A kiedy wiara słabnie, należy ją podtrzymać - za wszelką cenę. Przede wszystkim powinni wierzyć, że nie było żadnego skandalu z liczeniem głosów. Po prostu, zawiódł program komputerowy. Kto ma komputer, ten wie, jak często programy zawodzą. I co? I nic, żyjemy dalej. Nie rwiemy z tak błahego powodu szat ...
Przyczyną konfliktu, zamierzania i duchowego upadku wyborców jest, jak to zwykle bywało wcześniej, Kaczyński i PiS.
GW donosi:
- Wyniki wyborów, ogłoszone przez PKW, uważamy za nieprawdziwe, nierzetelne, żeby nie użyć słowa sfałszowane - powiedział Jarosław Kaczyński na dzisiejszej konferencji prasowej w Katowicach. Prezes PiS zapowiedział też, że jego partia będzie domagała się zmiany ordynacji wyborczej.
- To jest wielkie zagadnienie dla polskiej demokracji, bo zgoda na taką sytuację oznacza zmianę ustroju, oznacza pchnięcie Polski na Wschód, oznacza, że w Polsce procedury wyborcze nie będą miały żadnego znaczenia, będą służyć tylko do sztucznego legitymizowania istniejącej władzy - powiedział prezes PiS. Jak zaznaczył, problem jest znacznie szerszy i tkwi w samym sposobie przeprowadzania wyborów.
Dlatego Prawo i Sprawiedliwość domaga się nie tylko "weryfikacji tego, co się stało". - Nie zgadzamy się na taki sposób liczenia głosów w wyborach. Domagamy się takiej zmiany ordynacji wyborczej, która w radykalny sposób ograniczy możliwość fałszowania wyborów - podsumował Kaczyński. /gw/
Premier Kopacz zareagowała stanowczo:
"Kontestowanie wyników wyborów przez liderów opozycji służy wyłącznie partyjnym interesom i daje jeden efekt. To próba niszczenia fundamentów demokracji" - zauważyła szefowa rządu.
Dlatego - jak napisała - "nikt nie zamieni państwa otwartego na dyskusję w państwo sparaliżowane, Platformy szukającej kompromisów - w Platformę pod białą flagą".
"Ja i PO nie pozwolimy na okupowanie instytucji państwowych" - zapewniła Kopacz. Jednak - podkreśliła - winni kompromitacji ważnej instytucji wyborczej muszą ponieść konsekwencje, ale "musi się to dokonać zgodnie z prawem". Jak zapewniła, że PO "będzie zawsze stała na straży konstytucji, demokracji i dorobku ostatnich 25 lat - niezależnie od wyniku wyborów". /gw/
To nieco uspokoiło sytuację. Niezależnie od wyniku wyborów PO będzie zawsze stała ...
Na odsiecz ruszyli sprawdzeni w wielu potyczkach, niezawodni propagandziści GW.
Agnieszka Kublik: Jarosław Kaczyński. W tym szaleństwie jest metoda
(...) Machlojki, przekręty, "żeby nie powiedzieć fałszerstwo" - tak Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, widzi wybory samorządowe. I dlatego 13 grudnia, w rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, chce manifestować przeciwko swojemu państwu. /gw/
Kaczyński nie zapowiadał żadnej manifestacji przeciw PAŃSTWU POLSKIEMU, ale, dla red. Kublik, PO objawiająca nieudolność to zapewne kwintesencja państwa w jakim powinni żyć czytelnicy GW.
Pani Kublik nawiązuje do niedawnej historii:
Kłamstwo smoleńskie, czyli tezy o sztucznej mgle czy trzech wybuchach (skądinąd Antoni Macierewicz nadal nie wie, gdzie wybuchło), albo głoszenie, że wybory zostały najpewniej sfałszowane - to strategia Kaczyńskiego. /gw/
Katastrofa i wybory łączą się zatem zgrabnie w jedną całość. Skoro raport Anodiny obalił tezę o zamachu, rozwiał hel, ustawił na właściwym miejscu brzozę, to może warto zwrócić się do sąsiadów o audyt w sprawie rzetelności wyborów? A może karty do głosowania, które tu i ówdzie rozpłynęły się w niebycie są przyklejone do jakiejś przydrożnej brzozy?
PiS nie umie przegrywać. Kaczyński musi być sfrustrowany.
