Brak radiologa:sensacja czy normalność

Dziennik TVP1 od kilku dni mówi o sprawie kobiety przywiezionej na oddział ratunkowy szpitala w Warszawie, gdzie w weekend nie było radiologa, co potrafił by interepretować zdjęcia z tomografu. Telewizja mówi o tym, jak o sensacji, wyjątku, i mówi z oburzeniem, zwłaszcza, że teraz wykryła, że i nocami tam na ogół też nie ma radiologa. Nie znam oczywiście wszystkich szpitali, ani nawet drobnej ich części,  nie chce też szarpać lekarzy itd, ale mi się wydaje, że to nie jest sensacja, tylko raczej normalność. Gdy w sierpniu dwa razy byłem w centrali pogotowia ratunkowego w Warszawie, raz z samym sobą, raz z kolegą  (w obu przypadkach potrzebne było szycie) - gdzie przyjmują od 18-tej przez noc, to nie było tam chirurga - mimo że większość odwiedzających potrzebowała własnie szycia ran. "Nie mam chirurga - mówiła pani. - O, właśnie wyszedł". W szpitalach widywałem, że nocami i w weekendy prawie nikogo nie ma, około 13-tej - 15-tej widać lekarzy pędem i radośnie wybiegających ze szpitali. Wtedy w szpitalu mało się dzieje. Chyba telewizja nic nie wie albo udaje głupią. Gdyby nocami i w weekendu miał być w szpitalu taki pełny w miarę skład jaki jest w dzień powszedni , to NFZ musiałby o wiele więcej pieniędzy przeznaczyć na szpitale niż czyni to dziś.