Tomasz N Tomasz N
997
BLOG

Wielki marsz Tuska. Miało być jak nigdy, wyszło jak zawsze.

Tomasz N Tomasz N Polityka Obserwuj notkę 6
Miał być marsz miliona, miało to być potężne wydarzenie polityczne nadające nowy kierunek zmian. Byli tacy, którzy mówili, że marsz Tuska to będzie przełom na miarę obalenia komunistów. Przeliczyli się.

Donald Tusk od wielu tygodni zachęcał do wzięcia udziału w jego osobistym marszu. Pomysł od razu spodobał się mainstreamowym wielkim mediom. TVN, Onet, Newsweek,  Gazeta Wyborcza,  TOK FM i wszyscy opozycyjni dziennikarze informowali swoich czytelników i słuchaczy o tym, jak ważne jest to wydarzenie i że wszyscy, którym zależy na demokracji, wolnych sądach i praworządności koniecznie muszą to potwierdzić stawieniem się 4 czerwca w Warszawie na demonstracji. Do promocji marszu szybko przyłączyli się aktorzy, celebryci, publicyści, naukowcy, autorytety i wielu ludzi z tzw. pierwszych stron gazet. Balonik był napompowany do granic możliwości, były wielkie oczekiwania, niektórzy nawet mówili, że to będzie przełomowy marsz i najważniejsze wydarzenie polityczne w Polsce od 1989 roku. Pojawiło się nawet hasło "kto nie idzie w marszu, ten za PiSem". Mówiono nawet o milionowej demonstracji. 

Marsz się już odbył, według szacunków policji wzięło w nim udział ok 100 tyś ludzi, co można uznać za sukces frekwencyjny Tuska, bo w Polsce zorganizować 100- tysięczny wiec poparcia politycznego wcale nie jest łatwo. Ale nie można nazwać tego wydarzenia ani przełomowym ani największym i najważniejszym od 1989 roku. Po pierwsze na samym marszu nic przełomowego się nie wydarzyło,  nie padły żadne nowe deklaracje i nie została wypowiedziana żadna nowa idea czy formuła, która miałaby nadać jakiś nowy kierunek zmian politycznych w Polsce. Wszystkie przemówienia, łącznie z tym Tuska były właściwe tym co można od nich i od opozycyjncyh dziennikarzy usłyszeć od 8 lat. Że walczą o demokrację, praworządność,  chcą by Polska była bardziej uśmiechnięta, tęczowa, tolerancyjna i żeby zagościły u nas na dobre słynne wartości europejskie. Po drugie trzeba pamiętać,  że w Polsce żyje 38 milionów obywateli a na marszu pojawiło się ok 100 tyś, z czego połowa została zwieziona autokarami I pociągami z całej Polski i byli to aktywni uczestnicy codziennego życia politycznego. W takich kilkukrotnie mniejszych od Polski Czechach,  przeciwnicy Babisza na szybko potrafili się zorganizować i zrobić demonstracje w której uczestniczyło 250 tyś obywateli. 


Oczywiście teraz przez kilka dni opozycyjni dziennikarze będą pompować balonik i opowiadać bajki o mchu i paproci i podkreślać jak ważny i przełomowy był to marsz, ale nic z tych rzeczy, to był wiec, który pozwolił zmobilizować i uaktywnić opozycyjnych aktywistów społecznych. Tusk przeliczył i uszeregował szyk na opozycji. Jest coś, co Tysk ugrał tym marszem, pokazał Hołowniom, Kosiniakom i Czarzastym miesce w szeregu i udowodnił, że oni mogą co najwyżej czyścicie mu buty. 


W poniedzialek Polacy ruszą do pracy I nie sądzę,  żeby debatowali nad demokracją, praworządnością i marszem Tuska. Za kilka dni wszyscy o tym zapomną i wrócimy do bieżącej nawalanki politycznej, każdy w swojej bańce. 

Tomasz N
O mnie Tomasz N

40 letni typowy Polak. Polityka, społeczeństwo i relacje polsko-niemieckie. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka