trescharchi trescharchi
1975
BLOG

Minister Rostowski złamie konstytucję?

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 19

 

Uproszczenie procedur podatkowych brzmi smakowicie. Zwłaszcza w Polsce, gdzie co roku w okolicach kwietnia mnóstwo podatników przeżywa gehennę z rubrykami wszelkiej maści
PIT-ów. Ministerstwo Finansów widzi problemy obywateli i chce nam wszystkim pomóc, żeby żyło się lepiej. Przy okazji zaś daje odpór wszystkim złośliwcom sarkającym na fakt, że z ekipy sowicie opłacanych wiceministrów Jacka Rostowskiego można by już robić przymiarki do drużyny piłkarskiej. Co znalazło się w projekcie nowych przepisów, które resort chce wprowadzić już 1 lipca 2014 roku?

Resort chce wprowadzić przepisy wprowadzające klauzulę przeciwko unikaniu opodatkowania – coś, co potocznie zwane jest klauzulą obejścia prawa. Z uproszczeniem procedur i ulżeniem obywatelowi ma to zatem tyle wspólnego, że ministerstwo będzie odtąd mogło uważniej patrzeć wszystkim łobuzom i potencjalnym łobuzom (biorąc pod uwagę zapis w budżecie o zysku z fotoradarów – dla rządu potencjalnym łobuzem jest niemal każdy) na ręce. Zmiany miałyby wprowadzić następującą możliwość: jeśli fiskus uzna, że jakieś czynności podatnika mają na celu zapłacenie przezeń niższego podatku, to mógłby te czynności unieważnić i na dokładkę zmusić do zapłaty podatku wyższego, w przemiłym towarzystwie sankcji karnej w wysokości 30 procent od kwoty jaką w ocenie tegoż fiskusa tenże krętacz chciałby sobie zaoszczędzić. Tutaj pojawia się wszakże mały kłopot, bo mimo podejrzenia krętactwa i stosowania wybiegów prawnych cały czas mówimy o legalnych działaniach podatnika.

Podobną sytuację przerabialiśmy w 2004 roku. Wówczas na przepisy poskarżył się Rzecznik Praw Obywatelskich, a Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok w którym oznajmił: W przepisach nie ma zasady, która nakazywałaby podatnikowi płacenie jak najwyższego podatku. Może on więc stosować różne legalne sposoby obniżania zobowiązań wobec fiskusa. Czarno na białym, wszystko jasne. Do niefortunnych pomysłów nie wracał nikt przez niemal dekadę. Aż przypominał sobie o takiej furtce minister Rostowski. Co interesujące – jego pomysł został skrytykowany przez…Rządowe Centrum Legislacji. Stanowisko RCL nie pozostawia wątpliwości: Próba powrotu tej koncepcji budzi poważne wątpliwości. Jeśli podatnik dokonuje czynności prawnych zgodnych z prawem, zaś ich cel nie jest przez prawo zakazany, tym samym trudno uznać za prawidłowe takie ich kwalifikowanie które osiągnięty cel traktuje na równi z celami zakazanymi. Na końcu pisma wysłanego przez rządowych prawników i ekspertów do ministra Rostowskiego znalazły się takie oto słowa. Podkreślone, jak przy oddawaniu kartkówki niesfornemu uczniowi. Brak jest w systemie prawa podatkowego normy prawnej która zakazywałaby niższego opodatkowania, oczywiście jeśli podatnik dochodzi do takiego celu przy zastosowaniu legalnych środków działania.

RCL uważa, że projekt ministra Rostowskiego jest sprzeczny z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego. W dodatku praktycznie niemożliwe jest w tym wypadku skonstruowanie przepisów które nie stałyby w sprzeczności z wyrokiem TK. Zdaniem rządowych prawników Jest niedopuszczalne wprowadzanie dodatkowej sankcji finansowej w świetle zasady sprawiedliwości społecznej oraz zasady demokratycznego państwa prawnego. Podobnie projekt krytykują przedsiębiorcy i zewnętrzni eksperci. Mówią o oddaniu fiskusowi potężnego narzędzia, dzięki któremu może karać legalnie przecież postępujących obywateli wedle własnego widzimisię. Innymi słowy – za bałagan w przepisach i istnienie furtek w niedoskonałym prawie podatkowym karany będzie nie ten, kto to wymyślił, tylko ten kto z tego w zgodzie z prawem korzysta. Ktoś kiedyś coś wspominał, że Platforma Obywatelska jest partią liberalną? Że dba o przedsiębiorców i o zwykłych ludzi? Że wreszcie obniży podatki, bo i takie obietnice premiera Tuska się nieraz słyszało?

Jeśli już nawet eksperci od premiera krytykują postępowanie ministra, niemal wprost zarzucając mu łamanie konstytucji (gdzie wpisane są zasady sprawiedliwości społecznej i demokratycznego państwa prawnego) to w rządzie naprawdę nie dzieje się dobrze.
A pomysły ministerstwa finansów zaczynają stanowić zagrożenie nie tylko dla kieszeni obywateli – co jeszcze można byłoby jakość przełknąć – ale i dla obowiązującego prawa. Czego przełknąć w żaden sposób nie można, bo raz, że to kompromitacja ministra Rostowskiego i jego tęgich głów z resortu, a dwa, że to psucie państwa. I tyle mówiący o odpowiedzialności premier powinien wyciągnąć konsekwencje. Samego ministra nie ruszy, bo żaden rozsądny człowiek widząc opłakany stan finansów państwa do resortu na miejsce Rostowskiego nie wejdzie. Ale wiceministrów do dymisjonowania jest aż nadto. Swoją drogą – minister Mucha zaszkodziła budżetowi państwa, łamiąc dyscyplinę finansów publicznych na kilka milionów złotych. Nie spotkała ją za to żadna kara, chociaż złamała przepisy. A minister Rostowski w imię poprawy sytuacji budżetu państwa chce karać tych, co przepisów nie łamią. Rozumiecie coś państwo z tego?

A ów pierwszy lipiec to data pechowa dla zmian w prawie. W końcu i tego dnia (z wyłączeniem doskonale – jak zwykle – zarządzanej Warszawy) obudzimy się w nowej śmieciowej rzeczywistości. Chwaląc i ciesząc się z obowiązującego bubla prawnego w postaci ustawy śmieciowej. Której nikt nie rozumie, mało kto lubi i niemal każdy czeka na wyrok Trybunału Konstytucyjnego.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Polityka