T.Bogusz T.Bogusz
2699
BLOG

Prezydenckie gierki emerytalne

T.Bogusz T.Bogusz Polityka Obserwuj notkę 138

Gdyby gdziekolwiek na świecie zapytać uczciwego polityka o to, co w jego działalności jest najtrudniejsze, odpowiedział by zapewne, że jest to umiejętność skutecznego wyważenia proporcji pomiędzy podejmowaniem decyzji trudno akceptowalnych, lecz dla kraju niezbędnych, a matematyką polityczną - zdobyciem poparcia w kolejnych wyborach.

Polityk jest człowiekiem, więc może być mniej lub bardziej lotny, mniej lub bardziej konkretny i może mieć motywacje swojej działalności mniej lub bardziej uczciwe. Jednak czasami jest tak, że sytuacja niejako zmusza polityków do zrobienia czegoś, co będzie znienawidzone przez lud i z lubością używane w roli pałki przez polityczną konkurencję. Taką decyzją jest decyzja Tuska o podniesieniu wieku emerytalnego.

System emerytalny w Polsce jest zły. Na oko widać, że prędej czy później się zawali. Jako, że nie zawali się za rok, czy za pięć lat (a więc w tej samej kadencji) nikt "normalny" nie chce go dotykać - bo i po co. Tusk policzył (piszę Tusk, ale mam na myśli rządzącą koalicję wraz ze specjalistami, doradcami itd), że 60/65 lat się nie kalkuluje. Dobrze wiedział, że wiek emeryatlny to jedynie część problemu - dużo ważniejsze są emerytalne przywileje, nierównomierność w płaceniu składek, zwolnienia itd. Skalkulował więc sobie, że spróbuje pozmieniać system na tyle, na ile nie będzie to kosztować wyborczej porażki. Czyli trochę do przodu - zawsze coś. Dziś wiemy, że przestrzelił (jednakowoż z wielu innych powodów) ale coś zostało zrobione - malutki kroczek w dobrą stronę. Niepopularna, wręcz mordercza decyzja została podjęta.

I mamy teraz na tapiecie Pana Prezydenta. Dostaje gratisem podjętą już, niewygodną, lecz potrzebną decyzję. Ktoś to zrobić musiał - jednak nie on (piszę tu Prezydent ale mam na myśli całą przyszłą pisowską władzę). Nie na niego wylał się kielich goryczy. I co robi Prezydent? Proponuje COFNIĘCIE tej ustawy. Najzwyczajniej: chce, żeby niezbędna decyzja, podjęta już przez przeciwnika politycznego, która rykoszetem dołożyła się do jego zgonu stała się niebyła - żeby zniknęła. 

Czy aby napewno tak chce? Jeśli by chciał to kogo my, Naród wybraliśmy na Prezydenta? Człowieka, który nie widzi, że system się wali i wyciąga spod niego kolejne podpórki trzymające go jako tako w pionie? Nie zarzucam Prezydentowi braku wiedzy. Bo to nie to - to nie o to w tym chodzi.

W kampanii opowiadał Pan Prezydent o zmianie wieku emerytanego. Nawet sam sobie uniemożliwił skierowanie projektu do Sejmu (obiecał, że zrobi to do końca sierpnia) proponując referendum. Zawarto w nim pytanie zgodne z propozycją z wyborów - obniżenie wieku emerytalnego z połączeniem wysokości emerytury ze składką (co samo z siebie sensu nie ma ponieważ obecnie uczciwie płacący składki  mają je powiązane z wysokością późniejszego świadczenia). Jednym słowem sam sobie podłożył tym referendum świnię (tak by to wyglądało w oczach wyborcy pis). Dziś nie ma już referednym (cel referendalno-wyborczy jednak został osiągnięty) a mamy powrót do ustawy. Projekt ma wpłynąć i podobno nie ma w nim już nic o składkach - po prostu - obniżamy wiek - i basta. Projekt trafi do Sejmu IDEALNIE w czas najwyższej gorączki wyborczej. Sejm go ani nie uchwali, ani nawet nie weźmie go poważnie pod uwagę - bo to jest złe dla Polski. Kolejny Sejm również tego nie zrobi, z tych samych powodów - po co zmieniać niewygodną pijarowo decyzję podjętą przez przeciwnika? Jednak wyborczo będzie to bardzo przydatne. Już sobie wyobrażam twitter z Janeckimi, Ziemkiewiczami i Pereirami grzmiącymi o tym, że PO chce nas zarobić na śmierć. Że chce, abyśmy pracowali tak długo, że nie będzie komu emerytury wypłacać. To są ludzie kreatywni - niespożyci w wymyslaniu bzdur i manipulacji czarnym ludem. Będzie wojna na wielkie pały - a dwie pały gratisem (jedna z napisem WIEK EMERYTALNY a druga z napisem IMIGARNCI) to nie jest nic - tym można wygrać samodzielną większość. Czy nie o to w tym chodzi?

Pan Prezydent składając ten projekt robi to tylko po to, aby polepszyć wyborczy wynik PiSu a niejako przy okazji pokłamać trochę swoich naiwnych wyborców. Przecież lud nie chce pracować dłużej, tylko krócej. Pan Prezydent da ludowi ułudę obietnicy: mniej pracy za więcej pieniędzy - lud pójdzie i w miłości do Pana Prezydenta zagłosuje na PiS. Przecież nikt umiejący liczyć nie zakłada nawet, że projekt wejdzie kiedyś w życie.

A potem? Potem się powie, że to się nie kalkuluje, że demografia, że jakiś tam profesor ekonomista policzył i wyszło, że się nie składa. Ale wyniku wyborczego to nie zmieni.

Czy ty, wyborco tego nie widzisz? Nie widzisz, że ktoś ci wciska kit bez mydła - na chama wręcz. Ma cie za matołka nie rozumiejącego podstawowych działań matematycznych (mam na myśli dodawanie i odejmowanie) i liczącego na to, że zaakceptujesz nową modłę uprawiania polityki: kłamiemy ile się da aby władzę osiągnąć. Myślisz, wyborco, że kłamstwo jest metodą na wygrywanie, a potem będzie już tylko prawda? Że trzeba, w imię lepszej Polski pozwolić tym, których popierasz na nieczystą, wręcz brudną grę?  Nie bierzesz pod uwagę, że kłamstwem rządzi się łatwiej - szczególnie, gdy lud to kłamstwo akceptuje? Szczególnie gdy ma się w tym doświadczenie? 

Pomyśl o tym, wyborco.

T.Bogusz
O mnie T.Bogusz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka