Tomasz Miller Tomasz Miller
273
BLOG

год семьи

Tomasz Miller Tomasz Miller Polityka Obserwuj notkę 3

Trwają ostatnio „niezwykle ważne” dyskusje na temat tego, kto lub co ma być patronem 2013 roku. SLD wyskoczyło z kuriozalnym pomysłem by tym zaszczytem uhonorować towarzysza Edwarda Gierka, a na facebooku sporo fanów ma pomysł by rok 2013 był rokiem Powstania Styczniowego. Dziś jednak, jak na piłkarza przystało, premier Tusk wykiwał wszystkich i stwierdził, że właśnie rozpoczynający się rok powinien być rokiem rodziny.

Nie sposób się z premierem nie zgodzić. W czasach gdy rodziny bardzo ciężko wiążą koniec z końcem, rok skupienia się na tej podstawowej komórce społecznej byłby bezcenny. Z drugiej jednak strony ciężko podejrzewać premiera o szczerość. Jego dzisiejsze wystąpienie można porównać do niedawnego wystąpienia Radosława Sikorskiego, który to zwrócił się do Catherine Ashton o pomoc w negocjacjach z Rosją w sprawie zwrotu wraku TU-154M. Zarówno zaskakujące wystąpienie ministra spraw zagranicznych jak i dzisiejsza sugestia premiera mogą być jedynie odbierane jako zabieg propagandowy bez realnej chęci poprawy sytuacji rodzin, czy faktycznej chęci odzyskania prezydenckiego Tupolewa. Wystarczy spojrzeć jakie realne korzyści ma odnieść polska rodzina w 2013 roku. Według Tuska taką korzyścią ma być praca. Premier deklaruje, że w 2013 roku powstanie mniej więcej 400 tysięcy miejsc pracy. Zakładając nawet, że ta obietnica zostanie spełniona to brakuje mi wypowiedzi premiera na temat walki o te miejsca pracy, które obecnie są. Już dziś głośno mówi się o planowanych zwolnieniach w LOT, Fiat ma zwolnić blisko 1500 osób, a analitycy wieszczą, że samych firm, które upadną w bieżącym roku będzie ponad 1000. Nie wiem więc na jakiej podstawie Tusk stwierdza, że na koniec 2013 roku bezrobocie ma być niższe niż dzisiaj.

Innym ważnym wydarzeniem udowadniającym tezę, że rok 2013 jest rokiem rodziny, jest według premiera fakt wydłużenia urlopów macierzyńskich. Wczoraj o tej sprawie ciekawie pisał Łukasz Adamski. Pisał on, że z dniem 1 stycznia wchodzi ograniczenie becikowego dla najlepiej zarabiających, a wydłużenie urlopów macierzyńskich nie będzie dotyczyło matek dzieci urodzonych do końca marca bieżącego roku. Może to dotyczyć około 80 tysięcy kobiet. Widać, że nawet tak prostą sprawę jak wydłużenie urlopu macierzyńskiego można zrealizować w sposób niesprawiedliwy.

Kolejnym sztandarowym programem PO mającym pomóc rodzinom jest program refundacyjny metodę in-vitro. Nawet w sondażu na portalu Gazety Wyborczej widać, że blisko 50% ankietowanych jest przeciwko tej metodzie. Szczerze mówiąc to ciężko mi zaliczyć tę kwestię jako pomoc rodzinom, zwłaszcza, że ciągle nie wiadomo dla kogo miałaby być finansowana ta metoda. Były projekty polityków PO, które zakładały, że ta metoda miałaby służyć nie tylko małżeństwom.

Rodzina przez PO jest traktowana co najmniej źle. Wzrost VAT-u na ubranka dla dzieci, brak waloryzacji ulgi podatkowej na dzieci, uchwalonej w 2007r. w wymiarze 1145,08 PLN przy ówczesnej płacy minimalnej 936 PLN, brak waloryzacji kryterium dochodowego uprawniającego do świadczeń rodzinnych, które od 1 maja 2004r. wynosi 504 PLN brutto na osobę, choć z założenia miało być co najmniej równe kwocie minimalnego wynagrodzenia za pracę (w 2004r. była to kwota 824 PLN, a w 2012r. - ponad 1500 PLN) to tylko niektóre przykłady fatalnej polityki państwa względem rodziny.

Innym przykładem prawdziwej wagi rodziny dla PO jest możliwość zapisana dziecka do państwowego przedszkola. Sam nie tak dawno próbowałem zapisać synka do 3 przedszkoli i do żadnego nie został on przyjęty. Powodem był zazwyczaj fakt, że w pierwszej kolejności przyjmowane były dzieci tzw. samotnych matek. Nie mam nic przeciwko by wdowy miały prawo do pierwszeństwa w zapisie swoje dziecka do przedszkola, ale kobiety żyjące w konkubinacie w żaden sposób nie powinny korzystać z miana samotnej matki. Po nieskutecznych próbach zapisania dziecka do przedszkola moja żona usłyszała, że gdyby tylko złożyła pozew o rozwód (który potem mogłaby wycofać) to wtedy nasze szanse na miejsce w państwowym przedszkolu znacznie by wzrosły. Wiem, że mój synek nie był wyjątkiem. Takie problemy istnieją w praktycznie każdym większym mieście. Szkoda więc, że zamiast skupiać się na tej sprawie premier Tusk woli refundować metodę in-vitro.

Na koniec ciekawostka z dzisiejszej konferencji premiera. Za jego plecami można było zobaczyć zdjęcie uśmiechniętej rodziny. Identyczne zdjęcie było używane przez jeden z rosyjskich portali. Miejmy tylko nadzieję, że to jedyna „pomoc” ze strony Rosji i to nie nasz wschodni sąsiad dyktuje Tuskowi założenia polskiej polityki na tzw. rok rodziny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka