teesa teesa
1048
BLOG

Nieinternowanie i co z niego wynikło

teesa teesa Polityka Obserwuj notkę 158

             Nieinternowanie i co z niego wynikło

Opowieść dziadkowa o Jarku, co przespał stan wojenny

W miesiącu grudniu pamiętnego roku
Mieszkał se Jarek w ojcowym bliźnioku
Na Żoliborzu, za żelaznym płotem,
Z mamą i kotem.

Różnie ludziskom zrządza wola Pańska:
Brat za robotą pojechał do Gdańska,
Znalazł tam babę i jakoś se, wicie,
Ułożył życie.

Jarek przeciwnie - bezżennie, bezdzietnie,
Wiódł swoje życie trzydziestodwuletnie,
Nie znosił kobiet, śpiewu ani wina,
Biedny chłopina.

"Solidarności" były to miesiące,
Strajki, protesty cięgiem się ciągnące,
Już cały ustrój w posadach się trzęsie
Dzięki Wałęsie.

Żeby komunizm nie sczezł na wiek wieków,
Skrzyknęła partia wojsko i esbeków.
Zomowce nocą se wyrychtowały
Gumowe pały.

Już każdy widzi, że rozróba będzie,
Już opozycja konspiruje wszędzie,
Chciałby i Jarek zrobić coś dla świata
Przykładem brata.

Szczere ma chęci, srodze się zapala,
Ale nic z tego - mama nie pozwala.
Na dworze mroźno, jak się z domu ruszy,
Przeziębi uszy.

Został więc Jarek w domu pod kołderką
I w samotności zmaga się z rozterką.
Może choć we śnie wygra ze złym losem,
Będzie herosem.

Również w niedzielę trzynastego grudnia
Jarek odważnie chrapie do południa.
Śni, że ojczyzny broni jak Kościuszko,
Aż trzeszczy łóżko.

Wreszcie wyściubił Jarek nos z poduchy,
Trochę się zdziwił, że telefon głuchy,
Późne śniadanko półgębkiem przeżuwa,
Nic nie przeczuwa.

Tymczasem w Polsce szaleje bezpieka;
Mają Wałęsę, Bujak im ucieka,
W radiu na zmianę Szopen marzycielski
I Jaruzelski.

Nad koksownikiem żołnierz grzeje dłonie,
SB zgarnęła Michniki, Kuronie,
Na każdym rogu przy każdej ulicy
Patrol milicji.

Podreptał Jarek na mszę do kościoła,
Ślepy i głuchy na wszystko dokoła,
Jako jedyny człowiek w całym tłumie
Nic nie rozumie.

Dopiero w domu rozpętał się dramat,
Kiedy mu wszystko wyjaśniła mama.
Zrozumiał Jarek: "Przespałem swą rolę!
O, ja ... nieszczęsny!"

Nazajutrz poszedł Jarek do Mostowskich
Jak z ziemi polskiej do Wolski Dąbrowski,
Straże, kordony minął i bez strachu
Wkracza do gmachu.

"Jestem - powiada - mózg >Solidarności<,
Genialny strateg wrogiej działalności.
Czemu mi do drzwi nie załomotano
O szóstej rano?!

Inni se siedzieć w Białołęce mogą,
Mnie nie obudził pies z kulawą nogą!
Ja protestuję, ja tego tym razem
Nie puszczę płazem!"

Dyżurny esbek mieszał kawę w szklance,
Ledwie przytomny po nocnej łapance.
Stracił cierpliwość, pięścią w biurko huknął,
Gościa ofuknął.

"Obywatelu, po co tu przyszliście?
Nic nie poradzę, nie ma was na liście.
Tu się pracuje! Muszę do wieczora
Dorwać Piniora.

Bujak się wymknął, nie ma Frasyniuka,
Borusewicza cały wydział szuka.
Jak mam obsłużyć każdego petenta,
Co tu się pęta?!

Jakiś Kaczyński ma tu u nas teczkę -
Z gęby to nawet podobny troszeczkę,
Ale już siedzi - imię się nie zgadza -
Pan nam przeszkadza!"

Wrócił jak zmyty Jarek do mamusi.
Znów siedzi w domu - nie chce, ale musi.
Wojna nie wojna, kotu trza, niestety,
Zmieniać kuwety.

Zapamiętajcie, ludkowie kochani,
Jak niebezpieczni są megalomani,
Nieudacznicy z zadawnioną raną
Rozdrapywaną.

Ludzie odważni, mądrzy, zasłużeni
Będą wciąż przez nich oskarżani, lżeni
Za to, że byli, walczyli, działali,
Gdy tamci spali.

Mogłem i ja być wieszczem lub Konradem,
Ale zaspałem, więc zostałem dziadem,
Jak nie sypniecie groszem, bijąc brawo,
Zemszczę się krwawo!

Autor: Piotr Gąsiorowski
<https://www.facebook.com/piotr.gasiorowski>

teesa
O mnie teesa

„Er quildessë quetta, er morniessë cálë, er firiessë coivië: menelessë cumna calima wilë fiono” (Pieśń o stworzeniu Éa)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka