trescharchi trescharchi
3962
BLOG

91 wiceministrów Donalda Tuska.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 76

 

Wczoraj w Unii Europejskiej pojawiło się nowe państwo. Nie minęło wiele czasu i już udało się Chorwatom w czymś wyprzedzić tak zasłużonego członka Wspólnoty jak my. Otóż piękne adriatyckie państwo posiada (pomimo kryzysu i zadłużenia) 95 osób na stanowiskach porównywalnych z polskimi sekretarzami stanu, czyli wiceministrami. Miło jednak donieść, że sroce spod ogona nie wypadliśmy – premier Donald Tusk z właściwą sobie przenikliwością polityczną zareagował na niebezpieczeństwo natychmiast i jeszcze wczoraj powołał na sekretarza stanu w ministerstwie skarbu Zdzisława Gawlika. Imć Gawlik jest 91 wiceministrem w rządzie Platformy Obywatelskiej i PSL-u.

Na tle Europy wypadamy przeto doskonale, będąc „w czubie” tej konkurencji. Walka o prymat rozegra się między nami a Chorwacją; na podium jest jeszcze Rumunia która posiada o 25 wiceministrów mniej. Zatem prędko nas nie dopędzi. Pewną ciekawostką jest fakt, że zbiurokratyzowane do imentu Włochy mogą pochwalić się jedynie 34 wiceministrami.

Oczywiście rekordzistą jest minister Rostowski – tam nazbierało się już dziewięciu sekretarzy i podsekretarzy stanu, a znając gest absolwenta prestiżowych londyńskich uczelni nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa. Całkiem niedawno Rzeczpospolita ukazała w artykule, w jaki sprytny sposób ludzie tworzący u nas prawo obchodzą to prawo dla własnych (tudzież koalicjanta) korzyści. Obowiązujące normy prawne głoszą, że każdy minister może mieć wprawdzie kilku podsekretarzy stanu, ale tylko jeden z nich może być w randze sekretarza stanu mogącego zastąpić ministra. Rostowskiemu czy Piechocińskiemu normy prawne niespecjalnie przeszkadzają; obaj mają po dwóch takowych sekretarzy. Według wykładni Kancelarii Premiera takie mnożenie sekretarzy jest absolutnie zgodne z prawem jeśli są nominowani jako pełnomocnik rządu ustanowiony do określonych spraw, których przekazanie członkom Rady Ministrów nie jest celowe.

I dlatego jedna, niewinna ekspertyza Rady Legislacyjnej sprzed kilku lat stała się dla polityków Platformy Obywatelskiej i PSL-u wytłumaczeniem na cudowne rozmnożenie stanowisk. Okazuje się nagle, że mamy w Polsce cały wysyp „wyjątkowych okoliczności” usprawiedliwiających prędką rozbudowę całej grupy sekretarzy stanu. Prawnicy, konstytucjonaliści i politycy opozycji biją na alarm: nie ma żadnej konkretnej przesłanki do odtrąbienia takowych wyjątkowych sytuacji. Jest to wyłącznie widzimisię rządu, wymyślone celem obejścia istniejącego prawa i rozszerzania do nieskończoności już i tak rozległej rządowej administracji. Nie ma w tym nic nielegalnego, ale przypomnijmy: Jacek Rostowski chciałby za legalne dążenie podatnika do zapłacenia niższego podatku z wykorzystaniem istniejących furtek prawnych karać go finansowo. Jaka kara powinna być zdaniem ministra finansów przewidziana dla jego kolegów z rządu którzy robią to na wiele większą skalę?

Ja doskonale rozumiem, że gdy rządzi się drugi raz to i apetyty są większe. Podobnie jak poczucie bezkarności i brak poczucia wstydu. Normalna sprawa, zdarzyłaby się pewnie każdemu z obecnej klasy politycznej w Polsce. Dodatkowo pojmuję, że koalicja z PSL-em wymaga wielu wyrzeczeń; ostatecznie Ludowcy od dawien dawna są najbardziej pazerną na stanowiska partią w Polsce. Ale po raz kolejny wypada się zastanowić – gdzie się podział ten osławiony, legendarny doskonały PR Platformy Obywatelskiej? Jaki szanujący się spec od marketingu politycznego pozwoliłby rządzącym na popełnianie takich „baboli” w przeciągu ledwie dwóch dni („zamurowany” kongres na Śląsku i nominowanie 91 wiceministra)? Wizerunkowa katastrofa. Plus jeszcze jeden asumpt do rozważań pod tytułem: premierowi już się nie chce, premier przestał być politycznym jastrzębiem i stał się wyleniałym, znudzonym gołębiem. Nie przejmującym się niczym i nikim.

Rok 2014, gdy czekają nas podwójne wybory będzie rokiem wielce ciekawym; obserwowanie Platformy Obywatelskiej zrywającej się do „boju ostatniego” i tonącej w niespełnionych od 7 lat obietnicach może być bardzo pouczające. Przykład mieliśmy na ostatnim kongresie: śląski baron PO, Tomasz Tomczykiewicz bez cienia żenady przedstawił się Ślązakom jako wielki zwolennik ustawy metropolitalnej – obiecywał, że zrobi wszystko by jak najszybciej przepchnąć rzeczoną ustawę. Problem w tym, że podczas kampanii wyborczej obiecywał swoim wyborcom wymyślenie, przegłosowanie i wprowadzenie w życie takiej ustawy w ciągu 100 dni. Oczywiście obietnicy nie wypełnił, nie ma jednak wstydu obiecywać tego po raz kolejny.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (76)

Inne tematy w dziale Polityka