theft theft
36
BLOG

Poranek

theft theft Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Poranek

Najpiękniejszą chwilą dnia jest poranek ! Myślę,że moja wypowiedź nie będzie przez nikogo podważana i negowana. Poranek to moment gdy po całej nocy otwieram swoje zaspane oczka i spoglądamy na otaczający nas świat.
Oczywiście godzina wystąpienia poranka jaki i czas jego trwania są bardzo umowne i nawet nie będę się starał,żeby to czynniki ustalać z jakąś tam większą czy mniejszą dokładnością.
Wiadomo,że część ludzi musi już wstawać o piątej,kolejni o szóstej czy siódmej,ale jest również grupa śpioszków,którzy potrafią dotrwać do godziny dziewiątej Ho....ho.... To dopiero jest poranek ! Następny element do długość trwania poranka. Może to być zaledwie kilka sekund,gdy tuż po dzwonku dany mężczyzna lub kobieta wyskakują z łóżka by w ekspresowym tempie szykować się do pracy,ale może to być również kilka,kilkanaście minut ( a może nawet więcej ?) kiedy powoli przyzwyczajamy swoje ciała do nowej porankowej sytuacji.
Ideał poranka jest wtedy,gdy współmałżonek przynosi nam do łózka filiżankę kawy i razem możemy zanurzyć się w aromacie szczęścia :)
Dzisiejszy poranek mojego życia zapowiadał się na zupełnie wyjątkowy. Byłem bardzo szczęśliwy,że narodził się w moim życiu taki poranek,a jednocześnie lekko zaniepokojony czy przebiegnie on zupełnie bez żadnych zakłóceń i problemów.
Dlaczego ?
Otóż moja żona,ukochana i uwielbiana szczególnie właśnie ze względu na porę porankową,tego dnia wyjechała gdzieś i nie było jej w domu. Troszeczkę sprzeciwiałem się temu wyjazdowi. Hmmmm.....  Co prawda wiem ,że wyjeżdżała w sprawach ważnych,a jak to ona stwierdziła w rozmowie ze mną w sprawach najważniejszych !!! to jednak z tym wyjazdem i jej nieobecnością pojawiły się pewne problemy natury dosyć zasadniczej.
Żeby nie rozwlekać swojej wypowiedzi zupełnie niepotrzebnie i bez żadnego uzasadnienia powiem to bardzo krótko i zdecydowanie.
KTO ZROBI ŚNIADANIE ???
O tak proszę państwa ! Ja przez tyle lat małżeństwa nauczyłem się,że kuchnia jest terenem zastrzeżonym dla płci żeńskiej i mężczyzna jest całkowicie uzależniony od jej działań w tym pomieszczeniu. Owszem przyznaję się bez bicia ,że z ciekawości zaglądałem do tego pomieszczenia,żeby mieć przynajmniej jako takie wyobrażenie o miejscu gdzie powstają najsmaczniejsze posiłki na świecie.
I muszę przyznać,również bez bicia,że czasami zdarzało mi się korzystać z tej kuchni. Generalnie chodzi tutaj o czajnik ,którym podgrzewałem wodę,pojemnik z kawą której pobierałem półtorej łyżeczki.No i jeszcze jedna łyżeczka cukru. Czasami oczywiście zamiast kawy brałem torebkę herbaty. To zależy od tego na co zapotrzebowanie zgłaszał mój przecudowny organizm.
Więc w pewnym sensie muszą państwo przyznać,że korzystaliśmy z kuchni razem z żoną. Ona co prawda w stopniu przystającym do jej płci – żeńskiej,a ja w stopniu przystającym do płci – męskiej.
Wszyscy byliśmy zadowoleni z tego podziału obowiązków małżeńskich. A mądry i rozsądny podział obowiązków małżeńskich to jest podstawa trwania małżeństwa IDEALNEGO !!!
