Gazeta Wyborcza informuje mnie, że najbardziej lubię czytać to, za co zapłaciłem. Dlatego wprowadza darmowy dostęp limitowany.
Jednak nie chodzi jedynie o moją przyjemność, ale także o rozwój i jakość:
By sprostać wymaganiom i ochronić dziennikarstwo najwyższej jakości, musimy - jak to od wieków praktykują gazety papierowe - wprowadzać w internecie opłaty za treści, podobnie jak to zrobiło wiele poważnych gazet na całym świecie.
Od 4 lutego w każdym miesiącu można będzie za darmo przeczytać 10 dowolnych tekstów (...) Podobny model (tzw. limitowanego darmowego dostępu) wprowadziło już wiele poważnych dzienników na świecie, m.in. "The New York Times", "Die Welt", "The Financial Times", "The Daily Telegraph". W Polsce na szeroką skalę stosujemy go jako pierwsi.
Poza celami odległymi, zainteresował mnie efekt, jaki GW już osiągnęła dzisiaj:
A zatem, nareszcie wymyślono sposób, by wyeliminować lub w znacznym stopniu ograniczyć demoralizujący wpływ trajkotka na rzesze fanów(oczywiście fanów GW!). Docelowo ma ich być 30 000:
Wojciech Fusek, zastępca redaktora naczelnego i dyrektor wykonawczy ds. cyfryzacji "Gazety Wyborczej", dodał, że za rok Agora chce mieć ok. 30 tys. płatnych subskrybentów serwisów online związanych z "Gazetą Wyborczą". "Spodziewam się, że pierwszych kilka miesięcy od wprowadzenia nowej oferty będzie związanych z dużą fluktuacją przychodzących i odchodzących użytkowników. W dłuższym okresie powinna się jednak pojawić stabilizacja i budowanie wzrostu zarówno liczby odwiedzających nasze serwisy odpłatnie, jak i nieodpłatnie" - powiedział.
Dokładna analiza wypowiedzi Fusek'a prowadzi do wniosku, że posunięcie to zostało podjęte w celu wyeliminowaniatrajkotkaz grona czytelników.
Gdyby tak nie było, to zastępca redaktora naczelnego i dyrektor wykonawczy ds. cyfryzacji "Gazety Wyborczej" wymieniłby liczbę 30 001.
Podoba mi się ta decyzja Agory - nowatorska i odważna. Teraz znam prawdziwe powody, dla których nie mogę czytać lub komentować dowolnego materiału - nie będzie to już "naruszanie regulaminu" lub "nieznajomość netykiety" - jak dotąd, co dla mnie było niezrozumiale. Teraz przynajmniej wiadomo, o co chodzi ...
