Tiwaz Tiwaz
54
BLOG

letalna skaza interferonowa i skala naszej ignorancji

Tiwaz Tiwaz Społeczeństwo Obserwuj notkę 1

Sed iam nox humida... Ale by padło sakramentalne incipiam, muszę rozpocząć składnią apofatyczną, której nie cierpię, zwłaszcza od czasu, gdy zaczął jej używać pewien cwany rudy podobno-Kaszub ("nie jest tak, że", "nigdzie nie jest powiedziane, że" itd.). Cały zbolały napiszę zatem, że notka niniejsza nie jest próbą odkrycia tajemnic globalnego spisku covidowego, autor nie ma żadnych przyrodniczych naukowych ambicji, a jedyne meritum, do jakiego zmierza, to ukazanie skali niewiedzy ludzkości (o ile ona istnieje - ta ludzkość, bo co do istnienia niewiedzy nijakich wątpliwości być nie może) w kwestii mechanizmów, jakie działają wewnątrz naszych ziemskich powłok. I nie jest tak, że autor niniejszego rości sobie pretensje do wyczerpania tematu.

Incipiam. Owoż donoszą z dalekiego sojuszniczego kraju, iże tameczni uczeni, nadzwyczaj biegli w sztuce eksperymentu i statystycznego opracowania jego rezultatów, przypisywać rozpoczęli zdolność tłumienia infekcji koronawirusowej mechanizmom interferonowym typu I. Mówiąc prosto i doludnie, ma to wyglądać w taki mniej więcej sposób, że wprawdzie jakieś białe ciałka oblepiają cząstki wirusa, ale równie ważne, a może nawet ważniejsze, są geny interferonowe (jakichś 17), co to ślą sygnały powodujące reakcje uniemożliwiające (albo przynajmniej utrudniające) namnażanie się koronawirusa.

Powiadają, że są w naszym rodzaju nieszczęśnicy, którzy mają jakoweś niedostatki w obrębie owych 17. genów i trudno dla nich o ratunek. Wspomniane niedostatki miałyby tłumaczyć śmierci pięknych i młodych (...jak na gruźlicę konają piękni i młodzi - zawołał Poeta Rewolucji). Skalę nieszczęścia powiększają jeszcze błędne interpretacje sygnałów wewnątrz organizmu, dające negatywne efekty autoimmunologiczne. Im dalej w las, tym więcej drzew.

Rodzą się pytania. Na przykład: czy tylko wady genów uniemożliwiają reakcje interferonowe, czy też mogą to być jakieś substancje - dowolnego pochodzenia, np. produkowane przez jeden z miliardów współżyjących w naszym ciele organizmów - zakłócające prawidłowy przekaz. Albo takie, trochę hamletowskie: czy dla organizmu lepiej jest znosić wirusa i tłumić jedynie jego namnażanie, czy też poprzez gorączkową reakcję walczyć z nim, zgnieść go leukocytami? Który wariant jest bardziej ekonomiczny i na dłuższą metę lepszy dla organizmu? Jak powinna zadziałać przyszła szczepionka? Który mechanizm powinna stymulować i czy w ogóle tędy droga? Czy ludzie z uszkodzonym mechanizmem interferonowym mają jakąkolwiek szansę na skuteczne zaszczepienie? Pytania, pytania, pytania...

Czasem zdaje się piszącemu te słowa, że prócz starych jak świat, ździebko cuchnących (czosnek, cebula) lub pięknie pachnących, zwłaszcza pod postacią ginu (jałowiec), fitoncydów, to wiele na te wirusy nie mamy. Szumnie zapowiada się cudowne, modyfikujące naszą genetykę i mające pojawić się niebawem szczepionki, podczas gdy dopiero pomału rozszyfrowywane są mechanizmy tłumienia infekcji wirusowych w naszych ciałach. Wciąż nie wiemy co, jak i dlaczego, a szamani pozujący na mędrców z wyżyn swoich katedr opowiadają o "odpowiedziach immunologicznych" i terminach rejestracji swoich cudownych specyfików.

Mamy chyba skazę w genach jako gatunek - skazę pychy, zadufania, braku pokory i wielkiej, nieposkromionej chciwości. Może łatwiej byłoby leczyć koronawirusa, gdybyśmy wprzódy wynaleźli szczepionkę/skorzystali z istniejącej na przywary naszych dusz niemytych? Ludzie gnani chciwością nie przyznają się do swojej ignorancji, nigdy nie ujawnią niedoskonałości swego dzieła. A to może być letalnie (modne słowo) groźne dla nas wszystkich.

Tiwaz
O mnie Tiwaz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo