Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
674
BLOG

List otwarty do prezydenta Andrzeja Dudy

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 11

Niedługo minie rok od objęcia przez Ciebie najwyższego stanowiska w Polsce. Zostałeś wybrany w głosowaniu powszechnym, reprezentujesz cały naród. Stanowisko prezydenta jest urzędem, Ty jesteś najwyższym urzędnikiem państwa. Najważniejszym zadaniem urzędnika jest służyć dobru wspólnemu - Twoim zadanem jest służyć dobru wspólnemu wszystkich Polaków.

Od prawie roku Polska pogrążona jest w głębokim kryzysie konstytucyjnym. Głupota, prywata, chore ambicje, słabość, brak doświadczenia złożyły się na splątanie, z którego zdaje się nie być wyjścia. Do kryzysu przyłożyło się wielu - ówczesny rząd, który kolanem przepchnął nowelizację ustawy o Trybunale Konstytucyjnym doprowadzając do wyboru zakwestionowanych potem sędziów TK, nowy rząd, który w pośpiechu, nocą, niegodnie przepychał jeszcze gorsze zmiany w ustawie, uchwalał sobie, mocą posiadanej większości parlamentarnej unieważnienie poprzednich decyzji Sejmu, powoływanie nadmiarowych sędziów, bez oglądania się na orzeczenia TK, bez oglądania się na opinie najwyższych autorytetów prawnych, bez oglądania się na dobro państwa.

Miałeś i Ty w tym kryzysie niechlubny udział, stałeś się narzędziem w rękach polityka nie odpowiedzialnego przed nikim i niczym, skupiającego pozaprawną, totalną władzę, niczym mistrz marionetek pociągającego za sznurki i skinieniem dłoni wydającego polecenia.

Przyjmowałeś ślubowania i podpisywałeś ustawy, o których wiedziałeś, że są niekonstytucyjne, jesteś z wykształcenia prawnikiem, w swojej roli politycznej miałeś do czynienia z interpretacją przepisów konstytucyjnych i niewiedza cię nie usprawiedliwia.

Gdybyż tylko chodziło o polityczne przepychanki między partiami ubiegąjącymi się o wladzę w Polsce, pal sześć, mielibyśmy brzydkie widowisko dla gawiedzi, żenujące przedstawienie.

Ale tu nie o estetykę chodzi. Widać coraz wyraźniej, że kryzys wyrządza szkodę nie pojedyńczym partiom, ale Polsce. I nie mów, że nie jesteś tego świadom, bo o braki intelektualne Ciebie, z niechęcią to przyznam, jednego z najlepszych polityków młodszego pokolenia, nie posądzam

To jest w pierwszym rzędzie kryzys instytucji państwowych. Instytucje państwowe, by państwo dobrze funkcjonowało, muszą być stabilne, muszą dawać oparcie i pewność. Tymczasem instytucje państwowe stały się w rękach politycznych demiurgów kawałkiem plasteliny, urabianym na nowo, bezkształtnym, chwilowym. Instytucje państwowe nie mogą być łupem jednej opcji politycznej, muszą trwać nienaruszone, bezpieczne, przez kadencje polityków przychodzących i odchodzących, mądrych i głupich, ambitnych i leniwych. Trybunał Konstytucyjny, sądy, prawa, Konsytucja wreszcie to nie lalki w rękach rozgrymaszonego czterolatka, więc trzeba mu je z rąk odebrać, póki czas.

Przeprowadziłeś znakomitą kampanię wyborczą, zasłużyłeś sobie na wybór, to nie ulega wątpliwości. Styl, w jakim to zrobiłeś, dynamika i pewność siebie, doskonały, bezpośredni kontakt z wyborcami budziły podziw i zapewne zawiść.

Pamiętasz, ostrzegałeś ówczesny rząd i parlament przed podejmowaniem pochopnych decyzji? Miałeś rację.

Dlaczego więc zabrakło ci determinacji, by podobne ostrzeżenie wystosować pod adresem obecnego rządu i obecnego Sejmu, podejmujących decyzje storkroć bardziej szkodliwe?

Minął ponad rok od Twojego wyboru, niedługo rok od objęcia stanowiska. To czas, kiedy niepewność i ostrożność powinny ustąpić. Można zrozumieć, że w ogromie obowiązków i zdarzeń, zupełnie świeży i bez doświadczenia popełniałeś błędy. 

Masz oczywiste prawo do własnych przekonań ideologicznych i do wprowadzania ich w życie. Dostałeś na to mandat od obywateli. To nie są moje przekonania, mogę z Twoimi poglądami polemizować, ale nie widzą w nich zagrożenia dla polskiego bytu. Obyczajowy konserwatyzm czy ostentacyjna religijność też mnie specjalnie nie oburzają, dopóki nie są narzucane reszcie społeczeństwa.

Ale tu nie o poglądy chodzi, ale o praktykę polityczną.

Polska, wszyscy jej obywatele, dokonała w ciągu ostatniego ćwierćwiecza olbrzymiej pracy. Nie muszę cytować prezydenta Obamy, bo jest to i moje zdanie, któremu wielokrotnie, publicznie i prywatnie dawałem wyraz. Polacy przywrócili po pięćdziesięciu latach demokrację. Budowali ją od podstaw, dając przykład innym narodowm. Dokonali olbrzymiego postępu, również w gospodarce, polskie miasta i wsie wyglądają zupełnie inaczej niż w ponurym krajobrazie końca PRL. Polska zdobyła podziw całego świata, wiem coś o tym, bo wiele lat mieszkałem poza Polską. Ten prestiż i ten podziw są trwonione przez ostatnie pół roku. Nie brak głosów ostrzeżenia, napływających od przyjaciół Polski. Polska ma tzw "złą prasę", artykuły o Polsce ostatnimi miesiącami skupiają się na raportowaniu i komentowaniu coraz przykrzejszych wydarzeń. Szkód wyrządzonych obecnie być może nie da się naprawić przez dziesięciolecia, utraty zaufania i utraty prestiżu.

Miarą wielkości jest odwaga przyznania się do błędów i gotowość do naprawy ich skutków.

Nie bądź tchórzem. Podjąłeś się wielkiego zadania, więc czas najwyższy byś zaczął je wypełniać. Nie jesteś zależny od woli i kprysów swojego mentora. Z całym szacunkiem dla niego i tego, co mu zawdzięczasz, ale odpowiadasz przed całym narodem, nie przed nim.

Skorzystaj ze swoich prerogatyw, dąż do rozwiązania kryzysu, bo jest to Twój obowiązek. Jeśli trzeba wezwij do siebie przywódców partii obecnych w parlamencie, a nawet skontaktuj się z przywódcami dwóch istotnych partii lewicy w parlamencie na własne życzenie nieobecnych, przedstaw im własny plan rozwiązania kryzysu, zawierający moratorium na majstrowanie przy Konstytucji i przywrócenie godności i sprawności działania Trybunału Konstytucyjnego. Przecież wiesz doskonale, gdzie leży błąd i jak można go naprawić. To nie pora na polityczną kazuistykę, udawanie, że nic złego sie nie dzieje, wykrętne tłumaczenia, manipulacje i obarczanie winą strony, która już, wyrokiem wyborców, władzy nie sprawuje. To niegodne.

Dobierz sobie potrzebnych ci współpracowników do rozwiązania kryzysu spośród apartyjnych autorytetów. Jeśli potrzeba, to przetrzymaj zebranych przywódców w zamkniętej sali, pod strażą Gromu, by nikt im zakłócał pracy. Możesz to zrobić, jesteś najwyższym urzędnikiem państwa, Konstytucja dała ci do ręki suwerenną władzę. Ale też nałożyła olbrzymie zobowiązania

Niczym nie ryzykujesz, na jednej szali masz dobro państwa i poczesne miejsce w historii, na drugiej pustkę i nicość.

Pamiętaj, mogą Ci urosnąć skrzydła. Nie przegap tej okazji.

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka