Tomasz Matynia Tomasz Matynia
399
BLOG

Rząd o kibicach, kibice z rządem

Tomasz Matynia Tomasz Matynia Polityka Obserwuj notkę 2

Po raz kolejny kibice zrobili prezent Donaldowi Tuskowi i jego rządowi. Ich kolejne chuligańskie zachowania powodują, że jest to temat główny wszelkich dyskusji publicystycznych i wydań serwisów informacyjnych. Premier Donald Tusk ogłosił krucjatę przeciwko chuliganom. Mogę się z Prezesem Rady Ministrów założyć, że jego rozwiązania i tym razem nie zmienią sytuacji na polskich stadionach, bo ta sytuacja wynika z całej kondycji naszego państwa i wymiaru sprawiedliwości. Jeśli wciąż kibice piłkarscy będą wykorzystywani jako wrogowie publiczni pierwszego wymiaru, całkowicie zabijemy radość z tego popularnego sportu.

Niepoważnym uogólnieniem jest traktowanie wszystkich kibiców równą miarą z tymi chuliganami z meczu finałowego Pucharu Polski. Równie niepoważne jest nazywanie tych chuliganów kibicami. W Anglii takie osoby zostały raz na zawsze usunięte ze stadionów, w Polsce wpuszcza się ich na najważniejsze mecze. Ewentualnie eksportuje na mecze wyjazdowe, gdzie polskie zakazy stadionowe są funta kłaków warte.

Chuligani stadionowi to problem nie tylko polski. Jednak to my mamy zorganizować w przyszłym roku piłkarskie Mistrzostwa Europy, a UEFA elektryzuje się na wieść o zamieszkach podczas imprez przez nią autoryzowanych. Właśnie to, że włoscy chuligani są nieobliczalni, pomogło Polsce i Ukrainie przy wyborze na gospodarzy Euro 2012. Ciężko jest sobie wyobrazić takie obrazki podczas tej imprezy w Polsce, jednak jeśli wciąż będziemy w naszym kraju używać półśrodków do walki z bandytami, to nie można takich zdarzeń wykluczyć.

Premier Donald Tusk uwielbia zajmować się sprawami medialnymi, ogłaszać wojnę z pedofilami, dopalaczami, hazardem czy kibicami. Zawsze rozwiązania, które mają ukrócić haniebne procedery były szybko przepuszczane przez parlament, a rząd chwalił się szybko rozwiązaną sprawą. Po zastanowieniu okazywało się, że te rozwiązania prawne są bublami. Kolejną deskę ratunkową, która pozwala zajmować się tylko i wyłącznie jednym medialnym tematem, rzucają Tuskowi chuligani. Premier Tusk, jako były zaangażowany kibic piłkarski, zna zasady panujące w tym środowisku. Zapewne uznaje temat za ważny i bliski sobie. Ma też świadomość, że dzięki chuliganom, nazywanym przez niego niekiedy kibicami, może odwrócić uwagę od innych problemów, jakimi bez wątpienia są inflacja, pakiet Euro Plus, czy galopujący deficyt finansów publicznych. Być może już w najbliższym czasie Komisja Europejska zajrzy głębiej w nasz dług, który dziwnie upychany jest w różnych instytucjach. Gdyby nie to upychanie to już dziś nasz dług przekroczyłby konstytucyjną wartość 55% PKB. Mimo to, największym problemem staje się banda kilkuset bandytów, niekoniecznie najmądrzejszych.

Zgadzam się z Mariuszem Walterem, kluby pozostają same z problemami pseudokibiców. Wśród tysięcy sympatyków Legii Warszawa, być może 5% jest chorymi fanatykami. Piętno ciągnie się niestety także za innymi. W momencie zamieszek na stadionie kluby piłkarskie same muszą bronić swojego mienia. Kluby piłkarskie mają niestety wciąż zbyt mało bezpieczne stadiony, monitoringi są niedokładne, a liczba ochrony i jej jakość, jest niewystarczająca.

Przechodząc jednak do najważniejszego w tym aspekcie, do prawa które ma zabezpieczać imprezy masowe, jakimi są mecze piłki nożnej. Pierwszym sposobem na pseudokibiców było wprowadzenie zakazów stadionowych. Dziś wiemy, że to tylko hasło. Tzw. „staruch” kibic warszawskiej Legii był na finale PP, mimo takiego zakazu. Baza kibiców objętych zakazami nie jest weryfikowana i zdarzają się wpadki, takie jak ta w Bydgoszczy. Zakaz stadionowy polega bowiem na zgłaszaniu się pseudokibica na posterunku policji, w momencie rozgrywania meczu ligowego jego drużyny. Zakaz stadionowy jest słabym czynnikiem, bo obchodzi mecze innych drużyn, mecze reprezentacji, mecze poza granicami naszego kraju. Wszystko z powodu niezgody wśród organów piłkarskich. W pewnym sensie lekarstwem na pseudokibiców miało być rozgrywanie meczów bez udziału publiczności(bardzo rzadko się zdarza), a także kary dla klubów, które niestety są idiotyzmem. Kibice nie są prawnie związani z klubem, a takie kary powinny być możliwe wyłącznie w przypadku zawinienia klubu. To wszystko, co groziło kibicowi, poza zapisami z normalnego kodeksu karnego.

I tu także jest zaskoczenie. Uderzenie policjanta podczas rozróby, nie jest traktowane jako napaść na funkcjonariusza. Wystarczy zobaczyć ilu kibiców zostało w ten sposób skazanych, a ilu używa tego procederu. Mimo jawnego naruszenia tego przepisu, nikt nie egzekwuje jego wykonalności. Kibic może więc bić policjanta, a ten bez odpowiednich narzędzi i respektu ma związane ręce podczas działań. To jest właśnie przykład, który potwierdza tezę o słabym państwie. Policja broni jego majestatu, jest jego wyrazicielem. Stosuje przemoc jako jedyny organ państwa.

W zamian za rozwiązania skuteczne słyszymy, już po raz setny, te najbardziej medialne. Mówi się o zamykaniu stadionów. Policja ma decydować o ich zamykaniu. Pytaniem jest czy to nie jest chowanie głowy w piasek. Kibole równie dobrze mogą bić się pod stadionem. Żeby rozwiązania były skuteczne muszą być radykalne. Niech wzorem będzie odwaga Margaret Thatcher, która w Wielkiej Brytanii poradziła sobie z tym procederem. Linia wokół boiska, której przekroczenie jest słono karalne, prawdziwe zakazy stadionowe(sankcjonowanie prawnie, z zasadą która po złamaniu zakazu nakłada kary więzienia i znaczącej grzywny), respektowanie zasady nietykalności cielesnej policji, zawieszanie rozgrywek po każdym większym wybryku chuligańskim. Takie rozwiązania są prawdziwym lekarstwem na kibolskie zachowania. Nieuchronność kary, znacznej kary da natychmiastowy skutek.

Na koniec kilka gorzkich słów dla Polskiego Związku Piłki Nożnej. Ta organizacja musi zająć się kibicami. Popularyzować inny sposób wspierania swojego klubu, rozwijać aktywności kibiców w innych kierunkach. Nie karać klubów, ale powodować że te, które mają złą infrastrukturę nie będą grały na najwyższym poziomie. Związek nie jest lepszy od rządzących. Utrwala swoją wizję, jako kliki wzajemnej adoracji, która zarabia krocie, a nie odpowiada za nic.

Na koniec: Panie Premierze, jak pan wie nie każdy kibic to bandyta. Znając środowisko kibiców, przejawiając miłość do futbolu powinien pan wykazać się większym sprytem niż ten medialny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka