Dyrektor FBI James B. Comey wygłosił w Muzeum Holocaustu przemówienie, w którym wyjaśniał, dlaczego wymaga od swoich pracowników, by odwiedzili muzeum. - Chcę, by zobaczyli, do czego zdolna jest ludzkość. Mordercy i współwinowajcy z Niemiec, Polski i Węgier, jak również innych krajów, uważali, że nie robią nic złego - powiedział.
Ambasada Polski w USA protestuje.
Żona pana Sikorskiego wyjaśnia, że Polacy, owszem, mordowali ale wiedzieli co czynią:
"wielu ludzi robiło rzeczy, o których wiedziało, że są okropne (...) Podczas wojny wielu ludzi było tak przerażonych, że niektórzy sami mordowali, by uniknąć śmierci. Ale to nie znaczy, jak sugeruje szef FBI, że mieli czyste myśli i uważali, iż nie robią niczego złego" - pisze w "Washington Post" Anne Applebaum./gw/
Przekonanie o tym, że winnymi holocaustu są Polacy, to triumf myśli historycznej reprezentowanej m.in. przez Tomasza Grossa. Pisałem o tym niedawno przy okazji wystąpienia dziennikarza austriackiego Nulera.
Ambasada protestuje. Dlaczego oburzamy się tym, co mówi urzędnik amerykański? Czy dlatego, że czerpie wiedzę z książek historyka, którego dzieła nie budziły oficjalnego sprzeciwu władz RP?
Wszak cztery lata temu Rosensaft - nowojorski prawnik, założyciel i przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia Dzieci Ofiar Holokaustu, także powoływał się na autorytet Grossa, kiedy wzywał do bojkotu gospodarczego Polski.
A może szef FBI jest stałym lub sporadycznym czytelnikiem GW? To tam mógł przeczytać:
"Zbrodnie na Żydach popełniane przez Polaków nie mogą być nadal uznawane za marginalne."/Gazeta Wyborcza/
"Kiedy w końcu Polacy powiedzą głośno: Tak, zrobiliśmy to?" .

Zatem, miast oburzać się na efbiaj, należy pogratulować Grossowi i jego polskim promotorom.
Inne tematy w dziale Polityka