A że takim małżeństwem jesteśmy to nie muszę chyba nikogo z czytelników przekonywać,gdyż to jasno wynika z moich licznych opowiadań w tym temacie.
A teraz znów wracamy do podstawowego problemu.
KTO ZROBI ŚNIADANIE ???
Oczywiście gdy żona przedstawiła swój projekt wyjazdu pogratulowałem jej ze szczerego serca i chyba nawet błogosławiłem na drogę. Ale zaraz w drugiej fazie przeszedłem do konkretów. Czyli zadałem właśnie powyższe pytanie.
Kochanie ! Kto zrobi śniadanie ?
Na chwilę zapadła cisza. Hmmmmm..... Cisza wyraźnie się przedłużała,a z wieloletniego doświadczenia małżeńskiego wiem,że tak cisza ze strony mojej małżonki oznacza,że przywróciła swoim neuronom maksymalna sprawność by udzielić mi odpowiedzi,która będzie mądra i satysfakcjonująca.Chwilę to trwało...... Bo widocznie problem przerastał jej możliwości intelektualne. Ale jednak po chwili niepewnie wydukała.
Może..... może..... może sam sobie zrobisz śniadanie ?
To dukanie w jej głosie i ta niepewność ,i ten przestrach w oczach były dowodem na to,że doskonale wie o marności swojego pomysłu. Co prawda nieco jej wybaczam tą bezczelność ( o tak ! Nazwijmy to bezczelnością ! ) ,że próbowała mnie zagonić do robienia śniadania ,ale z drugiej strony ja jestem głową rodziny i decyduję o rzeczach najważniejszych,a ona jest tylko szyją ,która zajmuje się wykonywaniem czynności podstawowych.
A przecież zrobienie śniadania bez wątpienia należy do czynności podstawowych ?
Czy ja mam iść do pracy głodny ? Upppppssss..... Co prawda jutro wypadała sobota i do pracy nie szedłem. Ale to nie zmienia faktu braku śniadania. Czy ja miałem leżeć na leżaczku przed domem głodny ???
Nie ! Nie ! Nie ! Oczywiście ,że nie !
I tutaj małżonka musiała znaleźć jakieś rozwiązanie,które usatysfakcjonowałoby moja duszę oraz ciało. Dlatego delikatnie,bardzo delikatnie zasugerowałem.
Kochanie ! Nie mogę sobie zrobić śniadania !- Westchnąłem z tragizmem w głosie.
Przecież ja nie wiem gdzie są noże,gdzie stoi lodówka,gdzie jest umywalka......
Żona spojrzała na mnie zatroskana. Widocznie nie podejrzewała,że stan mojej niewiedzy jest taki wielki.
To może ja zrobię na papierze plan kuchni ? - Zasugerowała nieśmiało.
Spojrzałem na nią z wielkim zaskoczeniem w oczach. Czyżby ona rzeczywiście postanowiła zrobić dla mnie plan kuchni,czy może pierwszy raz w życiu zażartował i ten żart jej się udał ??? Byłem w szoku. Po prostu byłem w szoku. Dlatego postanowiłem tę kwestie natychmiast wyjaśnić
Żartujesz ? Oczywiście ! - Moja wypowiedź była jasna i bezpośrednia.Teraz należało tylko oczekiwać odpowiedzi o ukochanej współmałżonki.
A odpowiedzi oczywiście nie było. Tylko cisza..... Zupełna cisza.... Gałki oczne jak zwykle w takiej sytuacji zaczynały jej wędrować poza oczodoły,naukowo nazywa się to „wytrzeszcz oczu „ ale czynność neuronalna mózgu była zerowa. Praktycznie zerowa. W końcu kiedy minął czas odmierzony przynajmniej przez trzy klepsydry służące do gotowania jajek z pewną taka nieśmiałością w głosie wydukała
Eeeee....... Noooooo....... Boooooo.......
Oczywiście wartość merytoryczna jej wypowiedzi była naprawdę znikoma. Ale jako kochający mąż ściśle związany ze współmałżonką sakramentalnym związkiem małżeńskim postanowiłem czekać,aż jej wypowiedź nabierze bardziej merytorycznego wymiaru. Po tylu latach małżeństwa już wiedziałem ,że nie ma co oczekiwać natychmiastowych mądrych i obiektywnych wypowiedzi. Czasami czekało się na taka wypowiedź minutę.Czasem pięć minut.Ale bywały pytania na które odpowiedzi uzyskiwałem dopiero po miesiącu lub roku. I oczywiście były pytania na które odpowiedzi nie otrzymałem do tej pory...... No coż. Takie jest życie sakramentalnego małżonka ,który poświęcił  się dla drugiej istoty płci przeciwnej i teraz trwając w tym związku okazuje swoje wielkie uczucia dla niewiasty.
Z drugiej strony coraz bardziej zaczynałem rozumieć ruchy LGTB bo przecież związek z małżonkiem tej samej płci musi być wielokroć szczęśliwszy i normalniejszy niż ze stworzeniem ,które jakby nie patrzeć zostało stworzone z żebra. A przecież żebro jako produkt budulcowy do zbudowania skomplikowanego ciała ludzkiego nie jest produktem idealnym. Każdy z czytelników ze mną się całkowicie zgodzi i potwierdzi mój tok rozumowania. No chyba ,że jest to czytelnik mało inteligentny,słabo oczytany i posiadający mało wiedzy doczesnej.
Oczywiście rozmyślania o małżeństwie LGTB mogłyby się bez problemu rozwinąć w mojej głowie i zapewne może nawet doprowadziłby do konkretnych działań związanych z tym ruchem. Ale niestety,niestety...... Musze to wyraźnie podkreślić .NIESTETY ! Ruch LGTB przy całej swoje normalności ( przynajmniej on twierdził ,że normalność jest jego niepodważalną i absolutną częścią ) nie potrafił w sposób normalny rozwiązać jednej jedynej kwestii związanej z funkcjonowaniem małżeństwa.
No właśnie.......
Bo jak w sposób NORMALNY w takim związku miałoby się odbywać no...... to......
No wiecie państwo o co mi chodzi. Bo mimo,że kobieta jest stworzona z towaru pośledniejszego gatunku,czyli żebra to jednak ma właśnie TO co jest potrzebne do TEGO.
Natomiast mąż płci tej samej niestety TEGO nie ma w miejscu gdzie TO powinno się znajdować. I to właśnie jest argument decydujący ostatecznie za moją delikatna,a może nawet bardzo poważna niechęcią do ruchu zwanego LGTB.
Wybaczą państwo,że co nieco odbiegliśmy od głównego tematu mojej wypowiedzi. Ja właściwie sam już zapomniałem o czym to miało być.....
Dlatego przezornie wróciłem kilka linijek do góry i już wiem ! Oczywiście rozmawiamy o śniadaniu !
Ostatnia wypowiedź mojej zony brzmiała następująco
„Eeeee....... Noooooo....... Boooooo.......”
Przez kilka minut trwała cisza w czasie której dochodziło do burzliwych przemysleń i analizowaniu sytuacji,po czym nagle,zupełnie nieoczekiwanie z ust mojej żony padło,a właściwie zostało wykrzyczane słowo
OLA !
O tak ! To słowo było naprawdę wykrzyczane z całej siły. I zawierało w sobie nawet jakiś taki dziwny ładunek pozytywnych treści,których prawdę mówiąc naprawdę nie mogłem zrozumieć. Przeszukałem zakamarki swojej pamięci. Sięgnąłem nawet do bardzo odległych wspomnień z okresu dzieciństwa i niestety.......
Tak proszę państwa ! Niestety ! Nie znam potrawy o takiej nazwie .OLA ! Może państwo mają jakieś większe doświadczenie kulinarne,może sięgają państwo do kuchni tajskiej,arabskiej lub środkowoafrykańskiej.....
Ale mi ta nazwa nie mówiła zupełnie nić. To już kolejny raz zostałem przez ukochaną małżonkę w sposób cudowny bardzo zaskoczony. Najpierw brakiem śniadania. Potem próbą obdarowania mnie planem kuchni.A teraz potrawą o nazwie OLA !
Postanowiłem ja poinformować o swojej niewiedzy w tym temacie i jednocześnie miałem wielka nadzieję,że potrafi ona wyjaśnić moje rozterki i problemy.
Kochanie ! Ja nie znam potrawy o nazwie OLA !
Cisza...... Znowu cisza...... Cisza największa na świecie.....  Gałki ocznej mojej ukochanej żony znowu zaczęły lewitować poza oczodołami więc byłem pewien ,że nasza komunikacja myślowa niestety nie jest na najwyższym pułapie. O pułap swojej komunikacji jak najbardziej byłem spokojny bo był on potwierdzony dyplomem ukończenia studiów wyższych,natomiast jeśli chodzi o komunikacje mojej żony to byłem bardzo zaniepokojony........
Ola to nasz córka !
Moja żona wykrzyknęła z siebie to krótkie  pełne emocji zdanie i wzburzona opadła na krzesełko.
Hmmmm...... Ola to nasza córka...... Ola to nasza córka.....
To zdanie kołatało się w mojej głowie z wielką prędkością i napełniało mnie wielkim niepokojem.
Mój boże ! Czyżby moja żona oszalała ? Jak w ogóle można coś takiego powiedzieć ? Jak można coś takiego wymyślić ? Jak można coś takiego zaproponować swojemu mężowi ?
Zwróciłem się w jej stronę tonem bardzo twardym ,wręcz dramatycznym.
Czy sugerujesz ,że mam zjeść na śniadanie naszą córkę Olę ?
Mimo,że pytanie było dosyć proste i jednoznaczne,to znowu zobaczyłem,że gałki oczne mojej żony powędrowały kolejne dwa milimetry poza oczodoły. Czyżby ona nie rozumiała moich prostych jednoznacznych wypowiedzi ? No nie ! Koniecznie musimy się udać do jakiegoś lekarza,albo do wróżki żeby zająć się tym aspektem funkcjonowania mojej ukochanej małżonki. Zapewne państwo tez potwierdzą jakże prosty i obiektywny fakt,że prowadzenie rozmowy z moja kochana małżonką nie jest rzeczą prosta i naprawdę wymaga wielkich pokładów inteligencji i doświadczenia życiowego.
Bo przecież jak można proponować mężowi by na śniadanie skonsumował własna córeczkę ???
Czyż to nie jest szalone ? A poza tym kanibalizm jest chyba prawnie zakazany,więc co z tego,że napełniłbym swój zgłodniały brzuszek jak za karę powędrowałbym w miejsce odosobnienia.
Naprawdę muszę się zastanowić nad funkcjonowanie swojej małżonki bo jestem bardzo,bardzo poważnie zaniepokojony jej postępkami.
Zona wyraźnie doszła do siebie bo wydukała osłabionym głosem
Ola....... nasza córeczka......  zrobi Ci śniadanie …...
Aha ! Powoli treść jej wypowiedzi zaczynała docierać do mojej świadomości. Czyli Ola …... zrobi mi śniadanie.....
Hmmmm...... To nawet niezły pomysł ! Tak ! To naprawdę niezły pomysł ! Ale....ale.....
Oczywiście pojawiły się kolejne wątpliwości.
Ale nie użyje do przygotowania tego śniadania kawałka swojej ręki lub nogi ?
Zapytałem,żeby się upewnić co do czynności mających wystąpić w kuchni sobotnim porankiem.
Ależ oczywiście ,że nie ! - Moja małżonka zaprotestowała bardzo ,bardzo gwałtownie.
Ona zrobi jajecznicę z jajek ! - Dodała po chwili.
Bolesny skurcz przeleciał po mojej Twarzy. No tak ! Jajecznicę z jajek ! Ale z tego co wiem,co widziałem na różnych rozbieranych fotografiach to kobiety raczej nie posiadają jajek ! Dlatego natychmiast chwyciłem się oburącz za swoje i krzyknąłem z wielka rozpaczą w głosie
Nie zamierzam oddawać swoich jajek na poranną jajecznicę !
Moja żona znowu zamarła w milczeniu ,a jej oczy które już powoli zaczęły powracać we właściwe miejsce ponownie wysunęły się o dwa i trzy dziesiąte milimetra na zewnątrz.
Ależ kochanie........ - Jej głos był delikatny i  przekonywający.
To będzie jajecznica z jajek kurzych ! - Dokończyła swoja wypowiedź tonem bardzo zdecydowanym i jednoznacznym
Hmmmm...... Z jajek kurzych...... No tak ! Z jajek kurzych ! Bo przecież jajecznicę robi się właśnie z jajek kurzych ? Nie byłem tego pewien bo nigdy w życiu nie uczestniczyłem w procedurze przygotowania jajecznicy,ale sądzę,że moja doświadczona żona doskonale wie z czego robi się jajecznicę i na pewno nie próbuje wprowadzać mnie w błąd. Z ulga przeniosłem swoje dłonie w inne miejsce i kiwając z zadowoleniem głową powiedziałem
O tak kochanie ! To bardzo dobry pomysł !Nie ma nic lepszego na śniadanie niż jajecznica !
Z kurzych jajek ! Dodałem oczywiście w myślach,żeby nie zapeszać istniejącej sytuacji.W ten sposób problem sobotniego śniadania został całkowicie rozwiązany i ukochana małżonka dostała całkowite pozwolenie na wyjazd .



                X  X  X

I oto nadszedł sobotni poranek. Rano wstałem,przetarłem swoje oczka i wykonałem inne czynności które zazwyczaj wykonuje się rano po czym powędrowałem do jadalni by spożyć śniadanie zaplanowane jako mój poranny posiłek. Spojrzałem na stół w jadalni...... Niestety był pusty. Nie widziałem,żeby stał tam jakiś talerzyk z jajecznicą,jakaś filiżanka z herbatą........ No nic ! Po prostu nic !
Zaniepokojony zajrzałem do kuchni.A tam..... Przy stole kuchennym siedziała moja córeczka Ola i wczytywała się w jakąś książkę . Hmmmm... Trochę mnie ten widok zbulwersował. Bo przecież Ola miała w sobotni poranek przygotować jajecznicę ,a nie oddawać się w kuchni lekturze jakiejś książki. Delikatnie chrząknąłem by dać jej do zrozumienia,że już dotarłem do jadalni
Hmmm...... Rmmmm.....Brrrrrrr.......
Córeczka aż podskoczyła z wrażenia kiedy usłyszała mój głos.
Och ! Witaj tatusiu !
Zapiszczała głosem jakim piszczeć mogą tylko nastoletnie dziewczęta.
Dobrze ,że przyszedłeś ! - Zapiszczała jeszcze głośniej
Bo ja już właśnie końce czytać przepis w książce kucharskiej o tym jak sporządzić jajecznicę dla ukochanego tatusia !
Hmmmm ….. Powyższa informacja miała dwie płaszczyzny. Pierwsza miała raczej wydźwięk pozytywny – to znaczy,że moja córeczka wiedział o swoich sobotnich obowiązkach i bez żadnych problemów przystępuje do ich realizacji. Druga niestety miała wydźwięk negatywny – jeżeli córeczka studiuje książkę kucharską to znaczy,że nie potrafi – powtórzę to bardzo kategorycznie – NIE POTRAFI robić jajecznicy !
