Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
78
BLOG

Kazanie na niedzielę

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 4

Egzaltowane nastolatki wypełniają blogi zwierzeniami "Doda jest boooska" lub "Kasia jest glupia".

Od tego pisania stają się jak gdyby bardziej Dodą, a mniej Kasią. 

Coś podobnego dzieje się i w dorosłej blogosferze, czego przykłady mamy i w S24.

"Wildstein jest boooski" pisze jeden blogowicz, a drugi mu wtóruje "Michnik jest głupi".

Przyznam, że od "Wildsteina" odstręcza mnie prawicowa mieszanka machismo, mizogynii i homofobii. Co przystoi pryszczatym adolescentom nie przystoi poważnemu publicyście ubiegającemu się o rząd dusz.

 

Usta same ułożyły mi się w pełne zdziwienia "Ooo!" gdym napotkał w odautorskich komentarzach do publikowanej w salonie powieści z kluczem "Dolina nicości" połajanki na gebelsowski (czytaj: krytyczny) odbiór opus, czy przypał w rodzaju "funkcjonariusze oddelegowani na czas prezentacji mojej powieści do roli krytyków literackich". Nie mówiąc już o niesmaku gdym napotykał "momenty". Tu uwaga na marginesie - ktoś już kiedyś stwierdził, że w polskiej literaturze sceny erotyczne nasączone są odstręczającą ponurością. "Wildstein" zajmuje w tym drastycznym rankingu miejsce poczesne.

Ale - tenże sam "Wildstein" (pomijając działalność opozycyjną, jako prowadzoną w okolicznościach ekstremalnych) potrafił pójść własną drogą. Tak było w konflikcie z Chojeckim upominając się o godziwą i legalną zapłatę za wykonywaną pracę.

Tak było i z "Listą Wildsteina". Zrobił to, co powinien był uczynić każdy dziennikarz buszujący po IPNie. Uzyskał dostęp do ciekawych i społecznie istotnych informacji - i je upublicznił. To wydawałoby się niewiele, ale rzuca światło na pewien rodzaj korupcji wśród dziennikarzy. Za cenę wtajemniczenia w szachrajstwa bogów, za cenę zażyłości z nimi odstąpili od wypełniania swoich powinności.

A i jacy to bogowie - bracia Kaczyńscy i Zbigniew Wasserman. 

W tych okolicznościach gest Wildsteina był prometejski. 

W zgodnej opinii wielu komentatorów winą Michnika było, że zatrudniając  Maleszkę w roku 1994 ponosi odpowiedzialność za to, że w roku 2001 Maleszka okazał się Ketmanem. Część komentatorów próbuje nawet w sposób pokraczny dowodzić, że wszechmoc Michnika jest tak wielka, że w musiał wiedzieć wcześniej to czego się dowiedział później (przypisując Michnikowi jeden z atrybutów Boga). Dla większości jednak próba logicznego umocowania winy Michnika nie ma znaczenia.

I do tego jaki przymuł z tego Michnika. Nie dana mu była łaska zrozumienia, że dla "prawdziwego katolika" cała gadanina o miłosierdziu jest jedynie chwytem erystycznym, że tak jak "prawdziwy mężczyzna" (powiedzmy Wildstein) odsuwa  z kotleta schabowego gałązkę pietruszki, tak i "prawdziwy katolik" usuwa z obrzydzeniem na bok miłosierdzie nim się zabierze za konsumpcję krwawego befsztyka swojej moralności.

Tym samym ujawnił Michnik jeszcze raz swoją zapiekłą wrogość w stosunku do katolicyzmu. 

Czy Maleszka poniósł karę za swoje występki? I znów w zgodnej opinii - nie. Zgodna opinia co prawda nie jest zgodna co do tego jaką karę Maleszka powinien ponieść. 

Opinii więc podaję pod rozwagę, że przed Maleszką stała otworem kariera czołowego moralisty IV RP. Poglądów był bowiem ponoć arcykonserwatywnych. A w dalszej perspektywie, kto wie, jeśli nie naczelny TVP to być może zarządca któregoś z kanałów.

Dogonił go jednak niewybaczalny grzech młodości, podobnie jak innego z wielkich moralistów naszych czasów - biskupa Wielgusa. Niewielu pamięta, że ostatnia z publikacji biskupa dotyczyła właśnie moralności, a dymiło z niej siarką i wiecznym ogniem potępienia dla grzeszników.

Skoro już była mowa o niedopełnianiu obowiązków przez dziennikarzy - dlaczego żaden z nich nie poszedł wyraźnym tropem  i nie wyszukał przyczyn, dla których Wielgus stał się współpracownikiem SB - co prawda nie tak chętnym i usłużnym jak Maleszka?

Cała dyskusja sprzed roku kręciła się wokół dokumentów wytworzonych przez tajną policję, a przecież można było zrobić to, co pewien dziennikarz w Szwecji, który dotarł do szwedzkiej kochanki Wielgusa.

Lenistwo? Niekompetencja? Korupcja?

Czytam też magiczne zaklęcia "nie rozumiem, dlaczego Maleszka TO zrobił". Żyję jednak wystarczająco długo, by wiedzieć, że w każdym z nas tkwi Maleszka, więc pytanie brzmi dla mnie nieco nieszczerze.

Ot pełni jedynie funkcję taką, jak dla nastolatek, zadając je udajemy, że jesteśmy bardziej Wildsteinem i wcale, ale to wcale Maleszką. 

 

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka