Atak na o. Kramera za jego wypowiedź w liście otwartym jest czymś co nie powinno mieć miejsca i domaga się reakcji.
Dla przypomnienia te słowa o. Kramera:
(…) Jestem księdzem, od przeszło pięciu lat mam to szczęście „słuchać spowiedzi”, to znaczy, że przez cały ten czas mam okazję być świadkiem Bożej Miłości i Miłosierdzia. Nie wspominam tego, by zadeklarować publicznie moją modlitwę za Panią, ale dlatego, że przez te pięć lat nauczyłem się nie potępiać nikogo, bo i On nigdy mnie nie potępił. Nie potępiam Pani, nie pomstuję nad Pani deklaracją.(…)
Spotkały się z takim atakiem Pana Kochanowskiego:
Bratkowska powinna wyskrobaną zygotę wsadzić w słój, zapeklować i wysłać panu księdzu. Niech kanonizują św. Zygotę. Patronkę oszołomów.
Wypowiedź jezuity nie sugeruje nic innego jak to, że jego słowa wypływają z głębokiego humanizmu.
Taka reakcja jaką zaprezentował Pan Kochanowski jest niepotrzebna, ale również i niesmaczna. Słowa Pana Kochanowskiego niepotrzebnie i celowo są nastawione na osobiste obrażenie o. Kramera.
O ile jestem przekonany, że wypowiedź Pana Kochanowskiego mieści się w wolności słowa ( nawet jeżeli mi sie to nie podoba) jestem również pewny, że jest ona krokiem w tył w poważnej dyskusji nad złożonym i trudnym tematem jakim jest aborcja i jej legalizacja.