Czyli moja ukochana żona nie przeprowadziła z córeczką szeregu szkoleń,wykładów i ćwiczeń praktycznych na ten temat,tylko sobie tak po prostu wyjechała,a teraz córeczka będzie pierwszy raz w życiu eksperymentować na moim żołądku.
Poczułem jak robi mi się słabo..... Naprawdę bardzo słabo.......
Ale córeczka poderwała się z miejsca i wykrzyknęła z zapałem.
Tatusiu ! Już mam wszystko przygotowane !
Pokazał na patelnie,na olej w butelce,trzy jajka kurze ułożone na talerzyku,do tego szczypta soli i troszkę boczku bo ja jajecznice z boczkiem.
Sięgnęła po zapałki.Podpaliła gaz i nalała na patelnię olej ,żeby go rozgrzać do odpowiedniej temperatury.I przez cały czas czytała kolejne fragmenty przepisu ,żeby wszystko zostało zrobione w sposób mistrzowski. Usiadłem w pokoju jadalnym przy stole i wziąłem gazetę,żeby czymś zająć swój wzrok oraz swoją świadomość.
Jednocześnie nasłuchiwałem wszelkich odgłosów dochodzących z kuchni bo byłem bardzo ciekawy czy córeczka bez problemu zrealizuje plan narzucony jej przez mamusię.
A córeczka nadal recytowała fragmenty książki kucharskiej i wypełniała kolejne wiersze.
Kiedy olej na patelni będzie rozgrzany należy na niego wrzucić drobno pokrojone kawałeczki boczku !
I oto już słyszałem jak coś jest wrzucane na patelnię i zaczyna intensywnie skwierczeć !
Tak ! O tak ! To był na pewno mój ulubiony boczek !
Kiedy boczek przybierze różowawe zabarwienie należy zmniejszyć płomień pod patelnią......
I tu przez chwilę zapadła cisza.Widocznie Ola zmniejszał płomień pod patelnią.
Po czym należy wbić na patelnię zawartość jajek.....
I znów zapadła cisza.Jedyni po odgłosach dochodzących z kuchni domyślałem się ,ze właśnie kolejno trzy jajka wędrują na patelnię . I rzeczywiście ! Po chwili doszło moich uszu skwierczenie białka i żółtka rozpływającego się wśród kawałków boczku.
A teraz delikatnie mieszamy zawartość patelni by uzyskać jednorodną,niezbyt gęstą zawartość...
Ola nadal cytowała przepis z książki kucharskie ,a ja już z wiekim zniecierpliwieniem czekałem na finalny produkt jej działalności.
Następnie zakręcamy gaz ! I przenosimy jajecznicę na talerzyk przyozdabiając ją szczypiorkiem !
Mój boże ! Nie mogłem w to uwierzyć.Już za chwilę moje usta będę pochłaniać pierwsze łyki jajecznicy
PIERWSZEJ jajecznicy zrobionej przez moją córeczkę. Byłem naprawdę bardzo,bardzo wzruszony....
I oto po kilku chwilach do jadalni wkroczyła moja najukochańsza córeczka ! Niosła talerzyk na którym leżała najcudowniejsza na świecie jajecznica z boczkiem ozdobiona listkami szczypiorku.
Poczułem się bosko !
Kiedy talerzyk stanął przede mną chwyciłem za widelec....... Nabrałem pierwszą porcję jajecznicy i włożyłem ją sobie do ust.....
Próbowałem ją pogryźć ! I przeżuć ! Ale nie dało się !Bo w tej jajecznicy było coś twardego ! I bardzo nieprzyjemnego ! W tej jajecznicy były kawałki skorupek jaj kurzych !
Zrozumiałem to natychmiast swoim inteligentnym umysłem. Przepis w książce kucharskiej napisał jakiś totalny DEBIL i zapomniał napisać,że na patelnię wrzucamy tylko jajka ! Bez skorupek !
BEZ SKORPUEK ! Do jasnej cholery ! BEZ SKORUPEK !

theft
O mnie theft

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo