Niezbędnik rozumofoba

Homoseksualna książka dla przedszkolaków, promocja homoseksualizmu prawie od kołyski - oj, podniosło się paru osobom ciśnienie.  Bo jak tak można dzieci 'za wcześnie' edukować ?  Tu nie chodzi o to wcale, że to edukacja o homoseksualizmie, tu protestuje się temu, że to edukacja o seksualizmie w ogóle.  Nikt się homosiów nie czepia, tylko dzieciom nikt nie może mówić o takich rzeczach.

Ciekawe jest to, że te same kregi, które uważają, że jest 'za wcześnie' mówić o jakimkolwiek seksie w kontekście homoseksu, nie uważają, że ośmioletnie dziecko nie powinno być uczone przez księdza/katechetkę, co to sa nieskromne zabawy, czy - co to jest onanizm. Dzieci nie powinno być uczone spraw związanych z seksualnością w szkole, bo to 'za wcześnie' - tą wymówką popiera się atak na 'złą książkę'.  Pełny program 'rachunku sumienia' przed pierwszą komunią KK nie budzi takich zastrzeżeń.

To teraz krótko i treściwie, bez demagogii.
Przykład z życia.  Jest w rodzinie para homoseksualna.  Dziecko w telewizji słyszy słowo 'gej', i pyta 'kto to jest?'.

Co w tej sytuacji powinien zrobić rodzic ?  Ano - wytłumaczyć.  Czy taka książka może pomóc w tłumaczeniu co to jest bez większych emocji ?  Jeżeli choć jednemu rodzicowi pomoże - to super, że powstała.  Przecież nie jest wydawana jako podręcznik obowiązkowy dla czterolatka ?

Mojej żonie udało się ośmiolatkowi (synowi naszemu) wytłumaczyć bez książki.  Ale jest kumata, zna temat z autopsji od kilkunastu lat itp.  Tłumacząc tak trudną rzecz nie przekaże nieświadomie swoich własnych uprzedzeń.  Ale znam ludzi, którzy tak nie potrafią.  Chcieliby, ale nie potrafią się wyrazić tak, by nie narobić szkód ;)  Niektórym ludziom tłumaczenie dzieciom, co to 'zwykłe' łączenie się w pary, skąd to, po co, na czym polega itp...  A co dopiero, gdy chodzi o pary tak 'dziwne' ;)  A książka może pomóc.