trescharchi trescharchi
1684
BLOG

Rzecz o lenistwie Donalda Tuska.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 14

 

W połowie stycznia bieżącego roku szefowa Krajowej Izby Odwoławczej złożyła dymisję. Wszystkie kwestie formalne zakończono do końcówki lutego i od pierwszego dnia marca w KIO panuje bezkrólewie. Jedyną władzą jest pani wiceprezes, której w miniony wtorek – ludzka rzecz – zdarzyło się zachorować. Rzecznik KIO poinformowała (przy okazji – ileż tam kobiet na stanowiskach, a feministki tak narzekają…) dziennikarzy, że ta sytuacja poważnie utrudnia, a w dalszej perspektywie może nawet uniemożliwić funkcjonowanie izby. Tymczasem do Krajowej Izby Odwoławczej nadchodzą masowo odwołania dotyczące przetargów śmieciowych, czyli najprościej mówiąc: ustawy, co do której nawet premier rządu Rzeczypospolitej nie ma wątpliwości że ludzie nam tego nie wybaczą.

Od wtorku nie wyznacza się terminów rozpraw, bowiem zarówno to jak i wybranie składu orzekającego leży w wyłącznej kompetencji prezesa KIO. Wiceprezes upoważniła część pracowników do zastępowania jej podczas choroby – najpewniej po to, by zachować ciągłość pracy Izby w pracowitym dlań okresie. Aczkolwiek KIO nie jest zwykłym organem administracyjnym, bliżej Izbie do organu sądowego; to z kolei czyni decyzję pani wiceprezes – nawet podjętą w dobrej wierze – ryzykowną i nie mającą precedensu w przeszłości. Eksperci uważają, że tego typu rozstrzygnięcie jest mocno wątpliwe pod względem prawnym. Co jeszcze istotniejsze – istnieje ryzyko podważania wyroków KIO wydanych przez ludzi wybranych przez osoby upoważnione, nie prezesa czy wiceprezesa.

Są dwa wyjścia. Oba niedobre. KIO będzie orzekać wyroki i modlić się, by nikomu nie przyszło do głowy protestować przeciwko niekorzystnym dla siebie rozstrzygnięciom rozpraw, a znając polskich samorządowców – to marzenie ściętej głowy. Albo też KIO nie będzie robił nic do czasu wyzdrowienia jedynej (sic!) upoważnionej do podejmowania decyzji osoby. Do czasu uporania się z chorobą pani wiceprezes przetargi nie mogłyby się toczyć, a lipiec – gdy „rewolucja śmieciowa” uderzy z pełną mocą – jest coraz bliżej. Pani wiceprezes może zapomnieć o wakacjach i ma kategoryczny zakaz chorowania przez następny kwartał. KIO przyznaje, że nie jesteśmy w stanie funkcjonować bez podstawowego organu izby.

Powołanie nowego szefa Izby – żeby ułatwić i usprawnić jej pracę, zwłaszcza przed gorącym okresem odwoływania się od bubla ustawowego który stworzyli koledzy partyjni premiera – leży w kompetencjach Donalda Tuska. Od połowy stycznia, czyli od pół roku nie znalazł chwili czasu by powołać kogoś nowego, zadowalając się prowizorium w postaci pani wiceprezes. Centrum Informacyjne Rządu – sądząc po reakcji, nazwane w ten sposób dla zgrywy – nie zniżyło się do odpowiedzi na pytanie „dlaczego?” chociaż dziennikarze bardzo nalegali. Nie, bo nie.

Ale czego wymagać od człowieka, który bez ogródek przyznaje że więcej czasu poświęca na grę w piłkę i kibicowanie niż na politykę? Bycie leniwym z natury to nie grzech. Niemniej człowiek mądry zdaje sobie sprawę z własnego upodobania do lenistwa i zajmowania się pierdółkami bardziej niż poważnymi rzeczami. I dobiera sobie pracowitych, niegłupich współpracowników. Donald Tusk jako premier też ma takie możliwości, praktycznie na skinienie palcem. Z niezrozumiałych przyczyn nawet tego nie chce mu się zrobić.

By żyło się lepiej!

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka