W niedzielny wieczór przeglądając stronę internetową "Rzeczpospolitej" zauważyłem zapowiedź tego co znajdzie się w poniedziałkowym numerze "Uważam Rze". Z radością odnotowałem fakt, że znajdzie się tam artykuł poświęcony Markowi Jurkowi. Z uznaniem myślałem o tym tygodniku, że jako jedno z nielicznych mediów mówi dziś o liderze Prawicy Rzeczypospolitej, pomimo nie zarejestrowania list we wszystkich okręgach w Polsce.
Niestety w poniedziałek rano mina mi zrzedła. Już podtytuł artykułu Piotra Zaremby wskazywał, że miło nie będzie. Brzmiał on "Wyborcy PiS nadal tęsknią za Markiem Jurkiem. Ale on nie umiał się dogadać nawet z PJN. Czy jest jedynym sprawiedliwym?" Dalej było tylko... gorzej. Najpierw Piotr Zaremba porównuje ilość zebranych podpisów przez Komitet Wyborczy Prawica z podpisami zebranymi na rzecz zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Szkoda tylko, że autor nie podaje ile czasu na zebranie wymganej ilości podpisów mieli jedni i drudzy.
Dalej Piotr Zaremba wypomina Markowi Jurkowi, że po katastrofie smoleńskiej kandydował w wyborach prezydenckich. Oczywiście w domyśle chodziło mu o to, że były Marszałek Sejmu może teoretycznie zaszkodzić Jarosławowi Kaczyńskiemu. Czemu jednak Piotr Zaremba nie bronił startować chociażby Bronisławowi Komorowskiemu? Przecież ten kandydat zabrał Kaczyńskiemu na pewno dużo więcej głosów niż Marek Jurek.
W kolejnym akapicie autor artykułu pisze, że Marek Jurek w negocjacjach z PiS-em zażądał wystawienia swoich ludzi na liście PiS w każdym okręgu. Nie żądał jednak "jedynek" tylko 5 miejsc, ale o tym Piotr Zaremba już nie pisze, bo takie zdanie mogłoby zaburzyć koncepcję autora polegającą na totalnym zniechęceniu wyborców do głosowania na kandydatów Prawicy Rzeczypospolitej.
Idąc dalej można przeczytać o Marku Jurku, że jestem liderem mikroskopijnej partyjki, albo że Prawica Rzeczypospolitej, podobnie jak PJN to liliputy.
Potem Piotr Zaremba używa już wyświechtanego argumentu przypominając, że Marek Jurek nie brał udziału w głosowaniu w sprawie wyboru Jaruzelskiego na Prezydenta Rzeczypospolitej. Oczywiście nie mówi o powodach takiej decyzji, jak i o tym, że gdyby lider Prawicy Rzeczypospolitej zagłosowałby przeciwko Jaruzelskemu, lub za nim to i tak nie zmieniłoby to rezultatu głosowania.
Pod koniec artykułu można przeczytać, że rezygnacja z posady Marszałka Sejmu spowodowała ... aferę gruntową. Na taki pomysł to nawet Palikot by nie wpadł.
Reasumując muszę zarzucić Piotrowi Zarembie, że w swoim artykule złamał podstawową zasadę dziennikarską, która mówi, że jeżeli o czymkolwiek lub o kimkolwiek piszemy to trzeba ze sobą zestawić argumenty obydwu stron. A tutaj autor daje ogromne pole do popisu politykom PiS-u a z drugiej strony cytuje tylko krótkie wypowiedzi Mariana Piłki.
Szkoda, że autorowi nie wystarcza fakt, że Prawicy Rzeczypospolitej nie udało się zarejestrować list w całym kraju, tylko musi jeszcze wypisywać tego typu artykuły mające na celu zdyskredytowanie w oczach wyborców Marka Jurka. Żal jest tym większy, że do tego dochodzi na łamach "Uważam Rze", które ma w podtytule słowa "inaczej pisane". Widać zmiana na fotelu właściciela firmy Presspublica ma jednak wpływ na to co pisze się na łamach tego tygodnika. Nie wiem jednak, że to dobra strategia, zwłaszcza, że niebawem na rynek wejdzie konkurencyjny dla "Uważam Rze" tygodnik o tytule "Wprost Przeciwnie".
Inne tematy w dziale Polityka