"... żona Bronisława Komorowskiego wygląda na tak znękaną i smutną osobę, że kraje się serce, jeśli ktoś ma w oczach Marię i Lecha.
Na czym w tej kampanii może polec Komorowski?
Na samym sobie. Po prostu jest beznadziejny. Czy powiedział coś ciekawego? Czy wykonał swoje ustawowe zadania jako marszałek Sejmu? Nic nie zrobił. Nadaje się tylko na rolę żyrandola, a to jest dużo za mało.
Przecież jest jowialny, jak mówią niektórzy – rubaszny.
Nie. Widziałam schłodzone twarze studentów, gdy mówił o pisaniu swojej pracy magisterskiej z pomocą teścia. Widziałam sołtysa w Licheniu, którego musieli powstrzymywać.
Dlaczego?
Aby się nie rzucił na Komorowskiego, który opowiadał o znajomym sołtysie z Budy Ruskiej. Przechwalał się, że nie wiadomo co mu załatwił. A takiego załatwiactwa ludzie nie lubią. Bronisław Komorowski po prostu jest urwany z choinki. Nawet Lech Wałęsa jest od niego lepszy, bo ma w sobie to „coś” i potrafi udawać głupszego, niż jest. A Komorowski jest sobą, co jest dla mnie nie do zniesienia...."
Caly wywiad na http://www.rp.pl/artykul/2,489266.html