Raport ONZ nie pozostawia złudzeń – w przyszłości czeka nas ubóstwo i przeludnienie. Jednak on sam, tworzony na zapotrzebowanie konkretnych grup interesów także jest złudny.
Jaka więc czeka nas przyszłość – tego nie wiemy. Już dziś można jednak wskazać błędy w prognozach jakimi straszą nas najbogatsi.
Raport ONZ prognozujący na najbliższe 50 lat wskazuje systemowe zmiany w postawie człowieka wobec swojego otoczenia. Kiedyś najważniejsze było rolnictwo, dzisiaj najważniejsze stają się mega miasta. Mega regiony urbanistyczne będą rozciągały się na obszarach setek kilometrów i będą zamieszkiwane przez ponad 100 milionów ludzi. Ile takich mega regionów powstanie, raport nie wskazuje, jednak każdy z nich będzie wytwarzał wokół siebie swój własny miejski mikroklimat.
Hong Kong-Shenhzen-Guangzhou jest pierwszym takim mega regionem liczącym ponad 120 milionów ludzi, a dalszy rozwój podobnych jest nie do powstrzymania. W ubiegłym roku po raz pierwszy w historii dziejów, większa liczba ludzi mieszkała w miastach niż na terenach wiejskich.
Dalej możemy przeczytać w raporcie, że „dwadzieścia pięć czołowych miast świata dysponuje ponad połową światowego bogactwa, a pięć największych miast w Indiach i Chinach posiada obecnie 50 procent bogactwa tych krajów”.
Czterdzieści największych obszarów urbanistycznych świata zamieszkuje prawie 20% ludności, ale w nich dochodzi do 85% innowacji technologicznych i naukowych, co zbliża jak zwykle proporcję tego systemu otwartego do podziału Pareto.
W efekcie autorzy raportu rzucają nam pod nogi dantejskie wizje ubóstwa, chorób, braku wody i przeludnienia, które mają stać się plagą nowego wspaniałego świata postępu i dobrobytu do jakiego przecież nasi decydenci dążą. Wszystko powyższe jest jedynie projekcją największych obaw krajów bogatych i dlatego nie należy większości z nich brać dosłownie.
Bogate kraje zachodu skupiające 80% bogactwa świata widzą tę systemową nierówność i z tego powodu czują się winne. Boją się, że biedni widząc pozorną niesprawiedliwość rzucą się kiedyś na nich z pięściami i maczetami, aby wyrównać podział zasobów. Dlatego tak bardzo obawiają się przeludnienia.
Na szczęście taki scenariusz nie nastąpi, gdyż jest to podział naturalny zgodny z jakimkolwiek innym spontanicznym podziałem, występującym we fraktalnej naturze Wszechświata – jest to podział Pareto – 80 na 20. Dlatego biedne kraje nie będą miały w sobie dość wściekłości i uzasadnionych pretensji, aby cokolwiek zmienić w kwestii podziału światowych dóbr.
Kraje zachodu są po prostu bardziej agresywne, zaradniejsze i bardziej pracowite – dlatego wypracowały minimalną przewagę nad nauczonymi nic nierobienia ludami tropików, które nie musiały nigdy przygotowywać się na zimę. Ta początkowo niewielka nierównowaga przerodziła się w podział Pareto, ponieważ taki jest stan równowagi przyrody.
Tym samym nieuzasadnione jest uważanie białego człowieka za znacznie bardziej obrotnego, bądź inteligentnego od statystycznego mieszkańca kraju trzeciego świata. Jednak minimalna różnica, na korzyść krajów kolonialnych występuje, dlatego dominacja zachodu nad światem ciągnie się od czasów świetności Imperium Brytyjskiego.
Przeludnienie nie jest problemem świata, nie jest nim również brak żywności czy wody. Zasiewamy niewielki ułamek powierzchni globu, znacznie zresztą mniejszy obecnie niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu, ponieważ z powodu wycinki lasów dochodzi do erozji gleb, a pustynnienie i zasolenie gruntów z powodu złej strategii nawadniania jeszcze bardziej ogranicza nasze areały uprawowe. Jednak straszliwie zurbanizowana, pokryta drogami i miastami Europa, posiadająca ogromną gęstość zaludnienia ma nadwyżki żywności. Wylewamy mleko na pola, a rolnicy narzekają, że bardziej opłaca się sadzić lasy i brać dotacje niż siać.
To nie w liczbie ludności jest problem, lecz w zarządzaniu. Afryka wstrząsana wojnami i marnotrawstwem posiada przede wszystkim niemożność organizacyjną i to dobrego zarządzania właśnie jej brakuje, odkąd ten kontynent opuścili biali zarządcy kolonialni. Kraje Afrykańskie były biedne, były republikami bananowymi, całkowicie uzależnionymi od nadrzędnego kraju Europejskiego, jednak nie występował w czasach kolonialnych na terenach Afryki głód.
To bardzo dobrze, że białych wyrzucono z czarnego lądu. Każdy z nas powinien rządzić się samodzielnie i każdy kraj taki jak Kongo powinien sam korzystać ze swoich bogactw naturalnych. Belgowie odpowiedzialni za ponad 100 milionów zgonów do jakich doszło przy zbiorach kauczuku, powinni już wtedy zostać siłą wyrzuceni z tych terenów i szkoda, że tak późno do tego doszło.
Jednak dzisiaj kiedy Afryka rządzi się sama, stając się powoli głównym żebrakiem światowego ładu pokolonialnego, nie może mówić że biały człowiek jest za ich brud, smród i ubóstwo w jakikolwiek sposób odpowiedzialny. Nie można wskazywać na problem przeludnienia i AIDS równocześnie, gdyż oba znoszą się wzajemnie. Nie można mówić, że Afryka potrzebuje pożyczek i pomocy, kiedy sami Afrykanie wiedzą, że właśnie taka taktyka upadla ich zupełnie.
To przez międzynarodową pomoc żywieniową, nikomu w Afryce nie opłaca się siać zboża. Rolnicy nie mogą go sprzedać, bo akurat przybywa statek z darmową żywnością. Wszyscy więc liczą na kolejny i kiedy nie przypływa, również wszyscy zdychają z głodu, bo wzrost plonów trwa przecież prawie rok.
Afryka nie jest zbyt słaba gospodarczo, czy infrastrukturalnie. Afryka jest zbyt słaba mentalnie, zbytnio skorumpowana, aby odmówić międzynarodowej pomocy, pożyczek konsumpcyjnych i powiedzieć swoim ludziom, że mają się wreszcie zabrać do roboty.
Drzewa można zasadzić, co ochroni pola przed pustynnieniem, ziemię nawieźć – największe złoża nawozów mają kraje afrykańskie. Technologia produkcji maszyn i inżynierskiego know how przestarzałego XX wieku jest przecież za darmo dostępna w Internecie. Systemy nawadniania można unowocześnić – potrzeba do tego tylko energii, a węgla i innych surowców energetycznych Afryka ma przecież nadwyżki, to dlatego u niej w te zasoby zaopatrują się Chiny.
Oni nawet nie są aż tak biedni, jak się to powszechnie wskazuje, ponieważ przeciętny chiński robotnik szyje po 12 godzin dziennie koszulki, dostając po 3 centy od sztuki, żeby Amerykanin mógł następnie zakupić je za kilkadziesiąt dolarów. Przeciętny chiński robotnik cały dzień pracuje i stać go za to na miskę ryżu dziennie, ale on na pewno ten ryż dostanie, a jego kraj jest centrum produkcyjnym świata, stając się powoli największym światowym mocarstwem.
Co szkodzi Afryce zostać najważniejszym źródłem taniej siły roboczej świata?
Przeludnienie?
Bieda?
Pożyczki banku światowego?
Czy po prostu mentalność rządów krajów Afrykańskich podobna do nadzorcy niewolników. Głupimi i słabymi lepiej się rządzi, dlatego lepiej nie poprawiać bytu nikomu, bo jeszcze utracilibyśmy przywileje i zachodnią pomoc charytatywną, z której rozkradamy 97%.
Z kolei My –
głupi biali ludzie, takie zbrodnicze i głupie rządy Afryki finansujemy.
Choć może właśnie o to nam chodzi.
ZibiKendo