PiS i SLD, od kilku dni lansując taką tezę, kompromitują się. Bo zamiast dowodów na masowe fałszerstwa mają jedynie zapowiedzi, że takie dowody zbiorą. Trochę to za mało. Dowodzi tylko tego, że Kaczyński z Millerem bardzo nisko oceniają Polaków, myśląc, że zakrzykiwanie rzeczywistości wystarczy.
Na dowody wszyscy czekamy - teraz to PiS i SLD powolnie ich dostarczając (a na razie nie dostarczając), zachowują się jak leśne dziadki. Panowie do roboty, przydałoby się zdecydowane przyspieszenie. /gw/
Wybory 2014. PiS przyjrzało się wynikom głosowania do sejmiku województwa i doliczył się, że brakuje 69 kart z Lublina. - Wyparowały? W sytuacji, kiedy w mieście Platforma wygrała z nami tylko 36 głosami? Nie zostawimy tego - mówi Sylwester Tułajew.
Po kilku dniach walki z systemem komputerowym Wojewódzka Komisja Wyborcza podała oficjalne wyniki wyborów do sejmiku. Wygrał PiS (31,88 proc. głosów) i ma 13 mandatów. To za mało do samodzielnego rządzenia, bo PSL i PO w sumie dysponują 19 głosów, a stawkę uzupełnia jeden radny z SLD. Zresztą przedłużenie koalicji PSL - PO w sobotę zostało już ogłoszone przez Krzysztofa Hetman (PSL) i Włodzimierza Karpińskiego (PO).
Tymczasem nad oficjalnymi wynikami wyborów pochylił się radny PiS, Sylwester Tułajew. Doliczył się różnic w kartach do głosowania.
Według protokołu WKW z urn w całym Lublinie (okręg wyborczy numer 1) wyjęto dokładnie 111 468 kart. W tym tylko jedna była nieważna - czyli m.in. nie miała odpowiedniej pieczęci.
I tu jest rozbieżność, bo komisja podała, że kart ważnych w Lublinie było 111 398. Z prostych obliczeń matematycznych wynika, że powinno być ich o 69 więcej. - Gdzie się podziały? Wyparowały, gdzieś się skleiły? Może zostały na parapecie? - kpi Sylwester Tułajew, radny miejski i rzecznik lubelskiego PiS. - Tak tego nie możemy zostawić. Jak tylko dokładnie policzyłem głosy z oficjalnego protokołu, zawiadomiłem o sprawie powołany przez nas specjalny zespół ds. tych wyborów - mówi.
Tułajew zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz, która ma duże znaczenie, jeśli chodzi o wynik w Lublinie. W głosowaniu do sejmiku mieszkańcy miasta zdecydowanie poparli Platformę. Dzięki temu radnymi PO zostaną: Adam Wasilewski, Bożena Lisowska i Krzysztof Żuk (jako że został prezydentem Lublina, zastąpi go w sejmiku Celina Stasiak).
PiS będzie miał tylko dwa mandaty z Lublina - dla Grzegorza Muszyńskiego i Andrzeja Pruszkowskiego.
- Platforma w tym okręgu wygrała jedynie 36 głosami. Jak się to ma do tego, że nie można doliczyć się 69 kart do głosowania? - mówi Tułajew.
Wątpliwości co do wyników głosowania do sejmiku są nie tylko w Lublinie. TVN24 podało, że według katowickiej Wojewódzkiej Komisji Wyborczej PSL zdobyło 5 mandatów w tamtejszym sejmiku, a PiS 14. Tymczasem PKW poinformowała, że wygląda to następująco: Ludowcy 7 mandatów, a PiS 16.
Zajrzeliśmy też do oficjalnego obwieszczenie Komisarza Wyborczego w Lublinie i natknęliśmy się na jeszcze jeden błąd. W dokumencie w głosowaniu do Rady Miasta Wspólny Lublin nie ma wcale trzeciego miejsca, ale czwarte - za Lubelską Lewicą Razem. Głosy jednego komitetu zostały przypisane drugiemu. Co więcej według oficjalnego dokumentu wcale nie wygrało PiS tylko PO. Wyniki tych komitetów też zostały pomylone. /gw/
/foto: gw/
Liczą powoli, ale skutecznie. Zatem, Pani Premier, jak wierzyć, w co wierzyć i komu?