Jan Herman pisze w Co ty robisz z wygraną, KOD-owniku:
Z dnia na dzień, doktrynalnie,zerwaliście wszelkie więzi gospodarcze PRL, skazując polskie przedsiębiorstwa na niepartnerskie związki z „zachodem”,
/.../
Zdradziliście „jeszcze ciepły” koncept Samorządnej Rzeczpospolitej
/.../
Urynkowienie w waszym wykonaniu – to tępy, doktrynalny manewr, wykonywany wyłącznie wedle kryterium „państwowe zdeptać, prywaciarzom pozwolić kraść pierwsze miliony”
/.../
Oddaliście „zachodowi” większość znaczących dziedzin gospodarki, w tym bankowość, ubezpieczenia, przetwórstwo spożywcze, handel, doradztwo, własnymi rękami zrujnowaliście polskie stocznie , elektronikę i inne postępowe dziedziny – a nie musiało tak być;
Cóż za litania, sprowadzająca się do jednego, do tęsknoty za "socjalizm tak, wypaczenia nie", za jakimś idealnym, rozsłonecznionym PRLem bez tępych komunistycznych aparatczyków, z zachowanym państwowym przemysłem, za gospodarką wojenno-nakazową, za ekonomiczną autarkią, odgrodzoną grubym murem i zasiekami z drutu kolczastego od ekonomii świata zewnętrznego.
Więzi gospodarcze PRL istniały z resztą tzw obozu państw demokracji ludowej, które to określenie było eufemizmem oznaczającym w sferze gospodarczej podległość Związkowi Sowieckiemu i tępym doktrynom komunistycznym, leninowskim i stalinowskim z proweniencji, mającym jedno do siebie, to mianowicie, że nie działały:
- podporządkowanie doktrynie prymatu gospodarki państwowej nad prywatną
- nieskuteczne zarządzanie w systemie nakazowo-rozdzielczym, bez liczenia się z realiami gospodarczymi
- zlikwidowanie gospodarki opartej na realnej wycenie, zamiana pieniądza w bony towarowe, likwidacja pieniądza jako systemu oceny skuteczności działań gospodarczych
- przestarzałe technologie, surowcochłonne, kosztowne, marnotrawne, zatruwające środowisko
- brak motywacji do innowacyjności, przestarzałe, produkty nie znajdujące odbiorcy w sytuacji otwarcia na konkurencję
- droga produkcja, opłacalna jedynie przy niskich zarobkach i zaporach antyimportowych
-przerost zatrudnienia dodatkowo zawyżający koszty
- produkcja przestarzałych towarów konsumpcyjnych o niskiej jakości, nieatrakcyjnych dla klienta dysponującego prawdziwymi pieniędzmi i przede wszystkim możliwością wyboru
Każdy z wymienionych punktów, a można by dołożyć jeszcze z kilkanaście oznaczał dla gospodarki komunistycznej nagłą lub powolną śmierć. Tego nie udało się utrzymać.
Dodajmy do tego taką, zapomnianą przez autora okoliczność, że po zawaleniu się komunizmu upadł twór zwany RWPG i polska gospodarka nie miała już gdzie upychać swoich przestarzałych i drogich produktów. Halo, kolego, ZSRR nie istnieje od 25 lat.
Do czego prowadzą próby ratowania nieopłacalnych, wystawionych na konkurencję dziedzin przemysłu przekonała się dużo bogatsza Szwecja, która ma za sobą epizody ratowania a to przemysłu tekstylnego, a to swojego przemysłu elektronicznego (tak, tak Szwecja produkowała kiedyś i telewizory i komputery) czy wreszcie rozciągnięta na dziesięciolecia katastrofa szwedzkiego przemysłu stoczniowego, która pochłonęła, z mizernym skutkiem setki miliardów koron (w przeliczeniu około stu miliardów złotych): Dlaczego Szwedzi nie ratują swojego górnictwa?
Chyba jedynie ktoś, kto na oczy nie widział produkcji przemysłowej i nie miał możliwości porównania gospodarki "socjalistycznej" z "kapitalistyczną" może się karmić złudzeniami. Obserwowałem z bliska proces upadku dumy gospodarki socjalistycznej, fabryki żarówek im. Róży Luksemburg, na warszawskiej Woli,po której na długie lata pozostał szkielet, zatruty rtęcią i nienadający się ani do rozbiórki ani do ponownego wykorzystania z powodu trujących zanieczyszczeń. Argumentując anegdotycznie - pamiętam reportaż pewnego mocno lewicującego szwedzkiego dziennikarza, który postanowił udowodnić wyższość socjalistycznej gospodarki nad kaptalistyczną i wybrał się do Polski, by opisać polski przemysł cementowy, który w ówczas, w latach późnych siedemdzisiątych zagrażał i skuteczie konkurował ze szwedzkimi cementowniami. Wrócił nawrócony na szwedzką socjaldemokrację, po opisaniu anachronicznego, marnotrawnego systemu produkcji, zanieczyszczania pyłami z cementowni pól uprawnych na kilometry wokoło i nieludzkiej eksploatacji robotników w socjalistycznej Polsce. Nie mógł sie nadziwić, dlaczego szwedkie hale produkcyjne były wręcz klinicznie czyste, proces produkcyjny od wypalarni marglu po napełnianie worków hermetycznie zamknięty, zautomatyzowany i nieemitujący pyłów, natomiast w Polsce system produkcyjny był otwarty na emisję, a nasypywanie cementu w worki polegało na bezsensownym bieganiu z jednego końca hali na drugą, z cięzkimi workami na plecach robotników, w gęstym pyle cementowym.
Polska przedsiębiorczość ma się całkiem nieźle, polski eksport przemysłowy kwitnie, polski przemysł stoczniowy, po restrukturyzacji i upadku nieopłacalnych molochów też jest jednym z najlepiej prosperujących na świecie (Polski przemysł stoczniowy jest drugi w Europie i piąty na świecie). Jeśli komuś się chce, może zamiast zachwycać się jeremiadami wczytać się w suche dane statystyczne: Upadek polskiej przedsiębiorczości w świetle faktów.
Nie wdaję się w polemikę dotyczącą historii politycznej ostatniego ćwierćwiecza, pragne jedynie uświadomić, że pewne procesy demokratyczne są bezlitosne i bezwzględne, i eliminują naszych ulubieńców, którzy nie sprostali weryfikacji przy urnie wyborczej.
Z tym wszystkim w jakiś sposób rozumiem tęsknotę autora za minioną młodością, choćby nawet ta młodość miała miejsce w PRLu.
PS. Nostalgików kieruję do http://www.opuszczone.net/info.
Inne tematy w dziale Polityka