Brys Brys
312
BLOG

Dziecko księdza

Brys Brys Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Wpis na podstawie wypowiedzi kardynała Beniamino Stella – prefekta Kongregacji ds. Duchowieństwa (Congregatio pro Clericis).

Dzieci księży katolickich to wciąż temat tabu. Bardzo często o dzieciach księży mówi się w Internecie lub w skeczach kabaretowych. Tymczasem temat „dzieci księży” zawiera w sobie ładunek emocji i doświadczeń dość bolesnych dla osób, których temat ten dotyczy.

Dzięki papieżowi Franciszkowi nawet w Watykanie zaczęto mówić o tym bolesnym problemie w sposób otwarty oraz w sposób dość fachowy. Aby zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi zapomnijmy na chwilę nie tylko o stereotypach, o kabaretowych skeczach, internetowych dowcipach ale też i o naszych – osobistych przekonaniach.

Choć na samym początku, mimo wszystko, wbrew wcześniejszym deklaracjom, odwołałbym się do pewnego stereotypu myślenia w stylu: „krew nie woda”. Coś takiego jak zakochanie, romans i w konsekwencji seks, w XXI wieku, zdarza się dość często. Pomimo tego, że wcześniej jako mąż, żona, konkubent czy konkubina, związałeś się „słowem wierności” z inną osobą. Jednak współczesna moda, trend medialny, zwyczajne zachowanie „celebrytów” a także tych, którzy świat medialny starają się traktować jakoś tak „na poważnie”, zachęca Cię do tego, żeby jednak „się nie blokować”. Nie blokować się właśnie: „stereotypami”.

Jako psychoterapeuta staram się zwyczajnie nie osądzać zanim „głębiej” nie wejdę „w sedno całego problemu”.

Niemniej jednak słowa kardynała Beniamino Stelli, prefekta Kongregacji ds. Duchowieństwa, traktuję jako pewną „wyrocznię”. W pewien sposób, dzięki działaniom papieża Franciszka, który pomimo pewnych nacisków, nie uciekł od problemu, słowa kardynała Stelli traktuję jak…. podręcznik psychologii. Takie psychologiczne Vademecum nie opracowane przez specjalistów czy ekspertów. Co zatem w wywiadzie/wywiadach stwierdził Beniamino Stella?

Po pierwsze: w przypadku dzieci księży katolickich mamy do czynienia z dziećmi, z osobami, które raczej nigdy nie poznają swojego prawdziwego ojca. Nigdy też nie odczuły czegoś takiego jak zwykła „obecność taty”. Nie odczuły nawet czegoś takiego jak „toksyczna obecność ojca”.

Ciekawe jest to, że przy okazji mówienia o molestowaniu seksualnym księży katolickich, w kwestii ojcostwa księży, głos zabrał człowiek na co dzień zaangażowany w psychoterapię, niejaki Vincent Doyle - syn irlandzkiego księdza katolickiego.

Doyle kilka lat temu założył fundację „Coping International”, która ma za zadanie „ochronę praw dzieci księży katolickich na całym świecie”. Według niego pierwszym krokiem dla skutecznej terapii dzieci księży jest „wyjście z cienia anonimowości” a drugim krokiem jest pomoc osobom, które weszły w jakąś intymną relację z księdzem.

Na Zachodzie Europy od wielu już lat pan Vincent Doyle udziela wielu wywiadów dotyczących niesienia fachowej pomocy osobom uwikłanym w intymne relacje z księżmi.

Jednak to nie tylko rady Vincenta Doyla są dla mnie interesujące. W przypadku KK istotne jest to, co na ten temat napisał poprzedni Kardynał czasów Benedykta XVI Prefekt Claudio Hummes.

W Watykanie od wielu lat mówi się o tym, że w przypadku księży posiadających dzieci a którzy nie przekroczyli jeszcze czterdziestki, obowiązuje zwykła dyspensa od obowiązków kapłańskich. W prostych słowach ksiądz, który skończył seminarium duchowne i w między czasie fizycznie stał się ojcem powinien opuścić stan kapłański i tak, jak prawdziwy ojciec, zająć się wychowaniem dziecka.

I tutaj spotkamy pewien „prawny kazus”: o ile jest to możliwe.

W XXI wieku trudno nie rozumieć tego akurat „watykańskiego kazusu”. Zwłaszcza, że znamy lub słyszeliśmy o ojcach dzieci, którzy na co dzień nie żyją z ich matką. Tzn. płacą alimenty, od czasu do czasu spotykają się z dziećmi, jednak z matką ich własnych dzieci, nie utrzymują wspólnych intymnych kontaktów.

Jednak dla księży poniżej czterdziestki, w przypadku matki, która chce wspólnie wychować dzieci poczęte z księdzem przewidziana jest „specjalna – obowiązująca dyspensa samego Watykanu”.

Taka przynajmniej „wizja księży fizycznych ojców” obowiązywała za czasów Benedykta XVI. Natomiast ksiądz (przed czterdziestką), który chciał zrezygnować z „obowiązków kapłańskich” na rzecz „obowiązków ojcowskich i wychowania własnych dzieci” niejako z automatu otrzymałby stosowną dyspensę.

Przynajmniej ja tak zrozumiałem wypowiedzi medialne kardynała Beniamino Stelli. Być może zrozumiałem je niewłaściwie. Jeśli tak to proszę o odpowiednie sugestie w tej kwestii.

Problemem innym natomiast jest status prawny i kapłański księży, którzy pomimo tego, że stali się fizycznymi ojcami o taką dyspensę od obowiązków kapłańskich nie proszą. W takim przypadku powinni po prostu płacić alimenty.

Z tego, co doczytałem:

Po za tymi „wytycznymi” istnieją jednakże przypadki szczególne, które powinny być rozwiązane w oparciu o dialog i o poszanowanie ludzkiej godności. W takich przypadkach rozwiązania kwestii spornej powinien podjąć się biskup miejsca – bezpośredni przełożony księdza…. Itp.


Brys
O mnie Brys

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo