Teutonick Teutonick
1723
BLOG

Głośniej nad tą trumną, nie - ciszej

Teutonick Teutonick Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 63

   Przy okazji wyskoku kolejnego po „reżyserze wszechczasów” - występującego w niewdzięcznej roli harcownika - pajaca na krótkiej gumce, piastującego dla odmiany wielce czcigodny urząd burgmeistra wcale nie najmniejszego miasta, stanowiącego de facto część aglomeracji nowojorskiej, pojawiła się na naszym rodzimym podwórku kolejna fala głosów mówiących nam o tym jak to powinniśmy zachować umiar, powagę, zrozumienie, a najstosowniej byłoby po prostu po chrześcijańsku przyszykować sobie zawczasu - w oczekiwaniu następnego spodziewanego w nadchodzących dniach i tygodniach ciosu - kolejny (który to już z kolei?) policzek. „Nie dajmy się sprowokować” – mówią nam przeróżne „głosy rozsądku”. Im bardziej pozwolimy by, dajmy na to na forach „rozlała się fala hejtu”, tym większe jako państwo, wspólnota poniesiemy w owym boju straty. Czyli po staremu tisze jedesz, dalej budesz czy jakoś tak. Trudno o bardziej piramidalną bzdurę. Z najnowszej historii – przy zachowaniu wszelkich proporcji – chociażby przykłady przeróżnych konferencji monachijskich i tego co się po nich wyrabiało, pokazują nam wyraźnie, że bierność i strategia polegająca na ustępowaniu i wycofywaniu się, jedynie ośmiela agresora. Jeśliby zawodowi tropiciele „antysemityzmu”, którego definicja jak wyraźnie widać chociażby na przykładzie ostatnich słowiczych ćwierknięć owego wielce postępowego obrzezańca, rozszerza się w tempie geometrycznym [TUTAJ], zechcą odnaleźć w polskiej czy też jakiejkolwiek innej przestrzeni publicznej jakoweś jego przejawy, to zawsze zdołają to uczynić, ostatecznie w wypadku całkowitego braku takowych, zwyczajnie tworząc je samodzielnie. Autentyczność czy skala tego rodzaju „incydentów” nie będzie miała w dobie dominacji clickbaitowych fakenewsów najmniejszego znaczenia. Więc zakończmy raz na zawsze lament jak to jakiekolwiek odruchy samoobronne „szkodzą Polsce”, zastanówmy się lepiej co zrobić by nie zakończyło się li tylko na czczej gadaninie.

   Kolejną ciekawą narrację stanowi próba odwrócenia wymierzonego w nas ostrza w kierunku przeciwnym, przy podkreśleniu, że wśród 22 000 ofiar złamania przez tzw. sowietów wszelkich możliwych konwencji, niemałą część stanowili Żydzi. A ja się pytam: i cóż z tego? A gdyby nawet nie było wśród nich ani jednego, kto by swym pochodzeniem, wyznaniem, prezencją czy chociażby numerem buta nie odstępował na krok od encyklopedycznego wręcz modelu polskiego rzymskokatolickiego patrioty o korzeniach wywodzących się w prostej linii z koczowniczego pnia indoeuropejskich plemion, to czy w jakimkolwiek stopniu zmniejszałoby to rozmiar i grozę wzmiankowanej zbrodni? Czy faktycznie mamy godzić się z uznaniem nas – białych, bynajmniej nieaszkenazyjskich Słowian za rasę niższą, dla której śmierć jest – zgodnie ze słowami naszej znamienitej pani profesor od tropienia zapasów szmalcu w kilku powiatach oraz prowadzania się z modelowym przykładem konfidenta zarówno w skali krajowej jak i międzynarodowej („patrz synku, tak wygląda kapuś”) – po prostu jak śmierć, po której zdechłego łańcuchowego psa należy zwyczajnie zakopać pod płotem, natomiast dla Żyda – ho hoo, paanie – dla takiego wyjątkowego, rasowo inteligenckiego egzemplarza to musiała być sama metafizyka, a wręcz spotkanie z Najwyższym. Przecież taka zgoda byłaby właśnie spełnieniem marzeń twórców Trzeciej Rzeszy o zepchnięciu nas jako Polaków do roli podludzi, człekokształtnych zwierzaków niezdolnych do jakiegokolwiek samostanowienia, której to jakże szczytnej idei najbardziej namacalną kontynuację mamy dzisiaj okazję obserwować nie gdzie indziej, a w dalekiej Palestynie. Kto chce się godzić na takie ustawianie się w roli osoby rasowo niepełnowartościowej, niechże mu będzie. Ale jeśli o mnie chodzi osobiście, to do takiego potraktowania owej kwestii przyłączać się nie zamierzam.

