Tomasz Miller Tomasz Miller
422
BLOG

Moher to siła! Moher to jedność!

Tomasz Miller Tomasz Miller Polityka Obserwuj notkę 9

O wczorajszym Marszu napisano już wiele i zapewne na moje słowa w tym temacie nie czekają miliony, ale uczestnictwo w tym wielkim wydarzeniu było dla mnie tak wielkim, wspaniałym przeżyciem, że nie darowałbym sobie gdybym tego nie opisał.

W Marszu „Obudź się Polsko” oczywiście uczestniczyłem i byłem pewien, że gdyby nawet przyszło oberwanie chmury czy gradobicie to nie mogło mnie tam zabraknąć. Z racji dobrej pogody zabrałem ze sobą też rodzinę wraz z najmłodszymi jej członkami. Gdy dotarłem na Rondo De Gaulle’a przeogromny tłum wprost oszałamiał. Trochę obawiałem się o zdrowie moich dzieci wchodząc w środek Marszu, ale jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie. Ogromna życzliwość którą dało się odczuć na każdym kroku skutkowała wielką pewnością, że nic złego się nie przydarzy. Były oczywiście pewne niemiłe sytuacje, ale nie ze strony uczestników Marszu, tylko nielicznych gości kawiarenek na Nowym Świecie, zwanych przez niektórych lemingami. Osoby te miały pretensje, że nie mogą się przedostać w kierunku ronda De Gaulle’a, a więc w przeciwnym kierunku do Marszu. Nigdy nie byłem zwolennikiem nazwy „leming”, ale coś chyba jest na rzeczy jak się słuchało tychże osób. Od kilku miesięcy wiadomo już było o tym, że marsz „Obudź się Polsko” odbędzie się 29 września, a około miesiąc wcześniej znana była już trasa przemarszu. Ale lemingów nic nie interesuje, więc mogli być zaskoczeni tym kilkusettysięcznym tłumem, który co trzeba zaznaczyć wcale nie blokował im przejścia. No ale skoro nerwy puszczają już ministrom rządu na czele z premierem to nie można się dziwić, że innym ludziom też zapala się czerwona lampka pod polem „desperacja”. Całą sytuację pięknie określił mój teść, który powiedział, że my idziemy w jedną stronę, a państwo idą w przeciwną.

Wróćmy jednak do pozytywnych aspektów Marszu. Na „Obudź się Polsko” nie było ludzi obcych, nie było także ważniejszych. Każdy z każdym mógł życzliwie porozmawiać. Rozmawiałem z jedną znaną aktorką, choć pewnie gdyby nie ten Marsz to nie miałbym takiej możliwości. Gdy na chwilę oddzieliłem się od części mojej rodziny to życzliwi ludzie szybko powiedzieli moim zgubom, gdzie na nich czekam. Gdy pewna starsza pani, przewróciła się o wózek, który prowadziłem nie zachowała się jak można było przypuszczać, tylko po tym gdy pomogłem jej wstać przyznała, że się zapatrzyła w inną stronę i nie ma do mnie żadnych pretensji. Wielkie wrażenie zrobiła też na mnie sytuacja, gdy ze swoim synkiem próbowaliśmy wydostać się z Placu Zamkowego do toalety. Tłum który blokował do niej dostęp w normalnej sytuacji byłby nie do sforsowania, ale na moje „przepraszam” tłum rozstąpił się niemalże jak Morze Czerwone w Księdze Wyjścia.

W mediach mówi się o tym, że był to kilkudziesięciotysięczny marsz sprzeciwu wobec polityki Donalda Tuska. Pomijając kłamliwe informacje o frekwencji, dla mnie był to przede wszystkim wielki marsz jedności. Ramię w ramię szli ze sobą politycy PiS, Solidarnej Polski, Prawicy Rzeczypospolitej, czy Kongresu Nowej Prawicy. Pomimo tak wielkiej frekwencji policja nie musiała interweniować. Jeśli prawdziwe są doniesienia, że to nie ostatni tak wielki marsz w Warszawie, to przyznam, że już nie mogę się go doczekać. Tych, którzy w we wczorajszym Marszu nie uczestniczyli też zachęcam do uczestnictwa w kolejnym. Takiej dawki optymizmu mimo otaczającego nas pesymizmu nie da się przecenić.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka