Co innego burza gdy siedzi się w domu. Najwyżej sztrumu nie będzie. Co innego w terenie. Ot pogrzmi i przejdzie bokiem myślałem. Wlazłem więc na swoje dwa kółka i się potoczyłem. Las blisko sobie pojeżdzę. Minąłem po drodze jakieś chyba dwie ciocie. Pozdrowiłem i rzekłem, że chyba trzeba będzie uciekać. Uśmiechałem się jak je mijałem. Tak mam - jakoś nawet nieznajomi na mnie pozytywnie reagują. I jak wjechałem do lasu wtedy walnęło. Nawet za bardzo się nie oglądałem gdzie. Czułem i słyszałem, że blisko. Kątem oka widziałem tylko błysk. Wtedy robi się jakoś dziwnie. Może świat nie był w zawieszeniu. Jednak nagle w głowie przebiegają wszystkie znajomości fizyki. itp. Drzewa wyższe niby, ja siedzę niestety na kupie metalu. Co mi da ta izolacja z opon jak mnie trafi w łeb? Raz walnęło. Burza poszła dalej. Deszcz, w którym potem jechałem to była tylko piękna ochłoda :)
Inne tematy w dziale Rozmaitości