Andrzej Saramonowicz istnieje od niedawna w przestrzeni publicznej jako "codzienny" komentator gazeciany zjawisk i wydarzeń, które uważa za istotne na tyle, by się nimi zajmować.

Było o higienie dolnych kończyn, o kłopotach podczas zakupów z kochanką, o dekalogu, o polityce i kinematografii ...
Dzisiaj Saramonowicz podzielił - nie boję się użyć tego określenia - KOŁTUNÓW/POLAKÓW na dwie grupy:
- KOŁTUN TRADYCYJNY,
- KOŁTUN LIBERALNY.
Po zwięzłej charakterystyce każdego typu, staje się oczywiste to, dlaczego ze sobą rywalizują.
Oba podgatunki polskiego kołtuna - tradycyjny i liberalny - wykazują wobec siebie ogromną agresję, podkreślając nieustannie obcość przeciwnika na wspólnym terytorium żerowania.
Saramonowicz MA RACJĘ - z jedną małą poprawką:
są TRZY rodzaje polskiego kołtuna, które rywalizują ze sobą na wspólnym terytorium żerowania.
-
PIERWSZY (tradycyjny) to przekonany o swoich świętych racjach ciemniak,
-
DRUGI - kołtun liberalny gardzący polskim kołtunem tradycyjnym i jego zabobonami
i wreszcie
-
TRZECI - jedyny w swoim rodzaju, chociaż CODZIENNY - ANDZEJ SARAMONOWICZ: gardzący polskim kołtunem tradycyjnym wraz z jego zabobonami i święcie przekonany o swoich racjach!
Mają ze sobą coś wspólnego(wg. Saramonowicza) dwa pierwsze rodzaje:
A już najbardziej rzucającą się wspólną cechą polskiego kołtuna tradycyjnego i polskiego kołtuna liberalnego jest kompromitujący brak poczucia humoru.
Dowód tego twierdzenia pozostawia Saramonowicz czytelnikom-komentatorom jego felietonu:
Przykłady takiego kołtuńskiego braku poczucia humoru znajdziecie Państwo w komentarzach pod niniejszym tekstem.
Nie oparłem się pokusie, by zamieścić tam także swój komentarz. Ponieważ zrozumiałem, co i o czym napisał Saramonowicz, uważałem za stosowne dołączyć do niego przeprosiny:
Wszytkich czytelników, którzy czytają mój komentarz zanim zostanie wykasowany, przepraszam za moje kołtuńskie poczucie humoru.
Interesujące, czy AS dostrzega w jakimkolwiek punkcie swoje podobieństwo do któregoś typu polskiego kołtuna wymienionego w jego TYPOLOGII?
Drugą ciekawą rzeczą jest chytry sposób w jaki Saramonowicz wpisał się w poczet twierdzących, iż część czytelników WYBORCZEJ to kołtuneria.
Kołtun to polskie określenie filistra. Filister to człowiek o radykalnie ograniczonych horyzontach, powodowany splotem kompleksów, osobnik cierpiący na duchową atrofię, przekonany o tym, że jest członkiem awangardy ludzkości, indywiduum żyjące wyłącznie w świecie stereotypów i frazesów, których powtarzanie daje mu poczucie przynależności do elity. /bw/