osskaa osskaa
150
BLOG

Barcelona - od wielkości do upadku...

osskaa osskaa Kultura Obserwuj notkę 3
Hiszpania stacza się po równi pochyłej i jej arabizacja jest już praktycznie przesądzona. Widać to po Barcelonie, stolicy Katalonii, która zmieniła się w ciągu ostatnich 5 lat w sposób, który budzi trwogę.

Kiedy byłem właśnie pięć lat temu w Barcelonie, było to jedno z najbardziej popularnych miejsc na turystycznej mapie świata. Wiecznie gwarne, kolorowe, przyjazne, nie zasypiające nigdy, a jednocześnie nowoczesne i zapracowane. Nie bez powodu Katalończycy mają pretensje do Madrytu, że ta prowincja łoży i dokłada do biedniejszych regionów Hiszpanii.

Istniały rzecz jasna oznaki patriotyzmu, a nawet szowinizmu katalońskiego, ale można było się porozumieć w castellano (oryginalna nazwa języka hiszpańskiego), gospodarka nastawiona była na turystykę co wiązało się z oferowaniem usług gastronomicznych, rozrywkowych, transportowych praktycznie 24h na dobę.

Wystarczyło 5 lat rządów Zapatero, by to barwne miasto w widoczny sposób podupadło. Zalew imigrantów jest tak potężny, że w weekend na największych deptakach trudno spotkać normalnych mieszkańców. Lokale już nie są pełne i otwarte do ostatniego klienta, lecz solidarnie ok. 23.00 wypraszają gości, gdyż ludziom pracy należy się odpoczynek.

Najbardziej popularna La Rambla o północy przypomina mieszankę ulic Kairu z festiwalem w Jarocinie. Mnóstwo podejrzanych twarzy z Afryki oraz pijana młodzież, która wygląda jakby celowo chciała się upodabniać, albo do tanich dziwek, albo do kloszardów.

Znajomi, którzy tam mieszkają od kilku lat, potwierdzają, że do Centrum właściwie się nie chodzi. Jest niebezpiecznie, brudno i trudno o zwyczajne rozrywki. Znacznie wzrosła też drobna, uciążliwa przestępczość – kradzieże, włamania, rozboje, etc.

Tymczasem gazety donosiły akurat, że w Katalonii podwoiła się ostatnio liczba meczetów. Zresztą nie ma się co dziwić, wystarczy wyjść na ulicę, żeby zobaczyć, że jest dla kogo. Z drugiej strony bardzo łatwo natknąć się na obściskujące się pary elegancko ubranych gejów, którzy, jak wiadomo, przeważnie umrą bezpotomnie.

Sami Katalończycy beztrosko w ogóle nie widzą tego problemu, wyżywając się w walce o niepodległość Katalonii od Hiszpanii.

Obecnie wszelkie napisy są prawie wyłącznie po katalońsku, a hiszpański widać tylko w państwowych urzędach (ale na policji już nie), lub razem z napisami po angielsku. Po cichu są w tej sprawie wspierani przez UE, która poprzez duet Niemcy-Francja łatwiej mogą kierować małymi kraikami, niż państwami takimi jak Wielka Brytania, Polska czy Hiszpania.

Premier Zapatero sam sobie zgotował ten los. W zamian za obietnicę poluzowania związków z metropolią dostał głosy pamiętliwych Katalończyków i Basków i wygrał wybory. Ci teraz domagają się realizacji obietnic i stopniowego, konsekwentnego zrywania zależności od Madrytu.

Do tego jeszcze wprowadził jak obiecał najbardziej liberalne rozwiązania dla homoseksualistów oraz ludzi pracy, ułatwił napływ imigrantów (głównie z Maroka), a poprzez socjalistyczne rozwiązania gospodarcze tylko pogłębił nadchodzący kryzys spowodowany krachem na rynku nieruchomości.

Smutne, że prawie nikt w Barcelonie nie zdaje sobie sprawy, w jak ciężkiej sytuacji znajduje się ten kraj i jaką straszliwą cenę zapłaci za lat 15-20, jeżeli nie przyjdzie opamiętanie.

Re-konkwista Al-Andalus stanie się faktem…


osskaa
O mnie osskaa

Amatorsko komentuję rzeczywistość polityczną i gospodarczą, staram się wgryzać w mechanizmy i prawdziwe siły, które stoją za figurami pokazującymi się na scenie tej gry. Mieszkałem w Słupsku, zanim to stało się modne, od lat Gdynia...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Kultura