trescharchi trescharchi
2699
BLOG

Zły poseł Jarosław Kaczyński.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 43

 

Otworzywszy nową Politykę natknąć się można na komentarz redaktora Grzegorza Rzeczkowskiego. Redaktor Rzeczkowski zatytułował swoją pracę Zapracowany jak prezes – pomysł na temat podsunął mu zatem sam Jarosław Kaczyński, który (ustami Adama Hofmana, który – tu mała errata dla redaktora – nie jest rzecznikiem Kaczyńskiego, tylko całego PiS. Nawet jeśli to kosmetyczna różnica) odmówił stawienia się przed komisją odpowiedzialności konstytucyjnej we wrześniu, ponieważ szef opozycji przygotowuje się do przejęcia władzy i rządzenia. Wiadomo, wniosek o postawienie Kaczyńskiego i Ziobry przed Trybunałem Stanu jest działaniem stricte politycznym, kompromitującym przede wszystkim Platformę Obywatelską. Bo skoro wspomniana dwójka jest oskarżona o tak poważne rzeczy jak łamanie konstytucji i inne występki, to dlaczego przez bez mała siedem lat pozwala im się pozostawać w polityce (i w domyśle psuć ją) mając w ręku dowody pozwalające na skierowanie sprawy do Trybunału Stanu? Jednak nawet jeśli wniosek jest mało poważny (a niestety jest), to butne tłumaczenia Hofmana tylko dolewają oliwy do ognia. Lekceważenie nie jest w polityce specjalnie najskuteczniejszą bronią. A już zwłaszcza nie przyciąga nowych wyborców.

W każdym razie: redaktor Rzeczkowski idąc tropem nierozsądnej wypowiedzi rzecznika PiS postanowił przeanalizować poselską działalność prezesa Kaczyńskiego. Wyszły mu rzeczy ciekawe, prowadzące do ciekawych konkluzji odnośnie oczekiwań wyborów jako takich. Ale publicysta Polityki popełnił moim zdaniem błąd metodologiczny – owszem, można i trzeba brać pod lupę parlamentarną aktywność Kaczyńskiego, ale zróbmy to samo z innymi liderami opozycji, tym bardziej że narzędzie – strona internetowa Sejmu – jest praktycznie pod ręką. Jak domyślam się z wypowiedzi pozostałych wodzów opozycji (zwłaszcza przed wyborami w Elblągu) właściwie wszyscy oni przygotowują się do przejęcia władzy i rządzenia, zatem warto byłoby i tutaj potwierdzić tezę, którą Rzeczkowski wymyślił sobie pod adresem Kaczyńskiego. Tym bardziej, że wyniki wszystkich liderów są właściwie całkiem podobne.

Jarosław Kaczyński. Na głosowaniach wyliczono mu frekwencję 85-procentową (1744 z 2044 głosowań) – ani dobrze, ani źle. Mało który poseł wybiera się (chociaż może powinien) na wszystkie głosowania, bowiem nie starczyłoby mu czasu na inne obowiązki. Kaczyński należy do parlamentarnego Zespołu Tradycji i Pamięci Żołnierzy Wyklętych – o którym pierwszy raz słyszę – i do ZP ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154. Czyli popularnego zespołu Macierewicza, w którym tenże Macierewicz gra pierwsze skrzypce i Kaczyński chyba się na to godzi. Lider PiS należy też do komisji do spraw łączności z Polakami za granicą, aczkolwiek trudno było mi się doszukać śladów jego aktywności w tym gremium. Na posiedzeniach Sejmu wypowiadał się 30 razy, a właściwie 31, bowiem raz mówił wespół z tabletem. W interpelacjach, zapytaniach i oświadczeniach – zawstydzający brak aktywności.

Janusz Palikot. Frekwencja w głosowaniach – 86 procent (1759 z 2044) – podobnie jak Kaczyński. Należy do Parlamentarnego Zespołu Świeckiego Państwa, który swoją drogą powinien jak najszybciej rozegrać towarzyski mecz piłkarski z tymi od Przeciwdziałania Ateizacji Polski. Byłoby przynajmniej ciekawie. Tutaj akurat za brak aktywności  – nie tylko w zespole, ale dla całej idei świeckiego państwa – ganić lidera RP nie sposób. Szkoda tylko, że wyświadcza walce o świeckość niedźwiedzią przysługę; miast krytykować i wskazywać kompromisowe rozwiązania godzące sacrum z profanum, ucieka w dość toporny i prymitywny antyklerykalizm – vide wymaganie aktualnej książeczki sanepidu od duchownych. W interpelacjach jest o wiele lepiej niż u Kaczyńskiego – bieg nadano 15-tu pomysłom Palikota. Z mównicy sejmowej filozof z Biłgoraja wypowiadał się 37 razy, zatem mieści się w „opozycyjnej średniej”.

Last but not least – Leszek Miller. Należy do Pomorskiego Zespołu Parlamentarnego (chociaż dla mnie kojarzy się uporczywie z Łodzią) i Parlamentarnego Zespołu do spraw Wędkarstwa, co chyba zwalnia mnie z komentarza. Tym bardziej że jak dotąd to inni w millerowskim jeziorku łowią bezkarnie, wyciągając rybki pokroju Rosatiego czy Arłukowicza. Miller należy też do Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, tej samej, przed którą wzdraga się stanąć Jarosław Kaczyński. Udział w głosowaniach – niemal dokładnie taki sam jak pozostałej dwójki. 85 procent, 1742 z 2044 głosowań. Interpelacjami bije na głowę niemrawego w tej materii lidera PiS, ale do Palikota brakuje mu ich jedenaście. Na posiedzeniach Sejmu występował najmniej z branej pod lupę trójki liderów opozycji, bowiem tylko 26 razy.

Nie brałem pod uwagę Solidarnej Polski, z uwagi na niewielkie poparcie i fakt, że lider pracuje w innym parlamencie. Partii koalicyjnych też pod uwagę brać nie sposób, skoro liderzy automatycznie zajmują najwyższe stanowiska w państwie i na posłowanie nie znajdują czasu; proceder znany od dawna i powszechnie akceptowany. Co wynika z porównania trzech liderów? Właściwie ich poselska aktywność (czy raczej brak aktywności) jest bardzo podobna, co byłoby ładnym rozszerzeniem artykułu Rzeczkowskiego. Można zadać sobie pytanie: czy wyborcy głosują na ludzi typu Kaczyński, Miller Palikot po to, by wypełniali w pocie czoła codzienne obowiązki poselskie? Być może tak powinno być, w końcu za to właśnie biorą uposażenia i za to (w teorii) winni być rozliczani przy urnie wyborczej. Ale utarło się tak, że lider partii bryluje w mediach, jeździ od kongresu do kongresu, jeździ na wybory uzupełniające, i tak dalej, i tak dalej. Więc pozwolę sobie zauważyć z nadzieją że redaktor Rzeczkowski te słowa przeczyta – ludzie doskonale wiedzą, że taki Kaczyński, Miller czy Palikot „zwykłymi” posłami nie będą. Nie ma się co na to zżymać. Tak już jest, tak było od dawna i tak pewnie będzie. Można ewentualnie pomyśleć, czy wykonując zupełnie inną pracę powinni otrzymywać diety poselskie.

Ale na ironiczne pytanie Rzeczkowskiego jak na byłego premiera jego parlamentarna aktywność wygląda dość słabo. Ale skoro ktoś przygotowuje się do zmiany Polski, to może można mu wybaczyć? warto odpowiedzieć. Ano można i trzeba, redaktorze. Podobnie jak Millerowi i Palikotowi. I wszystkim innym liderom opozycji z przeszłości.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (43)

Inne tematy w dziale Polityka