Jeżeli uznać, że rewolucja to chamska rozróba, która się powiodła, to mamy rewolucję. Jakby jej tam nie nazwać – IVRP czy zamachem ustrojowym – Kaczyńskim, udało się wywrócić wszystko to co było już w mojej głowie uporządkowane.
Jeżeli kiedyś będę źle o nich opowiadał wnukom, to nie dlatego, że zawalili prywatyzacje, zabagnili finanse państwa, ani nawet, że psuli mowę ojczystą swoimi imposiblizmami, czy „łżemi elitami” . Ale za to, że Kwaśniewski i Kalisz, pogrobowcy komunistycznej dyktatury, mogą bezkarnie chodzić w aurze obrońców demokracji. Że być inteligentem to znaczy stać po stronie zawszańców z SB. No i za to, że ja się stałem faszystą.
W sobotni poranek, sąsiadka pani Jadwiga zagaduje – i jak, nasi wygrali… Którzy byli nasi? – pytam – Uczciwi – nieco zaskoczona, że trzeba mi tłumaczyć oczywistości, rzuca Pani Jadwiga. Ale którzy byli uczciwi – no ci co chcieli demokracji? Pan, ja Kwaśniewski i ten grubasek – Pani Jadwiga zawsze zmiękcza kiedy kogoś lubi, a posła Kalisza lubi od niedawna. Jeszcze rok temu był komogrubachem. - Chyba nie jest Pan z tymi faszystami? - zaniepokoiła się Pani Jadwiga.
Od początku byłem zwolennikiem lustracji, jasnych reguł gry i bardziej czuję się wystrychnięty na dudka niż Jarosław Kaczyński, który w swoich prostych schematach myślowych za porażkę w Trybunale może winić „układ”. Może udawać, że nic się nie stało i zaostrzać walkę z „obrońcami komuny”. Ja muszę słuchać argumentów TK, które są bezlitosne dla niechlujstwa autorów projektu ustawy. Muszę słuchać wywodu sędziów i jeszcze raz analizować moje własne intencje i że nie samą zemstą byłem powodowany w moim poparciu dla lustracji. Przebijać się przez pokrętne wywody w Gazecie Wyborczej usiłującej zrównać wszystkich walczących z historycznym relatywizmem do wrogów demokracji. Patrzeć jak zwykli tchórze komunistycznego reżimu obrastają teraz patynką szlachetności i moralizatorstwa. I co najgorsze zastanawiać się, czy jest jeszcze w kraju dla mnie miejsce gdzieś między faszystami a grubaskami.