Większość komentarzy pod poprzednim wpisem potwierdza moje najgorsze przypuszczenia. Nie, to nie był wpis o historii, to jest wpis o punkcie startowym dzisiaj i o punkcie docelowym jutro.
Tymczasem komentarze zaczynają się od bo historia, albo 1943 i zwyczajowych polskich jeremiad: zdradzili, narzucili, oszukali, zagrabili.
Co trzeci komentarz pod moim wpisem życzy Szwecji (i mnie przy okazji) wszystkiego najgorszego. To chyba esencja jakiejś odmiany polskości?
W takim razie mam pytanie - jak to się stało, że lokalne mocarstwo, silniejsze od sąsiadów, Prus, Austrii, Moskwy, bogate, zasobne, potężne, ludne, rozległe w ciągu 200 lat dokonuje brawurowej jazdy w dół na skali prestiżu i znaczenia, by na koniec stać się łachudrą Europy i popełnić efektowne seppuku, asystowane przez tychże sąsiadów.
Nie będziemy tutaj robili rozbioru przyczyn, te są jak zwykle złożone, ale można chyba powiedzieć, że Polska konsekwentnie robiła wszystko źle przez te ostatnie 200 lat swojego istnienia? Być może zaczęło się od przyłączenia całkiem udanego średniej wielkości państwa do Rusi? Bo nie udawajmy, Litwa z którą Polska połączyła się unią personalną była Litwą tylko nominalnie, w rzeczywistości sama Litwa była tylko dodatkiem do rozległej Białorusi, białoruski był językiem urzędowym, nim zastąpił go polski, bo większość ludności tym językiem się posługiwała i jeszcze rozleglejszej Ukrainy (poza należącą wcześniej do Polski częścią Ukrainy - Ziemią Halicką i Wołyniem - która w swoim czasie stała się Ukrainą Zachodnią). Terytoria wschodnie, z religią prawosławną, z ludnością niepolskojęzyczną miały obszar 4-5-krotnie rozleglejszy niż Polska przedjagiellońska. Ciężar gospodarczy, kulturalny, polityczny przesunął się z niewielkiej Polski "właściwej", zurbanizowanej, dobrze zarządzanej, z osadnictwem na prawie niemieckim na wschód, niezurbanizowany, wiejski, gdzie ośrodkami politycznymi były dwory magnackie a ośrodkami gospodarczymi olbrzymie latyfundia. Wpływy kulturalne z Zachodu zastąpiła teatralna i orientalna stylizacja sarmacka.
Może przyczyną klęski był konflikt z Kozaczyzną i oderwanie się prawobrzeżnej Ukrainy? Na pewno do upadku przyczyniła się niewydolność miast, gospodarka wiejska oparta na nisko wydajnej pracy niewolniczej (pańszczyźnie), brak impulsów modernizacyjnych, odcięcie się od rozwoju, którym podążył Zachód, w którym punkt ciężkości coraz bardziej przesuwał się ku kulturze miejskiej, nauce, technice, przemysłowi?
Jako środek zaradczy na upadek państwa dominujący stan szlachecki stosował "więcej tego samego". Paraliż demokracji sejmowej? Więcej liberum veto! Niewydolność instytucji państwa? Więcej wolności szlacheckiej! Upadek miast? Większe ograniczanie ich uprawnień! Więcej pańszczyzny, więcej wyniszczającego konfliktu z Kozaczyzną, więcej religii katolickiej.
W roku 1989 Polacy wyszarpali sobie, po raz pierwszy w historii pokojowo i rozsądnie wielką szansę. I umiejętnie ją wykorzystywali. Nie obyło się od wpadek, jakość debaty politycznej pozostawiała wiele do życzenia, ale były i imponujące sukcesy.
Od ponad pół roku pełnię władzy sprawuje PiS. Nie musi, jak to było wcześniej, wchodzić w koalicje, może realizować swój program bez większych przeszkód. Kilkakrotnie pytałem zwolenników nowej władzy, jakie są ich zamierzenia na przyszłość, jaką treść niesie w sobie hasło #dobrazmiana. Właściwie nie otrzymałem odpowiedzi, co jest dość niepokojące.
Nikt nie wie, jakie zamiary dla Polski ma dominujący polityk tej partii, którego osobisty wpływ zniósł trójpodział władzy. Podporządkował sobie Sejm, podporządkował rząd, podporządkował prezydenta, skutecznie podporządkowuje władzę sądowniczą, na nowo instalując połączenie uprawnień prokuratora generalnego, w nowym wydaniu znacznie rozszerzonych, i ministra sprawiedliwości, tym samym czyniąc niezawisłość sądów iluzoryczną.
Osiągnął pełnię władzy. Ale pytania o program naprawy pozostają bez odpowiedzi. Bardziej już wyartykułowany był program w poprzedniej turze, było coś o przywracaniu prawa i porządku publicznego. Programem nie jest proste rozdawnictwo pieniędzy z budżetu, o ile oczywiście ukrytą agendą władzy nie jest uczynienie z Polski drugiej Grecji. Jedno populistyczne hasło goni drugie, działania podejmowane są na chybił trafił i nie mają żadnego kontaktu z rzeczywistością. Ostatnio dużo się mówi o "odbudowie polskiego przemysłu stoczniowego" bez analizy warunków ekonomicznych, sytuacji na rynku, konkurencji i opłacalności.
Portret psychologiczny prezesa partii pozwala na wyjaśnienie niektórych z jego działań.
Pierwsze, to brak rodziny, bliskich, zwłaszcza z młodszego pokolenia. Nie ma komu przekazać przyszłości, sam też jest już stary i o przyszłość nie dba. Przyszłość nie ma mu nic do zaoferowania, przyszłość to śmierć. Zostały mu już tylko osobiste porachunki z przeszłością, dlatego zwrócony jest do tyłu, dlatego chce zmieniać treść podręczników historii i wystawiać pomniki swemu bratu-bliźniakowi. Drugie to wymierzanie sprawiedliwości, symboliczne przywrócenie porządku w wydarzeniach minionych. Stąd słowa o wybaczaniu po uprzednim ukaraniu winnych. Czasami wiadomo o kogo chodzi, w tle jest marzenie o osobistej zemście na Donaldzie Tusku.
Prawdopodobnie sam nie rozumie pobudek, które nim rządzą, zresztą, jest mu pewnie to obojętne. Liczy się tylko osobista satysfakcja, żeby nie powiedzieć vendetta.
Niektórzy nazywają go samcem alfa. To mylące, błędne. Dla samca alfa władza jest tylko środkiem do celu. Władzy dla władzy pożądają tylko i sprawują ją jedynie...
Inne tematy w dziale Polityka