   Osobiście mam również dość skamlenia, do którego ponoć nasz naród nigdy nie nawykł, a które zdaje się obecnie dobiegać z różnych stron, i to niejednokrotnie takich, z których wydawałoby się, że najmniej można byłoby się podobnych dźwięków spodziewać. Taka nowa wersja waszczopodobnego „nie zabijajcie nas”. Przeróżne akcje typu #RespectUs automatycznie wbrew oczywistym faktom historycznym ustawiają nas na pozycji z definicji mniej korzystnej, słabszej, a wręcz wiernopoddańczo-błagalnej. A w obliczu rozrastającej się (faza wzrostu) i zakleszczającej się obecnie (faza zacisku) kampanii opartej na całkowicie oderwanych od rzeczywistości oszczerstwach, za którą czai się cała pajęczyna międzynarodowych powiązań, jedyną racjonalną odpowiedzią na paszkwilancki serial, który ostatnim czasem toczy się przed naszymi oczami, winno być zwyczajne, ordynarne walnięcie pięścią w stół. Na wszystkie świętości, uczmy się od Erdogana! I – żeby po raz kolejny zacytować mistrza Bareję - nie wstydźmy się dobrych wzorców. Miast wspomnianego nadstawiania policzka, a przy tej okazji niejednokrotnie również innej części ciała, państwo polskie powinno zwyczajnie zacząć stosować babilońskie zasady proporcjonalnych retorsji. Bo jedynie byty państwowe postępujące w ten sposób i adekwatnie reagujące na zagrożenia, miast podkulania ogona naprzemiennie z chowaniem głowy piasek, mogą być na arenie międzynarodowej traktowane poważnie. Koniec, kropka. Reszta to jakieś dyplomatołeckie bzdury tudzież didaskalia. Istotnym wydaje się aby nie dać się przy tym zwieść przeróżnym szytym grubym nićmi gierkom w dobrego i złego gudłajca. W rzekomych „protestach” przeciwko słowom i „nadużyciom” zastosowanym przez „Last Day Hero” ze Wschodniego Wybrzeża, które notabene nie próbują nawet być nakierowywane gdziekolwiek poza nasze krajowe podwórko na użytek miejscowego frajerstwa, chodzi tylko i wyłącznie o „uniknięcie dewaluacji pojęcia antysemityzmu itp.” I w gruncie rzeczy o nic więcej.

   Jak znam życie nasi włodarze nie zechcą wykorzystać tego prezentu od losu jaki po raz kolejny zsyłają im przeróżni zaoceaniczni harcownicy, którym co i raz zdarza się jak widać przedobrzyć, będąc mocno rozpędzonym w antypolskim szale. Ostatnim tego przykładem była akcja pt. #polishholocaust, którą należało natychmiast podchwycić i uruchomić przy użyciu wszelkich dostępnych w przeróżnych PFN-ach środków kampanię informacyjną, która z bezwzględnością walca wtłoczyła by setkom i tysiącom ludzi do głów, że Polacy również mieli swoją hekatombę, która bynajmniej nie zakończyła się wraz z tzw. „wyzwoleniem”, a której nie pozwalający się zbagatelizować element stanowił również mord katyński. Rzecz jasna – z pełną premedytacją lub nie – przespano ten moment, w związku z tym śmiem podejrzewać, że i obecny „incydent” zostanie już niebawem spowity mgłą zapomnienia. W całym związanym ze sprawą zgiełkiem zadziwiły mnie przy tym po raz kolejny pojawiające się głosy, mówiące nam o tym, że skoro my usuwamy sowieciarzom pomniki, to nie dziwmy się, że i nam będą je usuwać. Ktoś kto formułuje podobne myślątka, zasługuje na miano nie tylko kompletnie wyzutego z pojęcia o jakimkolwiek kontekście historycznym owego słynnego „marszu wyzwolicieli”, którego jeden z pierwszych etapów stanowiły również wydarzenia, które za zadanie miał upamiętniać pomnik w Jersey City, ale także, a może przede wszystkim, nie rozumiejąc pojęcia polskiej racji stanu, ustawia się de facto poza naszą wspólnotą narodową. Oczywista prawda by - idąc tropem myśli jednego z ojców założycieli państwa polskiego po 1918 roku - będąc Polakiem starać się wykonywać przypisane do owej tożsamości obowiązki, nie próbując zbawiać całego świata w odruchu porywania się z motyką na słońce, ale w myśl dobrze pojmowanego egoizmu narodowego w pierwszej kolejności myśleć o tym co korzystne dla własnego kraju i zamieszkującej go społeczności, pozostawiając troski o inne nacje ich własnym przedstawicielom, którzy z pewnością nie będą starali się na arenie międzynarodowej upominać w pierwszej kolejności o nasze interesy, a więc owa oczywistość jak widać nadal nie jest dostrzegalna dla omamionych kolejną odsłoną internacjonalnej utopii „humanistów” i „myślicieli”.


Teutonick
O mnie Teutonick

szydercza szarańcza

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka