Spodobało mi się nazwisko "Gnidek". Jak podaje część internautów - choć bardzo wstrzemięźliwie podchodzę do tego typu informacji - ponoć nazwisko niemieckiego pradziadka Grzegorza Gnidka nie została nigdy poznane, znamy jedynie nazwisko jego prababki, świadczącej różne usługi wszystkim armiom stacjonującym w Krakowie. Z półgodzinnego związku z niemieckim żołnierzem narodził się chłopiec, który już w wieku dorosłym zmienił nazwisko na ...Nie twierdzę, że to prawda, tym bardziej, że jak wyczytałem w sieci, jednemu blogerowi ktoś, anonimowy mieszkaniec Wieliczki, podrzucił stos informacji. Sprawa ..., nie moja, jego reakcja takoż.
Ale reakcja wydaje się znamienna. Jeśli ktoś napisałby, anonimowy bloger, o obojętnie jakich poglądach, że pochodzę z "rodziny korynckiej", dajmy na to, Gnidków, będących na usługach niemieckich Panów, przynoszących Polsce tak zwane odżydzenie przy pomocy niemieckich bagnetów, a potem mój dziadek zmienił nazwisko, to zwyczajnie olałbym te rewelacje i jeszcze bym się po stokroć uśmiał. Nie jest to kwestia dystansu do siebie, tylko racjonalności. Nie reagowałbym jak małpa w klatce, którą bardzo prosto sprowokować do agresji, dając tym samym powód innym do wyrażania wątpliwości.
No, ale ja jestem ateistą, za nic mającym przykazania boże i nie cofnę się przed wymyślaniem i rozpowszechnianiem kłamstw, oszczerstw i insynuacji. Bo przecież żaden katolik nigdy, przenigdy fałszywego świadectwa by nie kolportował, kłamstw nie usprawiedliwiał, oszczerstwami się nie cieszył. Katolik, każdy katolik ze wstrętem podłość i obmowę by potępił? To chyba nie wymaga nawet komentarza.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
