Jeszcze nie do końca ucichła sprawa Mikołaja Przybyła, jeszcze oficjalnie nie wiadomo jaki los spotka generała Parulskiego, a już dochodzi do nowego wielkiego nieporozumienia z Prokuraturą Wojskową w tle.
Dziś światło dzienne ujrzały informacje na temat nowego nadzorcy śledztwa smoleńskiego. Jest nim pułkownik Zenon Serdyński. Ma on wiele wspólnego z generałem Parulskim. Podobnie jak Krzysztof Parulski, Zenon Serdyński pracował w wojskowej prokuraturze w Poznaniu do czasu przejścia do Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Teraz zaś, wspólnie z generałem Parulskim odpowiadają za prowadzenie śledztwa smoleńskiego. Jednak nie te wspólne doświadczenia obydwu prokuratorów powinny działać alarmująco. Najważniejszą wspólną cechą obydwu panów jest to, że obaj zaczynali karierę w stanie wojennym. O generale Parulskim pisałem już kilka dni temu. Zenon Serdyński, jak donosi dzisiejsza Gazeta Polska Codziennie „w stanie wojennym jako wojskowy prokurator prowadził sprawy w trybie postępowania doraźnego. Wyroki zapadłe w tym trybie nie były mniejsze niż trzy lata więzienia (bez zawieszenia) i dotyczyły działań związanych z naruszaniem bezpieczeństwa PRL – chodziło głównie o niepodporządkowanie się przepisom stanu wojennego.”
Widać, że rację miał Cezary Gmyz, który w ostatnim programie Jana Pospieszalskiego mówił o tym, że kadry Prokuratury Wojskowej pozostawiają wiele do życzenia.
W tym miejscu apeluję więc do ministra Gowina, ministra Siemoniaka, premiera Tuska, a przede wszystkim do Bronisława Komorowskiego. Panowie, macie w rękach narzędzia do naprawienia tej chorej sytuacji w Prokuraturze. Zróbcie proszę tak, jak zapowiadał minister Gowin. Niech jak najprędzej Prokuratura Wojskowa zostanie włączona do struktur cywilnych i niech tacy ludzie jak generał Parulski i pułkownicy Przybył i Serdyński nie odpowiadają za najważniejsze śledztwo w Polsce.
Inne tematy w dziale Polityka