trener trener
113
BLOG

Rąbanka w Stodole

trener trener Kultura Obserwuj notkę 3

Wczorajszy koncert Kultu w Stodole miał dla mnie przebieg dwufazowy.

Pierwsza faza, trwająca około 1h, wiązała się z poczuciem ogólnego braku sensu, lekko pogardliwą obserwacją tłumu i intelektualnymi dywagacjami na temat reakcji stadnych, bolącymi nogami i ogłuszającym hałasem. Tak wiem, mam swoje lata, a i tylko jedno piwo zrobiły swoje - a raczej nie zrobiły tego, co mogłyby zrobić.

Faza druga, która miała dłuższy i ostrzejszy przebieg, cechowała się poczuciem ogólnej wspólnoty, wtopieniem się w tłum i wykonywaniem wężowo-kangurzych ruchów w rytmie tzw. pogo, mokrą koszulką i mokrymi spodniami, a także rozwiązanymi sznurówkami, na które co chwila mi ktoś nadeptywał, a ja ich nie zawiązywałem, bo po primo mi sie nie chciało, a po secundo, nie bardzo było jak.

Kult zagrał rewelacyjnie - spodziewałem się, że Kazik może prezentować lekko zmęczoną postawę, ale dał z siebie rzeczywiście bardzo dużo - możliwe nawet, że wszystko. Bite 3 godziny grania - i to nie balladek czy przytulanek - ale ostrego łojenia! Praktycznie bez żadnej przerwy - jeden utwór wykonał tylko ktoś inny - Kazik, szacun 4U! I bez przemówień i gadek - jedno pogo sie kończyło i za 5 sekund zaczynało się następne. Pogo goniło pogo, istna pogoń. A do tego co chwila nad nami eksplodowało kilka butelek z wodą - kapała sobie ta woda na rozgrzany tłum i parowała jak krople na rozgrzanej blasze - psss ... psss :)

Dziwnie musiałem wyglądać kiedy już wracałem do domu i zatrzymałem się na tanksztelu - mokre na dupie spodnie, mokre buty i zadeptane nogawki - ktoś kto stał za mną w kolejce do kasy, nieuchronnie myślał, że stoi przed nim zasikany ćpun. Ale mi było wszystko jedno - a dziś rano obudziłem się z piosenką na ustach "jedna flaszka, druga flaszka i też trzecia kurde bele leci...". Jej refren śpiewałem z pewną tęsknotą, gdy odprowadzałem moje dwie pociechy do przedszkola...

Ogólnie - rewela i masakra. Kult to kapela, której główną siłą jest ostre granie i przekaz. Przekaz mnie już mało indoktrynował, ale doceniłem zdrowy łomot, jaki wydała z siebie wczoraj, ta niemłoda już przecież kapela. Razem z kolegą, mieliśmy też jedno wspólne spostrzeżenie dotyczące zmiany pokoleniowej - a mianowicie, zgodnie stwierdziliśmy, że "to już nie to pogo co kiedyś". Teraz pogo jest zdecydowanie
bardziej ostre i powiedziałbym - aktywne. Kiedyś było to skikanie i obijanie się o siebie ruchem niejednostajnie przyspieszonym. Tymczasem dzisiejsze pogo wzbogaciło sie o elementy aktywnego wypychu - tancerze wykonując gwałtowne i dynamiczne wyprosty kończyn górnych, wpychali się nawzajem jeden w drugiego z siłą wodospadu. Co skutkowało masakrycznie
dynamicznym i agresywnym niekiedy tumultem. Bardzo ciekawe było to, że kiedy jakaś osoba upadała, a zdarzało się to co jakiś czas, natychmiast wyciągał sie ku niej las rąk i podnosił ją z gleby. A więc - dynamiczniej ale i z rozumem..

Na pamiątkę wczorajszego wieczoru, "małe conieco" z jutuba - nie wczorajsze, ale ręce same sie przy tym prostują w dynamicznym wypychu... :)

Się działo, się działo...!

 

 

trener
O mnie trener

Assessment Center, Assessment centre, development centre, Development Center, Ocena 360, Zarządzanie kompetencjami, ocena kompetencji

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Kultura