Dorota Kania zastrasza i pozywa blogerów

Następujące groźby do blogerów wykorzystujących swoje konstytucyjne prawa do udziału w debacie publicznej i krytycznej oceny wypowiedzi prasowych skierowała dziennikarka GP, współautorka książki "Resortowe dzieci" :

W 2 komentarzach we wpisie Cezarego Krysztopy Dorota Kania grozi pozwami i ujawnieniem danych dwóch blogerów S24

@ERPEL
Wystąpiłam właśnie do administratora o pańskie dane. Spotkamy się w sądzie za te kłamstwa. I oczywiście ujawnię pana dane na Salonie 24
DOROTAKANIA01:26
42434

oraz:

@Autor
Oto treść mojego maila wysłanego do administratora

"W związku z pomówieniem mnie przez użytkownika S24 podpisującego się nickiem ERPEL oraz użytkownika o nicku WYWCZAS bardzo proszę o ujawnienie ich danych.

Kieruję sprawę do sądu o zniesławienie, ponieważ ich komentarze zawierają nieprawdziwe, zniesławiające mnie treści"
DOROTAKANIA01:34
42434

W sprawie wpisu blogera @rozpylaczek - Jerzego Skoczylasa jej interwencja zkończyła się pełnym sukcesem. Jak pisze bloger:

Administratorzy Salonu24 usunęli moje dwa poprzednie teksty „ze względu na naruszenie VI.1.1 punktu Regulaminu (otrzymaliśmy zgłoszenie o naruszenie dóbr osobistych)”. Zamieszczam wersję bez zdania, które zdaniem Doroty Kani naruszają jej dobra osobiste.

Osobiście oczekiwałbym na szybką i zdecydowaną odpowiedź S24 w obronie zastraszanych blogerów.

A tymczasem Administracja się ociąga, ulega szantażom, grozi - blogerom i ususwa ich wpisy.

Nie tak dawniej bywało.

Oto pewnego letniego wczesnego popołudnia, dokładniej zaś 5 sierpnia 2010 r, około godziny 13 na SG S24 pojawił się dramatyczny wpis jednego z najbardziej przez Administrację hołubionych (obok Aleksandra Ściosa i Freemana) blogerów, czyli Łażącego Łazarza, o popularności i poczytności  o jakiej tylko marzyć mogą późniejsi naśladowcy w rodzaju Grzesia Wszołka:

Palikot pozywa Łażącego Łazarza (na marginesie - czy komuś z was zdarzyło się pisać o sobie w trzeciej osobie?)

We wpisie ŁŁ cytuje trzy mejle, jakie rzekomo otrzymał od pełnomocników prawnych Janusza Palikota.

Oto fragment:

Szanowny Panie,
Zwracamy się niniejszym z żądaniem zaniechania naruszania przez Pana dóbr osobistych pana Janusza
Palikota oraz usunięcia skutków dotychczasowych naruszeń, polegających na zamieszczaniu
nieprawdziwych informacji oraz oszczerczych opinii na jego temat w ramach prowadzonego przez Pana
bloga „Listy z emigracji wewnętrznej” (www.antydziad.salon24.pl). Żądamy usunięcia się wszystkich
wpisów odnoszących się do pana Janusza Palikota, zaprzestania krytycznych wypowiedzi na jego temat w
przyszłości oraz opublikowania na Pańskim blogu przeprosin o następującej treści:

„Wyrażam szczere ubolewanie w zawiązku z publikacjami na niniejszym blogu, które naruszyły dobra osobiste Pana Janusza Palikota, w tym w szczególności jego dobre imię. Wyrażane przeze mnie opinie oparte były na nieprawdziwych okolicznościach oraz zawierały nieuprawnione oceny.”

/.../

Łażący Łazarz skomentował próby zastraszania następująco: czekam na dalszy rozwój wypadków. Ostrzegłem te osoby, że sprawę traktuję jako nacisk polityka na media obywatelskie. Jest to niewatpliwie próba zamknięcia mi ust. Sprawę będę się starał maksymalnie nagłośnić. Mam nadzieję, że blogerzy mi w tym pomogą. Na ewentualną rozprawę sądąwą zaprosze też gazety i telewizję.

Oj, działo się. Wpis ŁŁ zebrał ponoć ponad 800 komentarzy solidaryzujących się z nim blogerów. Do akcji włączył się sam Igor Janke stając w obronie prześladowanego blogera: Oświadczenie kancelarii R Olszewski, J Tokarski i Wspólnicy

Co prawda na wszelki wypadek zablokował jednak wpis ŁŁ, ale prowadził korespondencję z zainteresowanymi stronami:

all

A kiedy już opadł pył bitewny i poznaliśmy prawdę...

Guzik tam poznaliśmy. Powyższe oświadczenie Igora Jankego to przedostatnia wzmianka o bulwersującej cały S24 sprawie.

Wkrótce ŁŁ zaczął rozkręcać własną platformę blogową NowyEkran. Własną, to może za dużo powiedziane. W epickiej awanturze poprzedzającej upadek i Nowego Ekranu i gigantów firmujących ten projekt, rzeczonego ŁŁ czyli Tomasza Parola i Ryszarda Opary okazało się, że nie bardzo cokolwiek wiadomo, poza tym, że obaj kombatanci są siebie warci - a dalej już nie będę ciągnął, kto chce może sięgnąć do moich starszych wpisów oznaczonych tagiem NowyEkran. Przy okazji Łażacy Łazarz obrzygał w piśmie kilkakrotnie od stóp do głów  swego byłego benefaktora i obrońcę Igora Jankego, w czym zresztą nie był osamotniony, podobnie postąpili  i inni ulubieńcy Igora Jankego - Aleksander Ścios i Freeman.

A w ostatnim komentarzu, już po obrzyganiu go przez ŁŁ Igor Janke się żalił, że obrona kosztowała go wiele czasu i pieniędzy.

Czy więc rzeczywiście pełnomocnicy Palikota wysyłali pogróżki do ŁŁ? Wyjaśnienia, mimo obietnic, nigdy nie dostaliśmy, można się jedynie domyślać, że cała sprawa była albo wymyślona przez samego ŁŁ albo stał się on ofiarą practical joke. Wielu jednak blogerów, siłą rozpędu, oskarżało, nieprzebierając w słowach i obelgach, Palikota o chęć tłumienia niewygodnych opinii, mimo że raczej jasne było, że nie miał on z całym zamętem nic wspólnego, w myśl zasady: ale niesmak pozostał.

Ale wracając do sprawy blogerów Wywczasa, Erpela i Rozpylaczka - wiecie co? Ano, nie wydaje mi się, żeby jakikolwiek wpis trafił na SG, nie wydaje mi się, by zebrał choćby ułamek głosów poparcia jakich doczekał się ŁŁ (niektórzy nawet ofiarowali się z poparciem finansowym), nie wydaje się też, by Administracja odcięła się, w imię obrony wolnego słowa, od pogróżek Doroty Kani.

A wy jak myślicie?

PS: Darmo szukać wpisu ŁŁ w archiwum S24. Konto zostało usunięte po tym, jak ŁŁ zaczął zajmować się nieuczciwą konkurencją. Chyba żeby szukać przez cache. Google pamięta, spisane będą czyny i rozmowy.