Jak w czasie godziny policyjnej chciało się kupić wódkę, to wychodziło się na ulicę i stawało przy krawężniku. Po pewnym czasie pojawiał się radiowóz milicyjny i zatrzymywał się - zapewnie po to, aby zaaresztować cię za łamanie praw stanu wojennego. Mówiło się: Na Brzeską proszę! (Brzeska to ulica , gdzie wtedy było bardzo dużo melin sprzedających alkohol). Milicjant uprzejmie otwierał drzwi i wsiadało się. Po dojechaniu na Brzeską, gdzie oczekując parkowało kilka radiowozów, szedłem do meliny i kupowałem dwie półlitrówki wódki. Jedną brałem, a drugą wręczałem milicjantom, a oni uprzejmie odwozili mnie do domu. Raz pojechałem na Brzeską z kolegą, trochę pijanym. W czasie jazdy zaczął on drażnić milicjantów mówiąc: "Zima wasza, wiosna nasza". Przestraszyłem się i jeden milicjant powiedział: " Zaraz ci tak przypierdolę, że popamiętasz wiosnę naszą". Ale drugi rzekł do kolegi: Cicho, cicho, nie kłóć się z panami klientami.
Dopisane później (17-go grudnia) - o pisaniu historii: mniejszość narodu spędzała Stan Wojenny heroicznie, a większość - wyłącznie czy również i tak m. innymi jak przedstawiono w powyższej notce. Potem pisząc historię opisuje się zwykle tylko tą mniejszość i to tak, jak gdyby opisowano zachowanie całego narodu.
Nie banuję. Kłótnie na blogach, obrzucanie się uszczypliwościami itd - mam za nudne, nierozwijające.Blog prócz tekstów na różne tematy, zawiera także liczne teksty - ze zdjęciami - krajoznawczo-turystyczne, propagujące mniej znane, a ciekawe, rejony Polski.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura