych na granicy nie nakarmią. A służą jedynie temu co opisałem powyżej. Żołnierz kupi sobie jakiś napój, czy batonik w sklepie bo ma akurat na to ochotę. Sienkiewicz i Różański już "wiedzą" – armia głoduje. Tymczasem jak świat światem żołnierze wszystkich armii świata kupowali sobie różne produkty w kantynach. Wojskowe menu nie wyczerpie 100% gustów kulinarnych żołnierzy. I dotyczy to armii także znacznie bogatszych niż nasza.
Tworzą się jakieś spontaniczne zbiórki w internecie np. na zakup jakiegoś dodatkowego wyposażenia, itp. „Czujna” oPOzycja i jej wierni blogerzy już „wiedzą”. Żołnierzom i funkcjonariuszom brakuje wszystkiego. Tymczasem ma to taki sam cel jak gotowanie opisane powyżej. A i jakiś drobiazg jak baterie do latarki też żołnierz, czy funkcjonariusz czasem sobie dokupi.
Natomiast czytając takie brednie o głodnej, obdartej i bosej polskiej Armii, Straży Granicznej i Policji Aleksander Łukaszenka uśmiecha się pod wąsem i mówi lubię to. Nawet nie muszę płacić tym poleznym idiotom.
Komentarze