Dzisiaj, prawdopodobnie, wielu czytelników GW jest osobliwie przerażonych.
Oto bowiem Saramonowicz codzienny ogłosił, iż istnieje tylko jedno słowo złożone z polskich liter - i ono jest najbardziej polskie. Tym słowem jest "żółć".
Saramonowicz - reżyser, scenarzysta, pisarz, dziennikarz - pyta:
"Czy to nie jest osobliwie przerażające?"
Zawsze myślałem, że polski alfabet (zwany kiedyś abecadłem) ma 32 litery i każda jest polska:
A Ą B C Ć D E Ę
F G H I J K L Ł
M N Ń O Ó P R S
Ś T U W Y Z Ź Ż
- dziewięć z nich posiada znaki diakrytyczne (Ą, Ć, Ę, Ł, Ń, Ó, Ś, Ź,Ż).
I - prawdopodobnie z tego powodu - te dziewięć uznał Saramonowicz za prawdziwie polskie. To przypomina o ciągle nie rozstrzygniętym sporze: kto jest prawdziwym Polakiem? Nie wiem, świadomie czy nie, Saramonowicz przyczynia się do określenia nowego kryterium prawdziwej polskości: za prawdziwego Polaka powinno uważać się tego, co posługuje się polskimi literami i wypowiada słowa z polskich liter złożone, najbardziej polskie. Być może, stąd to "osobliwe przerażenie"? Lista prawdziwych Polaków, po zastosowaniu probierza literowego, skróci się bowiem znacznie, być może będzie pusta?
Rozważania Saramonowicza przypomniały mi stare polskie powiedzenie:
Głupich nie sieją, sami się rodzą.
To z kolei uświadomiło mi, że zamiast tworzyć mało użyteczne teksty, powinienem wziąć się do pożytecznej pracy. Ogród zarasta (tym co zasiałem i tym, czego nie siałem) ... zatem kończę.
Pójdę ŻĄĆ trawę ...

ps. osobliwie przeraża głupota mizdrząca się do własnego odbicia...