Waldemar Kuczyński u schyłku roku 2014 podaje receptę na zakończenie wojny polsko-polskiej. Recepta znakomita, bo i autor znakomity, ale jako człowiek doświadczony, Kuczyński jest pesymistą: "choć napisałem ten tekst, to nie wierzę, by zawarta w nim wizja miała szansę". Słusznie, wszak wszystko teraz zależy od pacjenta ...
Ponad dwa lata wcześniej, publicysta modlił się w wp.pl: ojczyznę spokojną racz nam wrócić, Panie! Według ówczesnej oceny, spokój w ojczyźnie mógł Polakom ofiarować jedynie PAN Jarosław Kaczyński (i jego sojusznicy):
(...) front polityczny można zlikwidować. Potrzeba tylko jednego, by wszystkie siły polityczne, które mają zakorzenienie w społeczeństwie, uznały prawowitość obecnej Polski, jej ustrój i konstytucję i zrezygnowały z prób wrogiego zmieniania porządku publicznego i rozprawiania się z jego twórcami i obrońcami. Żadne regulacje prawne, żadne Rady niczego nie załatwią. To zależy wyłącznie od Jarosława Kaczyńskiego, a także od jego wpływowych sojuszników - Tadeusza Rydzyka i również od części kleru i hierarchii. /WK, wp.pl, 29.11.2012/
Czas nie wszystko zmienia, wbrew temu, co śpiewał poeta ... Kuczyński powtarza starą myśl, że klucz do pokoju trzyma prezes PiS. Autor maksymalnie ułatwia swojemu wrogowi zadanie, wyliczając w punktach, co tamten powinien uczynić. Pokój wymaga:
- Odejścia od zamiaru burzenia III Rzeczpospolitej i budowania na jej miejscu innego państwa. Gdyby to się stało, wszystkie tematy dotyczące naprawy obecnego państwa są do dyskusji, włącznie z korektami ustroju. Powinno oczywiście także ustać bojkotowanie władz państwa: prezydenta i premiera.
- Odejścia od zamiarów odsuwania z życia publicznego przy użyciu narzędzi władzy tzw. elit, czyli dowolnie wybranych ludzi i środowisk uważanych za twórców i obrońców owej III RP. W demokratycznym państwie nie ma miejsca dla rozpraw i czystek, jest normalna cyrkulacja elit, o której decyduje wyborca i odbiorca.
- Porzucenia sugestii o rzekomym udziale władz polskich w mającym mieć miejsce zamachu na samolot prezydencki 10 kwietnia 2010 r. W tym kontekście kwestia, czy był zamach, czy go nie było, ma znaczenie drugorzędne. Nie może jednak być porozumienia przy utrzymywaniu tego strasznego i całkowicie bezzasadnego oskarżenia władz Rzeczpospolitej.
.
Niewiele. Tylko trzy punkty! I, co najważniejsze, wystarczy, że inicjatywę podejmie tylko jedna strona barykady - ta przeciwna. To mogłyby być, równie dobrze, warunki kapitulacji. Ale Kuczyński nie czuje się zwycięzcą. Czuje się raczej ofiarą i obrońcą. W dodatku jest już zmęczony:
Bardzo chciałbym, aby to się stało, także dlatego, że sam mógłbym zejść z linii frontu. Wojna męczy.
(...) spór nie może być rozstrzygnięty i nie będzie rozstrzygnięty przez debatę i kompromis. Toczy się i będzie się toczył w oparciu o wojenną zasadę "kto kogo" przy użyciu - z obu stron, bo napaść napotyka obronę - wszystkich metod i emocji wojny, miejmy nadzieję jedynie słownych.
Można przypomnieć Panu Kuczyńskiemu, że jedną z ofiar tej wojny jest poseł PiS zarżnięty przez Cybę. Być może, z punktu widzenia Kuczyńskiego jest na odwrót - to Rosiak napadł, Cyba zaś jedynie bronił siebie i III RP, bo napaść napotyka obronę przy użyciu wszystkich metod.
Ale choć napisałem ten tekst, to nie wierzę, by zawarta w nim wizja miała szansę. Przedstawiam go jako punkt wyjścia do ewentualnej dyskusji z chętnymi po drugiej stronie. Czy jesteśmy w stanie odnaleźć wspólną płaszczyznę i jak ona powinna wyglądać od ich strony? Moją przedstawiłem.
Panie Kuczyński, chętnie bym z Panem podyskutował. Niestety, administacja Gazety najczęściej moje wpisy usuwa. Może chodzi o to, by wojna trwała, a nie o szukanie jakiejś płaszczyzny?